Rojopojntofwiu #11 Mocne 0 7 immersji - ROJO - 30 stycznia 2011

Rojopojntofwiu #11 Mocne 0,7 immersji

W niejednym swoim tekście, w niejednym miejscu, zdarzało mi się wspominać o niejakiej immersji. Pozwolę sobie Wam dzisiaj trochę przybliżyć ten jakże intrygujący termin. Zapraszam zatem… do nurkowania! Ręczniki i kąpielówki będą zbędne. Weźcie kompy i konsole! Pora na mocne 0,7 po którym kac nie wystąpi.

Napój Bogów

Immersja pochodzi z języka łacińskiego i oznacza zanurzenie. Mimo, że używa się go w tak różnych dziedzinach jak fizyka, astronomia, psychologia, nurkowanie, czy nawet położnictwo (!), nas interesuje oczywiście odwołanie do świata elektronicznej rozrywki. Immersja to oczywiście „zanurzenie” w świat gry – stan, w którym przestajemy być świadomi swojego ciała i rzeczywistego „tu i teraz”, a skupiamy się całkowicie na tym, co dzieje się na ekranie monitora/telewizora. W pewnym momencie zatracamy percepcję rzeczywistości, a nasz mózg przestaje postrzegać środowisko gry jako sztuczne i bierze je za prawdziwe. My oczywiście wiemy, że to tylko gra, ale nasz organizm nie jest już tego taki pewny. Innymi słowy, jesteśmy w pewnym sensie teleobecni.

Poczucie misji, losy bohaterów oraz ich prywatne historie jeszcze bardziej angażują, zanurzają nas w fabułę danej gry.

By nie być gołosłownym i lepiej Wam całość zagadnienia zobrazować, posłużę się przykładem. I to takim z życia wziętym:

Przemierzam bezkresne krainy. Eksploruje światy, odbywam podróże. Daję się pochłonąć majestatycznym krainom, odwiedzam miasta, pomagam napotkanym osobom. Dzielnie dążę do celu. Wykonuję zadania, na bieżąco dbając o swój rozwój i kondycję. Inwestuję w umiejętności, podnoszę kwalifikacje. Tępię hordy przeciwników, nie poddaję się. Otaczający świat pieści oczy, werbalna nuta przyjemnie łechta ucho. Z pochodnią w łapie wchodzę w ponury korytarz. Świadomość misji dodaje odwagi. Chore, niepokojące dźwięki jeżą włos. I nagle słyszę ten głos! ROJO! Do cholery! Wiesz która jest godzina?!? Zaraz, myślę. Przecież moi towarzysze nie gadają. Widzę żonę stojącą obok (ależ ona ma tekstury!). Przecież mamy weekend! Odparłem. Chyba środę do cholery! Ups… (poker face)

Oprzyrządowanie 3D jest w stanie jeszcze bardziej wchłonąć swego odbiorcę w interaktywny świat serwowany mu w grach korzystających z takiej technologii.

Mówiąc krótko – zostałem wyłowiony. Wręcz obudzony z interaktywnego snu przywodzącego na myśl „Incepcję” Nolana. Jak nietrudno zauważyć, immersja jest dla graczy najwspanialszą rzeczą jaką mogą doświadczyć. Można ją spokojnie porównać do wczucia się w grę lub uświadomienia sobie, że dany program jest szalenie wciągający, bardzo grywalny. Opisywany termin jest jakby fundamentem dobrej elektronicznej zabawy w ogóle. Tłumaczy zatracenie poczucia rzeczywistości na rzecz wirtualnych doznań w grach, które są w stanie nam to zapewnić. Oczywistym jest, że prędzej pochłoną nas gry o grafice, dźwięku czy mechanice przypominające tą, którą znamy z życia realnego. Zdarzają się oczywiście wyjątki. Programy pokroju GTA IV czy Call of Duty: Black Ops mogą wciągnąć równie skutecznie co Wormsy czy FarmVille. Każda forma zabawy oddziaływać będzie inaczej na danego gracza. Wszystko zależy od tego jak daną grę odbieramy, jak do niej podchodzimy oraz w jakim stopniu wręcz „dajemy” jej się immersyjnie zmanipulować.

Konieczność podejmowania kluczowych decyzji, a także różnego rodzaju dylematy moralne sprawiają, że czujemy się częścią opowiadanej historii.

