Ślepa dama - Ender - 4 sierpnia 2011

Ślepa dama

Już od dekady żyjemy w XXI wieku. Prawie wszyscy otaczamy się nowoczesnymi gadżetami i na co dzień korzystamy ze zdobyczy współczesnej nauki, które jeszcze kilkanaście, kilkadziesiąt lat temu wydawały się nieosiągalne lub całkowicie fantastyczne. Mimo to, wielu z nas nadal wierzy w magię, horoskopy i nawet najniezwyklejsze opowieści, które gdzieś przeczytaliśmy lub kiedyś zaserwował nam dobry znajomy, którego kolega kolegi usłyszał że...

Dlatego tym bardziej ineresujące wydaje się to, iż Internet będący przecież jednym z największych osiągnięć współczesności, jest nie tylko miejscem zbierającym miłośników tajemnic, ale także nieodłączną częścią, a czasami wręcz podmiotem przeróżnych mitów i dziwacznych miejskich legend, rodzących się każdego dnia na dziesiątkach stron i forów. Jedną z nich jest opowieść o przerażającej galerii „Ślepej damy”.

Mit ten narodził się najpewniej w Meksyku lub Hiszpanii, ale jego początki otacza mgiełka tajemnicy. W przeciwieństwie do wielu innych opowieści tego typu, nie możemy łatwo i z całą pewnością określić gdzie po raz pierwszy pojawiła się wzmianka o nim ani kto może za nią odpowiadać. Najstarsze wpisy i klipy wideo dotyczące „damy” pojawiły się w hiszpańskojęzycznym internecie około 2005 roku. Przedstawiały one najczęściej kiepskiej jakości nagranie serii niepokojących obrazów, które zobaczy każdy kto po spełnieniu odpowiednich warunków wejdzie na pewną stronę internetową. Przestrzegały one równocześnie bardzo mocno przed poważnymi reperkusjami czekającymi na tych, którzy zdecydują się obejrzeć je w całości. Jak nie od dziś wiadomo "zakazany owoc smakuje najlepiej", więc pomimo alarmujących ostrzeżeń wzbudziły one niemałą ciekawość i zachęciły wielu do poszukiwania odpowiedzi na pytanie: co trzeba zrobić by udało im się zobaczyć przerażającą galerię? W różnych miejscach często pojawiały się sprzeczne ze sobą wskazówki oraz konkretne porady dotyczące czynności i przygotowań jakie trzeba podjąć. Bowiem jeżeli nie wykonaliśmy wszystkiego zgodnie z instrukcją, wpisując adres witryny w przeglądarce, trafialiśmy jedynie na pustą stronę z reklamami. Do tego nic nie świadczyło o tym by jej domena była w ogóle przez kogokolwiek używana. Według najpopularniejszej ponoć udowodnionej wersji legendy, kluczem do tajemniczej galerii, a jednocześnie "testem" dla naszego zaangażowania w sprawę było zastosowanie się do pięciu wytycznych:

  • Na stronę musimy wejść równo z wybiciem północy.

  • Musimy być w domu całkiem sami. Towarzyszyć nie może nam żadna osoba lub zwierzę.

  • Musimy wyłączyć wszystkie sztuczne źródła światła.

  • Jeżeli chodzi o światło naturalne, przeszkodą jest również księżyc. Musi znajdować się w nowiu, chyba że niebo jest całkowicie przesłonięte chmurami.

  • W domu nie mogą znajdować się żadne przedmioty związane z religią chrześcijańską. Nie możemy posiadać żadnych egzemplarzy Biblii, krzyży czy świętych medalików. Podobne obostrzenia dotykają przedmiotów związanych z innymi wyznaniami.

Jeżeli udało nam się je wszystkie wypełnić, zgodnie z zapewnieniami, po chwili powinniśmy zobaczyć szybko przewijające się slajdy z dziwacznymi zdjęciami lub ilustracjami, które mają wywoływać nawet u najbardziej odpornych ludzi dreszcz przerażenia. Pod sam koniec tego jedynego w swoim rodzaju pokazu, na ekranie pojawi się zapytanie czy chcemy osobiście uczestniczyć w pewnym „eksperymencie”. Witryna da nam do wyboru dwie proste odpowiedzi: „tak” lub „nie”. Chociaż pytanie nie precyzuje o jaki "eksperyment" może chodzić, wszystkie wersje są zgodne co do tego, że musimy być "czujni" i pod żadnym pozorem nie możemy wybierać „tak”.

