Recenzja Dead Space 2 - igłą w oko strachu - Danteveli - 15 października 2016

Recenzja Dead Space 2 - igłą w oko strachu

Danteveli ocenia: Dead Space 2
80

Kilka lat temu Electronic Arts było synonimem całego zła w świecie gier wideo. Tworzenie masówek i rok w rok kolejnych edycji tych samych tytułów, olewając świeże i innowacyjne pomysły. Sytuacja ta jednak uległa przynajmniej częściowej zmianie. Gdy w naszych czytnikach zagościło Dead Space, ludzie stwierdzili, że EA potrafi zainwestować w nowe IP. Gra okazała się świetnym kosmicznym Resident Evil 4, które to odnalazło rzesze fanów. Teraz pora na sequel. Czy spełni on oczekiwania graczy czy też jest powrotem do starej techniki dodawania numerku do tej samej gry?

Ponownie wcielamy się w najprawdopodobniej najbardziej pechowego inżyniera w historii opanowanych przez człowieka galaktyk. Issac Clarke zmienił się znacznie od naszego ostatniego spotkania. Przestał być niemową i wylądował w psychiatryku. Trudno się temu ostatniemu dziwić przypominając wydarzenia jakie zaszły na planetołamaczu- Ishimurze. Niestety szaleni sekciarze nigdy się nie uczą i chcą wprowadzić swoją wizję świata w życie za wszelką cenę. Ponownie więc rozpętają piekło przy użyciu Markera. Naszego bohatera poza potworami powstałymi ze zwłok mieszkańców kolonii dręczyć będą wyrzuty sumienia. Ukochana Clarka będzie go nawiedzać przez większą część gry. Ogólnie jest kilka ciekawych patentów ale fabuła nie jest tym co ciągnie do przodu całą produkcję. W dwóch zdaniach można ją opisać następująco: „ Koleś z pierwszej części przedziera się przez całą stację by za namową innego szaleńca zniszczyć nowego Markera. Po drodze spotyka Isabel, która stara mu się pomóc w tym samobójczym zadaniu. Jest ok ale brakuje twistu jak schizy z pierwszej części o których nie mieliśmy pojęcia do samego końca gry.

Cała zabawa w Dead Space 2 polega na zwiedzaniu kolejnych pomieszczeń stacji Sprawl. Lokacji jest więcej niż w poprzedniku. Zwiedzamy dzielnice mieszkalne, przedszkole a także samą Ishimurę. Najciekawszym miejscem które mamy okazje zwiedzić jest kompleks unitologów. Możemy w nim dowiedzieć się trochę więcej o tej szalonej religii i jej historii bez zapoznawania się z produktami pobocznymi związanymi z Dead Space jak książki czy komiksy. Nowe miejsce akcji nowej odsłony oznacza obecność nowych przeciwników. Wybuchające niemowlaki i szarżujące Stalkery. Te drugie mogą nieźle wdać się nam za skórę i potrafią napsuć krwi nawet najbardziej cierpliwemu graczowi. Skradają się one po czym z impetem nacierają na nas powalając bohatera i uciekają nim zdązy on wycelować swoją broń.

Mamy dostęp do nowych broni jak Javelin Gun czy Seeker Rifle ale i tak w rozczłonkowywaniu przeciwników niezastąpione są Plasma cutter i piła. Trochę szkoda, że jedynie osiągnięcia/trofea zachęcają nas do eksperymentowania z bogatym arsenałem do jakiego mamy dostęp.

Każdy kto miał do czynienia z Dead Space lub jakimkolwiek klonem Resident Evil 4 poczuje się jak w domy. Obserwacja akcji z perspektywy trzeciej osoby i strzelamy do wszystkiego co stanie na naszej drodze. Dalej możemy spowolnić elementy otoczenia i przeciwników za pomocą stazy. Pojawiają się też dobrze znane sklepy i możliwość ulepszenia naszego ekwipunku za pomocą nodów. Nowością jest strzelanie w niektóre szyby przez co niczym w Obcym 2 przeciwnicy są wysysani wprost do kosmicznej próżni. Dochodzi także prosta zabawa z otwieraniem drzwi poprzez hackowanie specjalnych paneli. Niestety nie jest ona ani zbyt ciekawa, dobrze pomyślana ani skomplikowana i służy wyłącznie jako zapychacz czasu. Zmianie uległy sekcje Zero Gravity. Zamiast przemieszczać się jedynie skacząc pomiędzy płaszczyznami możemy teraz swobodnie latać. Nowym elementem gameplayu jest sekwencja szybkiego spadania podczas której musimy omijać lecące w naszą stronę przedmioty. Zbyt wielu zmian wpływających na grywalność więc nie uświadczymy. Główny element czyli zabijanie wrogów został ulepszony. Zamiast próbować wciskać nam survival horror postawiono znacznie bardziej na akcję. Poruszamy się szybciej a curb stompy wprost z American History X nie są już tak powolne.