Mimo, że immersja towarzyszy nam w wielu gatunkach gier, jej poziom rozsadza mózg dopiero przy kontakcie z survival-horrorami czy innymi grami typu „interaktywnego thrillera”, o których pisałem ostatnio. Weźmy sobie taką kinematografię. Już same filmy potrafią nieźle wystraszyć (zassać zmysły), a co dopiero uczestnictwo w takim seansie dzięki grze? Nie wystarczy zasłonić oczu, trzeba grać, bo to my sterujemy! Taki Fahrenheit: Indigo Prophecy czy Heavy Rain: The Origami Killer to prawie interaktywne filmy, które pozwalają zanurzyć się w najpiękniejszym morzu na świecie – naszym, interaktywnym.

Pomagają czy rozpraszają?

W doświadczeniu immersji nie tylko chodzi o to jaka jest gra, jaki buduje klimat czy jakich środków używa by nas wchłonąć. W całym zabiegu niemniejszą rolę odgrywają również różne urządzenia wskazujące. Kiedyś myślałem, że kontrolery do Wii (Wiimote i Wiichuck), Playstation 3 (Playstation Move) czy Xbox360 (Kinekt), mogą ułatwić proces zanurzeniowy, potęgując/pogłębiając immersję. Rozumiecie - większa łatwość wejścia w świat gry – bez żadnych kabli. To my decydujemy o ruchu - niekoniecznie przyciski, itp., itd. Bzdura. Immersję osiąga się właśnie za pomocą jak najmniejszej ilości czynności dzielących gracza od widowiska na ekranie. Im więcej różnych kontrolerów, machania rękami, nogami i innymi kończynami, tym łatwiej zdać sobie sprawę, że nie jestem wielkim złym marine z 4 metrowym...ermm...pistoletem maszynowym...a dorosłym chłopem, który jak pajac podskakuje przed telewizorem/monitorem, niechybnie hańbiąc swoją latorośl do siódmego pokolenia naprzód. Według mnie immersja rodzi się w umyśle i im mniej rozproszenia (vide dobry film kinowy) dla zmysłów, tym łatwiej ją osiągnąć. Uczestnictwo jest istotne lecz interfejs powinien cechować responsywny minimalizm, aby zbytnio nie rozpraszał gracza od treści mu serwowanej. Jakie jest Wasze zdanie? Pomagają? Nie pomagają? Ułatwiają czy rozpraszają? Według mnie, kwestia dyskusyjna, otwierająca pole do ciekawej wymiany zdań.

Łyk immersji dla każdego! Do dna! Za naszą branżę!

Immersja, to obok interaktywności najpiękniejsza cecha gier komputerowych. Umożliwia dodatkowe wczucie się w grę, jak i wręcz „scalenie się” z nią. A co z Wami kochani? Które elektroniczne dzieło zafundowało Wam takie nurkowanie w wirtualnym świecie, że nie byliście wstanie lub zwyczajnie nie chcieliście wypłynąć na powierzchnię… rzeczywistości?

P.S. 1 Artykuł tworzył wraz z ostatnim ("Pad w łapę, kisiel w gacie") swojego czasu pewną całość opublikowaną na Gameriddles.com. Na swoim Blogu rozbiłem ideę/przesłanie na dwie prace, mocno je przy tym rozbudowując i uzupełniając.

P.S. 2 Jeśli podoba Ci się mój Blog, znalazłeś/-aś w nim coś dla siebie (jakiś stały cykl, konkretny dział, itp.) i posiadasz konto na Facebooku, "Polub go" po prawej stronie pod moim avatarem. Z góry Ci za to dziękuje i doceniam.

Rojopojntofwiu:

#1 Erpegowo w koło

#2 Trzy drogi 

#3 Leonardo Pixel 

#4 Prywatne sanktuarium odbioru

#5 Razem, czy osobno?

#6 Gry inspiracją?

#7 Kim jest Annoying-Player Character? 

#8 The Sims - na czym polega fenomen serii?

#9 Strategicznie i ekonomicznie

 #10 Pad w łapę, kisiel w gacie

 #11 Mocne 0,7 immersji

 #12 Zabawa historią

 #13 Need a hand?

 #14 Wartość, czy zagrożenie?

 #15 Syndrom Upgrade

ROJO
30 stycznia 2011 - 07:23