Rogata prawda - Kati - 16 marca 2011

Rogata prawda

Prawda. Kogo nie kusiłaby możliwość poznania tego, co faktycznie myślą ludzie w naszym otoczeniu, co tak naprawdę kryje się za fasadą dobrego wychowania i politycznej poprawności? Ignatius Perrish, bohater „Rogów”, dostał taką szansę (a może przekleństwo?). Tak się złożyło, że był on właśnie osobą, dla której poznanie pewnej prawdy było wyjątkowo ważne.
A zaczęło się od gigantycznego kaca.
Ignatius pewnego ranka obudził się z rogami, które powodowały właśnie, że każda osoba mówiła mu prawdę, a dotykając jej mógł poznać jej wspomnienia i myśli. Chłopak nie bardzo pamięta, co takiego zrobił poprzedniego, mocno zakrapianego wieczoru, że skończyło się to wyrośnięciem rogów. Wydaje mu się, że raczej nie było to obsikanie krzyża postawionego w miejscu zabójstwa jego dziewczyny, Merrin. Pytanie też, kto dał mu taką moc? Bóg? Szatan?


Ignatius początkowo próbuje pozbyć się niechcianego nabytku, ale nikt nie potrafi mu pomóc, a szybko okazuje się, że świeżo nabyte możliwości jednak mają swoje zalety. Rok wcześniej był głównym podejrzanym o zamordowanie swojej ukochanej, ale został oczyszczony z zarzutów. Sprawcy nie znaleziono. Teraz przed bohaterem „Rogów” otwiera się szansa na rozwikłanie tej tajemnicy i dokonanie zemsty. Ignatius dzięki swojej mocy zagląda w głąb dusz mieszkańców Gideon, niewielkiego, zupełnie przeciętnego miasteczka w hrabstwie New Hampshire. Okazuje się, że kochająca rodzina wcale nie jest taka kochająca, a sąsiedzi kryją trochę mniej lub bardziej nieciekawych sekretów. A Ig wcale nie jest skłonny do wybaczenia pewnych rzeczy, nawet swojej ukochanej (do pewnego momentu) babci.


 Może i sam motyw poznawania myśli innych ludzi jest dość wyeksploatowany, ale jego wykorzystanie – wyśmienite. Postaci są pełnokrwiste i przekonujące, historia jest wciągająca, akcja wartka i nie nudzi ani przez chwilę. Retrospekcje, w których poznajemy przeszłość Iga, Merrin, ich rodzin i przyjaciół, odkrywanie starych tajemnic, wszystkie wydarzenia, które doprowadziły do tragedii, są równie wciągające jak poszukiwanie (wbrew pozorom wcale nie takie łatwe) mordercy. To nie jest banalna historyjka o szlachetnym, samotnym mścicielu poszukującym sprawiedliwości. Ig niby
Syn Kinga (Hillowi nie udało się ukryć pod panieńskim nazwiskiem matki – i tak wszyscy wiedzą, kim jest jego rodziciel) stanowi poważną konkurencję dla ojca – potrafi napisać wciągającą powieść o normalnej objętości.

Kati
16 marca 2011 - 23:57