Jeżeli jakimś zrządzeniem odwiedzający stronę zdecyduje się się jednak zgodzić się na tą podejrzaną propozycje, czekają go chwilę prawdziwej grozy. Po krótkim czasie na jego monitorze wyświetli się okno z pozbawionym dźwięku wyjątkowo ciemnym plikiem wideo, na którym z początku nie będzie można dostrzec żadnych szczegółów. Dopiero kiedy do uszu internauty znaczną dochodzić skrzypnięcia otwieranych drzwi oraz szuranie i niezidentyfikowane stukoty, zorientuje się że wideo w które się wpatruje przedstawia obraz z kamery filmującej jego własne mieszkanie. Jej operator powoli sunie przed siebie. Pokój za pokojem, często zmienia pozycje i zatrzymuje się skupiając obraz na różnych nie mających nic wspólnego ze sobą przedmiotach, zegarze na ścianie wybijającym północ wyłączonym telewizorze, lodówce, kapiącym kranie w kuchni. W końcu zbliża się do pokoju internauty. Gdy ten zobaczy na monitorze siedzącego przed komputerem, skulonego i zmrożonego lękiem, nie mogącego się ruszyć siebie samego, będzie już za późno na jakąkolwiek reakcje. Ledwo zauważalne widmo niewidomej kobiety z furią rzuci się w jego kierunku. Jego niewyraźny kształt będzie ostatnim dostrzeżonym w życiu nieszczęśnika, bowiem w przeciągu następnych sekund, maszkara swoimi długimi i ostrymi jak brzytwa palcami brutalnie wyłupie jego oczy. Ale to nie koniec. Zdjęcie jego zakrwawionej i wykręconej w grymasie bólu twarzy wzbogaci galerię witającą wszystkich odważnych, którzy zdecydują się wraz z wybiciem dwunastej wejść na www.blindmaiden.com...

Film jest oczywiście sfabrykowaną, ale chyba udaną próbą ukazania działania strony i strzegącej jej zmory niewidomej kobiety. Jeżeli nadal tlą się w nas jakieś wątpliwości, z łatwością znajdziemy też klipy, na których znudzeni internauci weryfikują prawdziwość opowieści, spełniają zalecenia o jakich mówi mit, a następnie wchodzą na stronę o wyznaczonej godzinie, by przekonać się o tym, że zakupiona cześniej para szklanych oczu raczej się do niczego nie przyda.

Sama legenda wydaje się kolejną wersją opowieści o nawiedzonej stronie internetowej, której korzenie sięgają zapewne czasów pierwszych przeglądarek i witryn WWW. Podobne historie podchwyciło nawet Holywood i zdarza się, że w podrzędnych horrorach straszy się nas już wirtualnymi duchami i zabójczym kodem html. Ktoś mógłby powiedzieć, że w micie mogła tkwić jednak cząstka prawdy, ponieważ nie możemy stwierdzić na pewno co kilka lat temu znajdowało się pod domeną blinmaiden.com, wtedy kiedy po raz pierwszy pojawiły się o niej niepokojące opowieści. Otóż jak się okazuje, przynajmneij w tym przypadku, to nie problem, bo możemy się tego dowiedzieć i to łatwością dzięki serwisowi archive.org. Sieciowe roboty archiwum, prowadzonego przez powołaną do tego celu fundacje, katalogują i zapisują obrazy wszystkich stron internetowych już od przeszło kilkunastu lat. Szybkie wyszukanie przeklętej witryny ujawnia, że archiwum dysponuje jej 14 kopiami, z których najstarsze pochodzą 2004 roku. Dzięki nim dowiadujemy się, że strona przynajmniej do 2009 była zupełnie pusta, a jej domena niewykorzystana. Rzecz jasna, kiedy w grę wchodzą zjawiska paranormalne, nieistotne wydaje się wykupywanie miejsca na serwerze, kupno domeny czy zatrudnianie admina, ale możemy przynajmniej w części udowodnić, że nawet w chwili powstania opowieści, nikt nie korzystał aktywnie z tego adresu. Naturalnie zawsze pozostaje jakieś „ale”, a blindmaiden.com czeka na kolejnych śmiałków. 

Dzisiejszy wpis jest nieco krótszy od poprzednich, ale postał te na próbę. Chciałbym wiedzieć czy w kolejnych postach skupiać się tylko na grach i tematach okołogrowych czy też może rozszerzyć repertuar legend i serwować opowieść podobne do dzisiejszej? Pokład muzyczny poprzednio chyba się spodobał, więc pojawił się ponownie, nie wiem jednak czy efekt jest satysfakcjonujący.


 

Ender
4 sierpnia 2011 - 22:21