MMA #3 - wirtualny trening - czyli UFC Undisputed 2010 moim okiem - yasiu - 30 stycznia 2011

MMA #3 - wirtualny trening - czyli UFC Undisputed 2010 moim okiem

yasiu ocenia: UFC Undisputed 2010
65

Długo czekałem na okazję, żeby zagrać w UFC Undisputed. W końcu w moje ręce wpadła część wydana w 2010 roku. Po pierwszych chwilach entuzjazmu i zachwytu nad grą przyszedł w końcu moment refleksji, kiedy mogłem spojrzeć na ten tytuł spokojnie, odcinając tą część mnie która jest fanem UFC a zostawiając tylko gracza. W tym momencie jak to powiedział Osioł kumpel Shreka, skończyło się rycerzowanie.

Walki w parterze, tak jak starć w stójce w grze nie brakuje.

To nie tak, że Undisputed 2010 dobrą grą nie jest, tak na pewno powiedzieć nie mogę. Brakuje jej jednak sporo do ideału, a ja niestety wybredny jestem. Zacznę jednak od strony bardziej optymistycznej, czyli tego co mi się podobało. Po pierwszym uruchomieniu szybkie rozejrzenie się w menu zaprowadziło mnie do opcji tworzenia własnego zawodnika. Spędziłem dobre piętnaście minut wybierając fryzurę, kolor oczu i tym podobne nieistotne elementy. Nieistotne, bo liczą się tak naprawdę trzy rzeczy, wzrost, kategoria wagowa i wiek. Pozostałe elementy to tylko klocki dające niewątpliwą radochę każdemu kto lubi swoje wirtualne postacie ubierać, przebierać, i w ograniczonym stopniu wpływać na ich wygląd.

Muszę tu wspomnieć, dla zdrowia ewentualnych przyszłych graczy, że nie należy się zrażać niewielką ilością dostępnych wzorów ubrań - a raczej grafik na nich naniesionych. Początkowe czarne spodenki i różowy t-shirt spokojnie zastąpicie czymś ciekawszym jak tylko odblokujecie sobie dodatkowe elementy walcząc w różnych dostępnych trybach. Wracając jednak do tworzenia zawodnika, to nie do końca tak, że liczy się tylko wzrost waga i wiek. Przeca każdy zawodnik w grze opisany jest kilkunastoma współczynnikami określającymi jego cechy i umiejętności. O ile siła, szybkość i wytrzymałość są dość łatwe do opanowania i ustawienia, to poziomy wszystkich umiejętności związanych z walką to już całkiem inna bajka. Jest ich całkiem sporo, osobno określamy umiejętności dla walki w stójce, w parterze, w klinczu. Jest tego tyle, że można dostać małego kociokwiku. Najprostsze rozwiązanie, jeśli nie orientujemy się o co w tym chodzi, to wybrać umiejętności na oko i sprawdzić, jak nam się takim zawodnikiem walczy.

Kolejnym krokiem - który zajął mi całkiem sporo czasu - było rozegranie kariery. Po początkowym zamieszaniu związanym z koniecznością tworzenia swojego fightera od nowa (a przynajmniej z wrażeniem takiej konieczności, bo koniec końców okazało się, że można skonwertować panopka stworzonego w poprzednich akapitach) przystąpiłem do kariery w nobliwym wieku 32 lat. Przez ponad dziesięć lat kariery nie udało mi się zdobyć żadnego tytułu, ale płakać nie ma co, bo pierwsze rozegranie tego trybu od początku do końca można potraktować jako swoistą lekcję gry w UFC Undisputed 2010. Rozegranie dużej ilości walk połączone ze stopniowym rozwojem umiejętności naszego zawodnika, pozwala całkiem fajnie rozpoznać, co jest nam potrzebne, co lubimy, czego nie. Z takim bagażem wiedzy znacznie lepiej pójdzie nam w pozostałych trybach.