Największą chyba różnicą między pierwszą częścią a nowym tytułem jest implementacja trybu wieloosobowego. Jest to kolejna wariacja walki my kontra oni znanej choćby z trybu versus z Left 4 Dead. Część graczy staje się nekromorfami i korzysta z ich zdolności. Nie wróżę jakiejś długiej żywotności tego elementu gry ale dobrze, że mamy więcej opcji do wyboru.

Gracze lubujący się w samotnych przygodach otrzymają wyzwanie jakie nie tak często się zdarza w grach. Odblokowany po pierwszym przejściu tryb Hardcore to brak checkpointów i możliwość zapisania naszej przygody jedynie trzy razy podczas całej gry. Do zakupu wersji na PS3 może przekonać dodanie Dead Space: Extraction. Jest to zgrabnie zrobiony celowniczek, dostępny wcześniej jedynie na Wii. Można go obsługiwać za pomocą Dual Shocka lub kontrolera Move. Niestety posiadacze Xboxów tym razem nie dostają bonusu. Ciekawe jak bardzo zaważy to na rozłożeniu sprzedaży pomiędzy obiema platformami? Osobom mającym obie konsole polecam wersje na PS3 gdyż ten bonus zapewnia dobre kilka godzin gry. Dodatkowo nie będzie trzeba zmieniać płyty w trakcie gry.

Ring around the Rosie

Grafika stoi na wysokim poziomie. Lokacje nie są sterylne i wylewa się z nich klimat. Tak właśnie powinna wyglądać stacja kosmiczna opanowana przez zmutowane trupy. Bohaterowie wyglądają bardzo realistycznie a przeciwnicy są dokładnie tacy jak powinni – szkaradni. Szkoda tylko, że potencjał graficzny nie został w pełni wykorzystany i nie ma lokacji, które wywoływały by opad szczeny na glebę. Oprawa dźwiękowa jest solidna Niestety brakuje tym razem niezwykle klimatycznego „ Twinkle, Twinkle Little Star”. Nie mamy do czynienia z niczym na poziomie muzyki z Silent Hill’ów czy Forbidden Siren. Oprawa dżwiękowa nie zapada w pamięć ale też nie irytuje. Po prostu jest w grze i spełnia swoje zadanie.

Osoby nieprzychylne powiedzą o Dead Space 2 nihil novi. Zbytnio się nie pomylą gdyż poza standardowymi dla sequeli modyfikacjami nie ujrzymy nic więcej. Ostatecznie też wyrzeczono się straszenia w inny sposób niż wrzucanie dziesiątki potworów naraz z każdego wentylatora.

Jednak wszystkie wady i niedociągnięcia jednak nie przeszkadzają w delektowaniu się tytułem. Eksterminacja nekromorfów jest nadzwyczaj satysfakcjonująca i zapewnia dobre 8 godzin przedniej zabawy. Tryb Hardcore może zapewnić wyzwanie a i nowicjusz znajdzie odpowiedni dla siebie poziom trudności. Szczeże przyznam, że po pierwszych opiniach innych graczy moje oczekiwania w stosunku do Dead Space 2 były bardzo wysokie. Gra nie okazała tak dobra jak sobie to wyobrażałem ale z czystym sercem mogę ją polecić wszystkim miłośnikom strzelania i odpierania ataków wyskakujących zewsząd przeciwników. Ja na pewno jeszcze wrócę do tego tytułu. Choćby tylko po to by zebrać wszystkie achievementy/trofea. A nie często zdarza się bym chciał trzy razy przechodzić ten sam tytuł.

Dead Space 2 to produkt naprawdę dobry, usprawniający wiele elementów ze swojego poprzednika ale chciałbym aby część trzecia była bliższa oryginałowi niż temu bardzo dobremu sequelowi. Akcja i potwory wyskakujące z szafy nie potrafią zastąpić zaszczucia, i atmosfery niepewności jaka towarzyszyła mi za pierwszym razem. Jeśli komuś jednak to zbytnio nie przeszkadza a i fabuła nie ma zbyt wielkiego znaczenia przy zabawie to ten horror od EA jest naprawdę smakowitym kąskiem.

Danteveli
15 października 2016 - 14:20