LVOA - jak kontrowersyjny jest karabin reklamowany w Tom Clancy’s The Division - DM - 8 grudnia 2016

LVOA - jak kontrowersyjny jest karabin reklamowany w Tom Clancy’s The Division

Sporo czasu upłynęło już od artykułów na temat MP5 i M4A1, czas więc wrócić do świata karabinów - dla odmiany z czyś nowym i modnym. Gdyby firma Apple produkowała broń, zapewne to właśnie u niej powstałoby LVOA - niby zwykła „emka”, ale trochę staranniej zaprojektowana, modna, po prostu „cool”, no i przede wszystkim baaardzo droga. Czym wyróżnia się w realu jedna z najlepszych broni w grze The Division i czemu jest kontrowersyjna?


Nie każda „emka” to M4 i M16
Na początek wyjaśnijmy jedną kwestię. Doskonale znany kształt karabinków M4 lub M16 nie oznacza, że każda taka broń to właśnie eM-czwórka. O wiele bardziej zasadne dla każdej emki nie przeznaczonej dla magazynów US Army jest oznaczenie AR-15, czyli karabinka Eugena Stonera, od którego wszystko się zaczęło. Stoner z powodu kłopotów finansowych sprzedał konstrukcję firmie Colt, a ta przygotowała na jej podstawie karabinki dla armii USA - M16, a później krótszy M4.

Fragment oferty rodziny AR-15 firmy FH Herestal
źródło: http://www.fnamerica.com

Oznaczenia te związane są właśnie z bronią dla żołnierzy, spełniającą szereg tzw. Mil-Spec - standardów wymaganych przez wojsko oraz przede wszystkim strzelającą ogniem ciągłym lub serią. Wersja z pojedynczym strzałem została wprowadzona na rynek cywilny przez firmę Colt jako AR-15 właśnie i stała się niesłychanie popularna. Na tej bazie powstały setki różnych modeli i części pozwalających złożyć własny zestaw, a każda z wielu firm produkujących emki posiada swoją unikatową nazwę, np.

  • Smith&Wesson - MP15
  • FN Herstal - FN15
  • Barret - REC7
  • Knights - SR-15
  • LMT - LM8
  • Noveske - Leonidas, Infidel, Afghan, Rogue, Diplomat

„M4” to również poprawne określenie, choć w przypadku broni na rynku cywilnym bardziej potoczne niż fachowe. Wyrok amerykańskiego sądu oddalił roszczenia firmy Colt, co do wyłączności nazwy M4, uznając iż termin ten naturalnie przyjął się dla każdego karabinka tej rodziny z krótszą lufą.

U producenta LVOA potaniała z 3300 do 2700 dolarów, jednak u prywatnych dystrybutorów ceny sięgają nawet ponad 4500$

Wśród producentów oferujących przeróżne AR-15 są dwie interesujące nas firmy: War Sport i Salient Arms International, a wytwarzane przez nich modele - odpowiednio LVOA oraz SAI GRY (wym. „grej”) - zawsze budzą sporo emocji wśród posiadaczy broni w USA, ilekroć ktoś wspomni o nich w internetowych dyskusjach. Przypomina to nawet trochę przepychanki nastolatków, kłócących się kogo telefon czy laptop jest lepszy. Wszystko przez dość wygórowaną cenę obu karabinków. Podczas gdy budżetowe modele AR-15 kosztują około 600 dolarów, te bardzo dobre dwukrotność tej sumy, tak na LVOA trzeba obecnie przeznaczyć minimum 2700 dolarów, a na SAI GRY ponad 3 tysiące $.

To chyba właśnie z tego powodu LVOA i stosowane w niej patenty na razie częściej goszczą na ekranach kin oraz w wydanej w tym roku grze Tom Clancy’s The Division, niż na strzelnicach w USA. Pokazują się też z nią internetowi celebryci świata broni palnej, a po drugiej stronie barykady doświadczeni strzelcy wyliczają, co lepszego można by złożyć za cenę na fakturze od LVOA i GRY. Posiadacze konkurencyjnych produktów pukają się w czoło i śmieją z „naiwniaków”, a nieliczni prywatni nabywcy LVOA chwalą i mówią po prostu, że dla nich był to najlepszy wybór. Czym więc wyróżniają się drogie AR-15?