Oprawa gry współgra z oprawą gal UFC

Zostając jednak przy karierze, tak jak w życiu większości profesjonalnych zawodników walczących w klatce, składa się ona z treningów, treningów, sparringów i czasem odrobiny odpoczynku. Cały wic jest w tym, że nietrenowane umiejętności i cechy spadają (chociaż po przekroczeniu pewnych poziomów, spadek zatrzymuje się na coraz wyższych wartościach) - dlatego należy je trenować. Trening to zmęczenie ale też lepsza kondycja ogólna. Do tego miksu dodać jeszcze trzeba obozy, na których zdobywamy dodatkowe ciosy a także ograniczoną ilość czasu między walkami. Grając nieco dłużej do tego wszystkiego dodać jeszcze musimy poświęcanie czasu mediom i innym czynnościom mającym na celu utrzymać popularność naszego zawodnika na wysokim poziomie. Całe kombinowanie w trybie kariery polega na takim połączeniu wszystkich tych działań, żeby przed walką mieć umiejętności i cechy na jak najwyższym poziomie, być jak najmniej zmęczonym i trzymać się w jak najlepszej kondycji. Nie wspomniałem o jeszcze jednym elemencie - pieniądzach - ale są one tak mało istotne, że nie ma o czym mówić. Fajnie, że są, ale gdyby ich nie było, nikt by nie płakał.

W trakcie mojej kariery stałem się nemesis Claya

Z czasem dochodzi się do wprawy i dopóki nasz zawodnik nie zacznie się starzeć, walka goni walkę, pniemy się po drabince kariery i jest ciekawie. Po osiągnięciu pewnego wieku coraz trudniej utrzymać cechy i umiejętności na najwyższym poziomie, ale nie to jest największym problemem - bo jak wspomniałem wartości te nie spadną poniżej pewnego poziomu - nasz zawodnik zwyczajnie zaczyna potrzebować coraz więcej odpoczynku a jego kondycja spada. W pewnym momencie dochodzi do zakończenia kariery i zawodnik którego trenowaliśmy, staje się naszym trenerem. I tu dochodzimy do pierwszej porcji narzekania na grę. Dlaczego do jasnej ciasnej, kiedy tworzyłem zawodnika rozpoczynającego karierę w wieku 32 lat, gra chociaż nie podpowiedziała mi, że ten wiek może nie wystarczyć, żeby w karierze osiągnąć co jest do osiągnięcia? Szkoda, zagrałbym sobie osiemnastolatkiem to bym zapewne zdobył tytuł mistrzowski w co najmniej dwóch wagach a przeciwnicy padaliby na matę na sam mój widok. Drugim wielkim minusem trybu kariery jest trening umiejętności odbywający się na zasadzie tzw. sparringu. Zawsze wydawało mi się, że gry powinny nagradzać wysiłek gracza. Tymczasem w UFC Undisputed 2010 najlepsze wyniki - tj. najwięcej punktów do przydzielenia - uzyskujemy korzystając ze sparringu automatycznego. Nie tak powinno być i uważam to za spory minus. Jeśli komuś udawało się zyskiwać więcej na treningach 'ręcznych' proszę, daj znać jak to zrobiłeś. Szkoda też, że pominięto całkowicie aspekt trzymania wagi. Nasz zawodnik zawsze ma idealną wagę dla swojej kategorii i nie mamy na to żadnego wpływu.

