Kończ waść wstydu oszczędź - Kati - 27 czerwca 2011

Kończ waść, wstydu oszczędź

Po lekturze „Tarczy Thora” wciąż miałam nadzieję, że może następny tom będzie lepszy, że może przebój mojego dzieciństwa wróci do dawnej formy. Zobaczmy, na ile spełniły się moje życzenia.


Jolan, zdobywszy tarczę Thora, dostaje pod swoje rozkazy armię szmacianych lalek, obdarzonych duszami poległych wojowników, i wyrusza do Asgardu po jabłko nieśmiertelności dla Vilnii. Podstępny Loki próbuje mu przeszkodzić, ale chyba nie zaspoileruję za bardzo, jeśli napiszę, że skończy się to niepowodzeniem. Syn Thorgala każdą przeszkodę pokonuje z łatwością (w ogólemam wrażenie, że wszystkie trudności są tworzone na siłę). Do całej awantury wtrącają się inni bogowie i boginie, łącznie z samym Odynem. I nie, nie czyni to akcji ciekawszą.

 Dalej jest tak samo bezbarwnie, przewidywalnie i naiwnie. Lista zarzutów jest dłuższa: Jolan został bezsensownie odmłodzony (tzn. na rysunkach wygląda młodziej niż w „Tarczy Thora”) i zdecydowanie brakuje mu charyzmy Thorgala, a mieszkańcy Asgardu są jacyś tacy mało boscy (niezbyt rozgarnięty Thor, Odyn to wręcz dobrotliwy dziadek…).
Jedyne, co mnie intryguje (i co może nadać jakiegoś wyrazu następnej części) to to, co zrobi Manthor – nie wiadomo, czy motorem jego działań była tylko chęć pomocy matce, czy może coś więcej i mag pokaże jeszcze pazur? W zasadzie tylko on mógłby czymś zaskoczyć – to jedna z ciekawszych postaci (o ile nie najciekawsza) w „nowym” Thorgalu i optymistycznie liczę, że jej potencjał nie zostanie zaprzepaszczony.
Wątek Thorgala na razie nie powala na kolana, a zapowiadał się ciekawie. Niestety w tym tomie główny bohater serii został potraktowany marginalnie, jest tylko po to, żeby był. Ściga porywaczy Aniela, jeszcze ich nie dopadł, ale coś podejrzanie łatwo mu idzie śledzenie ich – wszystkie napotkane osoby mu wierzą i chętnie pomagają. Tytuł zapowiadanej na ten rok następnej części brzmi „Statek-miecz”, co sugeruje że Thorgal będzie w centrum wydarzeń (na takim właśnie statku uciekli czerwoni magowie przetrzymujący Aniela), ale jakoś nie mam odwagi napisać po raz kolejny, że mam nadzieję, że będzie lepiej.
Nie bardzo wiem, do kogo jest kierowany obecnie Thorgal – raczej nie do dawnych fanów, a czy obecna formuła pozyska młodszych – wątpię. Wystarczy, że sięgną po starsze albumy (od początku tak po „Strażniczkę kluczy”) i zobaczą, jak wygląda wciągająca i dobrze skonstruowana historia. Eh, chyba pora, żeby Thorgal odszedł na zasłużoną emeryturę.

Kati
27 czerwca 2011 - 23:56