Firma War Sport minimalnym wysiłkiem stworzyła z wiekowego projektu coś niemal futurystycznego!
źródło: www.airsoftgi.com

Na pierwszy plan z pewnością wysuwa się trochę inny wygląd niż standardowego AR-15. Obie firmy bardzo starannie i z dbałością o detale zaprojektowały zwykle identyczny wszędzie korpus, a wisienką na torcie jest długi i oryginalny chwyt przedni, na dodatek w LVOA przeplatany jeszcze parakordem. Salient Arms GRY na początku wykorzystywał charakterystyczny chwyt od LVOA „Wire Cutter”, by później przejść na nieco zmodyfikowaną, swoją wersję. Oba modele posiadają najczęściej kolby i chwyty pistoletowe innej „modnej” i cieszącej się uznaniem firmy - Magpul. W ofercie można wybrać też oryginalny kolor całości. Zamiast zwykłej czerni czy piaskowego coyota, mamy foliage green lub wolf grey. Wszyscy podkreślają, że broń po prostu wygląda świetnie, wyjątkowo, "cool", niczym futurystyczny karabin przyszłości.

Małe detale na korpusie SAI GRY powodują, że mamy poczucie obcowania z produktem wysokiej jakości
źródło: evike.com

Firma Magpul specjalizuje się w polimerowych elementach broni (zwłaszcza do AR-15 i zaledwie kilku innych), produkując przeróżnego rodzaju chwyty, kolby, mechaniczne przyrządy celownicze, magazynki itp. Wyjątkowe, nowoczesne wzornictwo zapewniło im sporą grupę wiernych klientów - od żołnierzy, przez cywilów posiadających broń, aż do użytkowników zwykłych replik. Wiele elementów Magpula pasuje bowiem do swoich “zabawkowych” odpowiedników bądź jest podrabiana przez chińskie firmy.

Swoisty miks obu karabinów: Salient Arms z chwytem od LVOA, czyli SAI Tier One

Plus 10 do lansu to jedna sprawa, ale chyba bardziej istotne jest to, jak broń strzela. LVOA to skrót od dość pokrętnej nazwy Low Visibility Operation Application. Oznacza to mniej więcej broń do walk na bliskie odległości przy kiepskim oświetleniu. Zintegrowany z lufą hamulec wylotowy oraz tłumik płomienia zapewnia mniejszy ślad ognia po każdym strzale, co teoretycznie lepiej ukrywa pozycję strzelca oraz pozwala prowadzić mu skuteczniejszy ostrzał przy wykorzystaniu gogli noktowizyjnych lub po prostu po ciemku. Filmy oraz opinie użytkowników pokazują jednak, że płomień i tak jest spory, wszyscy za to jednogłośnie się zgadzają, że LVOA daje wyjątkowo delikatny odrzut, leciutko szturchając strzelca w ramię, bez żadnych dzikich odskoków lufy, a to może poprawiać celność przy szybkim oddawaniu strzałów. Przeciwnicy drogiego AR-15 podkreślają z kolei, że odrzut w nim nigdy nie był zbyt dokuczliwy i różnice w tym aspekcie nie są aż tak istotne.

źródło: https://oaklandtactical.com

Wcześniejsze porównanie do Apple nie było przypadkowe. Zarówno MacBooki jak i LVOA mają zamkniętą architekturę. Broń jest zaprojektowana jako perfekcyjna maszyna działająca jak trzeba prosto po wyjęciu z pudełka i wszelkie grzebanie w środku czy wymiana części nie są rekomendowane. War Sport postarało się o najlepsze podzespoły wiodących producentów, a niektóre elementy, jak np. lufę, stworzyło samodzielnie. Tak jak do najnowszego MacBooka nie podłączymy nic z wtyczką USB, tak do LVOA nie zamontujemy tłumika - bo producent uznał, że LVOA lepiej działa bez niego. Wszelkie próby odkręcenia firmowego tłumika płomienia “Top Hat” oznaczają utratę gwarancji.

