Relacja z Good Game Expo – Counter-Strike LoL i YouTube - Brucevsky - 24 września 2016

Relacja z Good Game Expo – Counter-Strike, LoL i YouTube

Z Good Game Expo można było, jak się uprzeć, wyjść niezadowolonym. Wystarczyło źle się nastawić przed przekroczeniem progu gigantycznej hali wystawowej, by po kilku godzinach zwiedzania poczuć się zawiedzionym. Bo to nie są typowe targi gier, na które przyjeżdża się, by ograć najnowsze produkcje, obejrzeć projekcje dopiero zapowiedzianych tytułów i zapoznać się z technologicznymi nowinkami. Good Game Expo to coś bardziej w stylu święta graczy, w trakcie którego mogą oni przyjemnie spędzić wolny czas.

Atrakcji w podwarszawskim Nadarzynie czekało na graczy w sobotę sporo. Na pierwszy plan wysuwały się zdecydowanie turnieje, prezentacje i konkursy związane z najpopularniejszymi obecnie sieciowymi produkcjami, z League of Legends, Counter-Strike’iem i Heartstone’em na czele. Osoby zarywające noce przy tych trzech grach mogły z zaciekawieniem śledzić rywalizację mniejszych lub większych zawodowców, poszerzać swoją wiedzę na temat tajników gry, ale przede wszystkim wymieniać się uwagami z innymi fanami uwielbianych hitów. Prowizoryczne trybuny z krzesełek i wielkie telebimy z transmisjami meczów skupiały wokół siebie znaczną część odwiedzających.

Oba miejsca zajmowały jednak jedynie niewielką część całej hali, w której odbywały się tegoroczne targi. Innych stref do zatrzymania się choćby na chwilę nie brakowało. Swoją oazę mieli fanatycy planszówek, gdzie każdy mógł na przykład sprawdzić możliwe do kupienia tytuły czy odetchnąć od zgiełku nad ulubioną grą. Śledzący nowinki technologiczne zyskali szansę na pobawienie się chwilę w wirtualnej rzeczywistości. Strefa chilloutu pozwalała z kolei zrelaksować się na wielkich poduchach z padem w ręku i załączoną popularną sportówką na konsoli, a w innym segmencie w piekle dla portfela znaleźć mogli się kolekcjonerzy, zbieracze komiksów, gadżeciarze i wszyscy ci pragnący mieć koszulkę, kubek, przypinkę czy figurkę z ulubionej serii. Dodajmy do tego zawody samochodów RC, których śledzenie potrafiło zająć dobre kilkadziesiąt minut, czy pielgrzymki kursujące do strefy YouTuberów, w której gościły gwiazdy portalu nabijające tysiące wyświetleń na swoich filmikach, a będziemy mieli choć częściowy obraz Good Game Expo 2016.

Cosplayerki, youtubowi celebryci, projektanci gier - było z kim się fotografować i rozmawiać na Good Game Expo

Z perspektywy gracza, który jednak piąteczek z sieciowymi herosami przybijać specjalnie nie chce, a w wymienionych wyżej sieciowych grach nie znajduje radości, na targach czegoś mogło brakować. To właśnie te osoby potrafiły wyjść z imprezy rozczarowane, o ile wcześniej nie poprawiły sobie humoru zakupami lub po prostu nie uratowały wypadu do Nadarzyna miło spędzonym czasem z kompanami. Ogrywać bowiem specjalnie na Good Game Expo nie było czego. Stanowisk z pozycjami do sprawdzenia wyraźnie brakowało, do tego dobór był momentami dziwny, czego koronnym przykładem była obecność, obok nowego Mortal Kombat i Gears of War 3, takiego Pro Evolution Soccer… 2010. Sentymentalny powrót do czasów Jacka Krzynówka i Rogera Guerreiro w polskiej kadrze znajdował jednak swoich fanów, co może świadczyć albo o grywalności hitu Konami albo o braku alternatyw. Nie lubię marudzić, ale naprawdę szkoda, że jednak tych miejsc do pogrania ze znajomymi i przypadkowymi sparing partnerami było tak niewiele. Na szczęście sytuację ratowała Retro Strefa, w której obok Atari, NES-a i PONG-a stało też na przykład Nintendo 64 z czterema kontrolerami i Mario Kart. Duch kanapowego multi, z kuksańcami i docinkami podczas gry, był tam mocny.