Dość narzekania - na chwilę - pora na kolejne plusy. Gierka oferuje całkiem spory wybór w kwestii dostępnych trybów rozgrywki, elementów do odblokowania i przede wszystkim ilości dostępnych zawodników. Jeśli chodzi o tryby gry, o karierze napisałem już parę słów. Tryb exhibition nie zawiera żadnych tajemnic, wybieramy zawodnika, wybieramy przeciwnika i ruszamy do boju. W trybie zdobywania tytułu toczymy wybraną ilość pojedynków z coraz to lepszymi przeciwnikami, lecząc się tylko pomiędzy pojedynkami. Najciekawszym moim zdaniem trybem – poza karierą – jest odtwarzanie słynnych walk UFC. W trybie Ultimate Fight stoczymy takie słynne pojedynki jak Lidell vs. Evans, Ortiz vs. Belfort i wiele innych. Celem rozgrywki w tym trybie jest wykonywanie zadań, takich jak wykonanie trzech rzutów w pierwszej rundzie, podjęcie pięciu prób poddania w trzeciej rundzie, zakończenie walki przez TKO w czwartej rundzie itd. Itp. Wyzwanie jest – jak dla mnie – całkiem spore, ale i nagroda ciekawa. Przed walką zobaczymy i posłuchamy przez chwilę jednej z dziewczyn UFC, po walce i wykonaniu wszystkich postawionych zadań, będziemy mogli oglądnąć całą walkę, tak przynajmniej zrozumiałem, bo szczerze mówiąc nie udało mi się spełnić wymagań stawianych przez grę.

Ten pan cieszy się jak dziecko

Tak więc dostępne tryby rozgrywki oraz ilość zawodników i ciuchów dla nich jakie możemy odblokować jest naprawdę imponująca. Niestety, nad tym wisi cień, jeden większy, drugi mniejszy. Tym większym jest dla mnie animacja postaci. O ile same modele są wykonane naprawdę rewelacyjnie, zadbano o szczegóły łącznie z animacjami po wygranej walce podobnymi do tych, jakie zawodnicy faktycznie wykonują. Posiadacze kalafiorów mają kalafiory, Chris Lieben ma paznokcie pomalowane na czarno i tak dalej. Niestety, sposób w jaki fajterzy przechodzą od jednego ruchu do drugiego, sposób w jaki padają na matę, wykrywanie kolizji pozostawiają wiele do życzenia. Zdaję sobie sprawę, że to sport bardzo trudny do zrealizowania w formie gry, i jeszcze długa droga przed twórcami, ale na razie moich wygórowanych wymagań pod tym względem gra nie spełnia. Drugim, mniejszym – ale dla niektórych większym – minusem jest kompletne położenie tematu poddań w walce z komputerem. Nie rozwodząc się za bardzo powiem tylko, że poddanie komputerowego zawodnika jest baaaardzo trudne, nawet w sytuacjach kiedy założenie dźwigni czy duszenia powinno się udać każdemu (np. kiedy przeciwnik jest oszołomiony i nie broni się aktywnie). Powoduje to, że nie jesteśmy tak do końca w stanie stworzyć dokładnie takiego zawodnika jak byśmy chcieli.

Poza tymi minusami, gra się świetnie, sterowanie jest proste, rozwój zawodnika rozwiązano fajnie, komentarz i oprawa stoi na naprawdę wysokim poziomie. Dla zagorzałych fanów UFC gra jest doskonałą pozycją, bo w raz z EA MMA pozwala pokierować fajterami stojącymi na najwyższym poziomie. Mam nadzieję, że kolejna edycja poprawi błędy o których wspominam, a połączenie się UFC z WEC sprawi, że wśród dostępnych zawodników znajdą się fajterzy z niższych kategorii wagowych których walki często są bardziej spektakularne niż wielkich, ciężkich facetów.

Dziewczyn też w grze nie zabraknie

Jeszcze słówko na temat mojej oceny. Patrząc bezkrytycznym okiem UFC Undisputed 2010 może spokojnie dostać ocenę 80 a może i więcej. Niestety, utrudnione poddania, kulejące animacje sprawiają, że jest to gra która daje sporo frajdy ale genialna nie jest.

Poprzednie wpisy o MMA:

część 1 - rozgrzewka

część 2 - kto jest kim w UFC

yasiu
30 stycznia 2011 - 10:35