źródło:http://www.lionseek.com

Przeglądając amerykańskie fora poświęcone platformie AR, w oczy rzuca się zabawne podobieństwo w dyskusjach do naszych lokalnych przepychanek o to, czy Android jest lepszy od iOSa, a pecet od Playstation. Kolekcjonerzy broni z USA również potrafią wyzywać od pajaców ludzi chwalących drogie LVOA, a ci z kolei drwią, że jeśli ktoś nie widzi zalet ich karabinu, to z pewnością mało się zna. Posiadacze LVOA twierdzą, iż broń spełnia ich wszystkie wymagania i są z niej zadowoleni, inni wymieniają listę najlepszych możliwych komponentów za najwyżej 2 tysiące dolarów, pozwalającą zbudować ponoć znacznie bardziej niezawodną konstrukcję.

Chris Costa i jego charakterstyczny chwyt broni

Z LVOA oraz SAI GRY często występuje Chris Costa - niezwykle barwny instruktor strzelania, porównywany często do Kim Kardashian świata broni palnej. Nie mający za sobą żadnej przeszłości w siłach specjalnych czy na wojnie z terrorem, a głównie w Straży Wybrzeża, Costa wyrósł na prawdziwą gwiazdę z ogromnym zapleczem fanów, zwanych czasem złośliwie “Costashianami”. Costa po kliku latach współpracy z Magpulem otworzył własną firmę i ostatnio zaproszono go nawet do Polski, by podszkolił naszych operatorów Centralnego Biura Śledczego.

Internet często kpi z Chrisa Costy...

Mówiąc o strzelaniu niczym o akcie kreowania sztuki, Chris propaguje swój wyjątkowy styl trzymania broni, zwany C-Clamp. Jedni starają się go naśladować za wszelką cenę, inni nie widzą w tym nic pomocnego, podkreślając, że każdy musi dobrać taki chwyt, jaki mu pasuje. Z przymrużeniem oka mówi się, że 16 calowy chwyt od LVOA został zaprojektowany specjalnie po zmierzeniu dlugości ramienia Chrisa Costy. Jakby nie oceniać Costy i jego doświadczenia, to z pewnością wie on dużo o broni palnej, dobrze z nią wygląda, a  jego medialna charyzma niewąptpliwie pomogła mu osiągnąć obecny status.

... ale nie da się ukryć, że facet po prostu urodził się z giwerą w dłoni.

Zarówno LVOA jak i SAI GRY nie mają więc dobrej opinii w internecie i na strzelnicach, co jednak nie przeszkadza firmom w dobrej sprzedaży swoich produktów. War Sports rozrosło się z dwóch pracowników do ponad dwudziestu, a na LVOA zdecydowało się ponoć kilka dużych firm ochroniarskich, skupiających najemników Private Military Contractors.

Czas oczekiwania na swój egzemplarz Salient Arms International GRY po zakupie wynosi obecnie 5 miesięcy! Czy chodzi tylko o markowy znaczek i fikuśny wygląd?

Salient Arms International GRY w filmie 13 godzin" Tajni żołnierze Benghazi
Salient Arms International TIER One AR-15 w Transformersach - widać eksponowane logo firmy SAI

W sukcesie mogły pomóc też trochę ukryte hollywoodzkie reklamy. Wyjątkowy SAI GRY mogliśmy zobaczyć w rękach prywatnych ochroniarzy w filmie Michaela Baya 13 godzin: Tajni żołnierze Benghazi, a jego wcześniejszą wersję z frontem od LVOA, zwaną SAI Tier One AR-15 w Transformersach: Wiek Zagłady. W najnowszej części zaplanowanej na przyszły rok wystąpi już SAI GRY. LVOA z kolei pokazało się w grze Tom Clancy’s The Division, a po obecnych łatkach i wzmocnieniu karabinków szturmowych w rozgrywce, LVOA-C jest jedną z najbardziej pożądanych broni.