Stara gwardia szybko znalazła swój dom na Good Game Expo

Na odwiedzających czekali też twórcy mniejszych produkcji, którzy mniej lub bardziej chętnie opowiadali o swoich projektach, próbując wbić tytuły tworzonych przez siebie gier do głowy potencjalnym klientom. Kilka ciekawych indyków na urządzenia mobilne, ale też komputery i konsole, przyciągało wzrok, a okazja do porozmawiania z ich autorami dawała nowe możliwości spojrzenia na branżę. Szkoda jednak, że wszystko to było jakieś takie zbyt mało… nachalne i skromnie promowane, co sprawiało, że trochę ginęło w tłumie, przygniatane przez inne atrakcje.

Może nie było co ogrywać, ale zakupy zrobić się dało.

Rytm Good Game Expo miały w tym roku nadawać imprezy związane z grami Counter-Strike i League of Legends, a także odbywające się w sąsiednej hali konferencje poświęcone różnorodnej tematyce. Zamysł dobry, bo i te tematy prelekcji były ciekawe, i obie sieciowe gry mają w Polsce wielu fanów. Na miejscu pojawiał się jednak pewien problem z harmonogramem, który był trudno dostępny, nieczytelny i momentami bardzo chaotyczny. To wszystko utrudniało poruszanie się pomiędzy atrakcjami, wywoływało czasami niepotrzebny chaos i nie pozwalało w pełni cieszyć się tym świętem graczy. To na pewno cenna lekcja dla organizatorów, którzy w tej kwestii popełnili kilka błędów.

Na pewno wiele osób zastanawia się, jak Good Game Expo wypada w kontekście zbliżającej się drugiej edycji Warsaw Games Week. Pierwsza zawiesiła poprzeczkę wysoko i pokazała, że w Polsce, a szczególnie w Warszawie i okolicach, brakuje takich imprez dla graczy. Good Game Expo nie podjęło jednak tutaj rękawicy, bo uderzyło w zdecydowanie inne rejony i zaoferowało graczom inny typ rozrywki. WGW to najnowsze premiery, najwięksi wydawcy i pełna koncentracja na graniu. Tutaj natomiast zabawa z padem w ręku lub przed monitorem była tylko elementem większego święta graczy, w ramach którego śledziło się turnieje (lub brało w nich udział), kupowało gadżety, spotykało ze znajomymi i osobami z internetu, a dodatkowo poznawało nowe sposoby spędzania wolnego czasu, ciekawe inicjatywy czy twórców mniejszych gier. Zupełnie inny rodzaj rozrywki.

Good Game Expo ma ogromny potencjał i jak pokazuje tegoroczna edycja już teraz spotyka się z dużym odzewem. Każda okazja, by zintegrować środowisko graczy, dać okazję na spotkanie się ludziom o podobnej pasji, jest godna pochwały i dlatego mogę tylko cieszyć się, że taki rodzaj imprezy jest w kalendarzu. Dlatego, jeśli czytasz to w sobotę 24 września lub we wczesny niedzielny poranek, zbieraj ekipę znajomych i zasuwaj do Nadarzyna. Jest bowiem co i gdzie świętować, graczu.

A ja na pewno będę świętował, jeśli zajrzyj częściej na bloga. By nie przegapić innych moich materiałów, śledź profil Gralingradu na Facebooku i Twitterze.

Brucevsky
24 września 2016 - 20:44