LVOA-S jako LVOA-C w firmowym kolorze Foliage Green i paracordem w grze The Division - z opcjonalną kolbą firmy Magpul i niestniejącą w rzeczywistości możliwością montażu różnych tłumików.

Ciekawostką jest to, że w grze dokonano małej zamiany - świadomie lub w wyniku błędu. Jako LVOA-C występuje bowiem karabinek LVOA-S, taki sam, ale z krótszą lufą, a więc i całym chwytem. Być może grafikom było łatwiej przygotować umiejscowienie różnych dodatków na modelach podobnej długości. Zawarcie w grze całego karabinu prywatnego producenta, z jego firmową nazwą i kolorem jest z pewnością ukrytym lokowaniem produktu, razem z równie ciekawym pistoletem maszynowym Kriss Vector oraz dość pospolitymi rękawiczkami Mechanixa.
Reklamą nie wydaje się natomiast bliźniaczo podobny “lekki M4”, choć to również konstrukcja wykorzystująca produkt z cywilnego rynku broni. Lightweight M4 w The Division posiada bowiem chwyt przedni firmy Viking Tactics - VTAC Alpha Rail, jednak nazwa ta nie jest nigdzie widoczna.

Istotnie bardzo lekki i autentyczny chwyt przedni firmy Viking Tactics posłużył w grze The Division do stworzenia "lekkiego M4"


Mieszkając w Polsce - kraju, gdzie o kupnie AR-15 można sobie pomarzyć, amerykańskie dylematy czy LVOA jest zbyt drogie w stosunku do tego, co oferuje czy nie, wydają się bardzo odległe. Jeśli jednak zechcielibyśmy sprawić sobie replikę takiej broni - staniemy przed dokładnie identycznym problemem! Budżetową eMkę kupimy bowiem za kilkaset złotych, bardzo dobrą, markową za półtora tysiąca, ale gdy zdecydujemy się na replikę LVOA lub SAI GRY - wydamy około 3 tysięcy złotych!

Kupno licencjonowanej repliki SAI GRY może kosztować nas nawet 500 funtów, nie licząc wysyłki oraz opcjonalnej wymiany kolby
źródło: http://www.landwarriorairsoft.com

I to pod warunkiem, że szczęśliwym trafem znajdziemy je w ofercie polskich sklepów, inaczej zostaje sprowadzanie z Niemiec, Anglii lub Hong Kongu, a z tym ostatnim wiąże się oprócz sporej opłaty za przesyłkę jeszcze VAT. LVOA z wszelkimi oznaczeniami licencyjnymi produkuje firma Krytac, a jego cena u europejskiego dystrybutora wynosi obecnie 519 euro. Jeszcze drożej wypada SAI GRY renomowanej firmy G&P, dostępny na jednej z brytyjskich stron za 500 funtów. W polskim sklepie można było go kiedyś dostać za 2700 zł. Do wyboru jest jeszcze firma Evike Manufacturing Group ze swoim modelem za około 420 dolarów. Tańszą opcją, choć nie do końca “koszerną”, jest stylizacja na LVOA lub SAI Tier One, gdyż za około 100 dolarów dostaniemy sam chwyt przedni Wire Cutter, charakterystyczny dla LVOA. Z tego co udało mi się wyszukać, to nie można jeszcze kupić osobnych korpusów z oznaczeniami obu firm.

Za elektryczne LVOA od firmy Krytac zapłacimy podobną kwotę
źródło: photobucket.com/user/Sam_Ballantine

W przypadku airsoftowych replik zapłacimy jednak głównie za plus 10 do lansu. Elektryki za 3 tysiące złotych nie będą strzelać dużo lepiej od tych markowych eMek za 1500-1700 zł. Czy warto inwestować - każdy musi sobie sam odpowiedzieć.

Dajcie znać w komentarzach, czy zbieracie repliki, obrywacie co sobotę serią kulek 6mm, czy też macie ochotę złożyć sobie karabin z ulubione gry: Counter Strike, Battlefield, Rainbow Six, The Division, itp. Jak najbardziej zbliżona do oryginału replika jest chyba równie ciekawa co artbook czy figurka! :)

DM
8 grudnia 2016 - 21:18