Banoi Blog - notka szósta: Ta krótka z bezmózgim zapracowanym mną - Jakub Ćwiek - 7 września 2011

Banoi Blog - notka szósta: Ta krótka z bezmózgim, zapracowanym mną

Za dużo gadam. Stanowczo za dużo gadam. Zdecydowanie stanowczo za dużo gadam. Cholera!
Tłumaczy mnie trochę, że byłem wczoraj w stanie, no powiedzmy rozkołysanym, a wtedy zbiera mi się na szczerość. Luigi zapytał co w życiu robiłem, to pojechałem z przygodami, jedną drugą, Europa na stopa, spanie na dworcu, spotkanie z Brucem Willisem. Ale ta kosmopolityczna gnida z sycylijskim uśmiechem zakodowała sobie tylko jedno. Że kiedyś byłem KaOwcem.

Krótkie wprowadzenie dla niewtajemniczonych, bo podobno - co jest jawnym skandalem, zresztą - nie ma jeszcze w Polsce szkolnego obowiązku oglądania „Rejsu” w ramach lektur video. KaOwiec czyli Kulturalno Oświatowy, to taki człowiek co za pomocą kultury robi ludziom dobrze. Czy tego chcą czy nie. Dziś mówi się o takich „animator kultury”, ale zakres obowiązków zmienił się o tyle, że sukcesami w dziedzinie powinieneś się dodatkowo pochwalić na fejsie. I to tam, nie w toalecie na drzwiach, ktoś może ci napisać „gupi KaOwiec”.Tyle wstępu.
Kimś takim byłem kiedyś przez lat bodaj cztery, za marną płacę i z satysfakcją lichą, ale za to dziś bogatszy o doświadczenie i tryliony anegdot. Częścią z nich się pochwaliłem i teraz mam. Za dużo gadam, zdecydowanie!

W każdym razie dzisiaj Luigi przyniósł mi do pokoju śniadanie. Raz, że osobiście, dwa, że na dwóch wózeczkach. W sensie, że dużo i musiał się nagimnastykować w windzie? Myślicie, że z czystej sympatii? No, właśnie. Ja też tak nie pomyślałem.
I oczywiście miałem rację.
„Kuba, pamiętasz jak mówiłeś, że pracowałeś w kulturze?” - zapytał patrząc jak skrzydełka kurczaka zapijam prawdziwym szampanem.
„No, ba! Kurde” odparłem elokwentnie. I to było owo „za dużo” ze wstępu. Gdybym się wyparł albo chociaż siedział cicho, pewnie nie byłoby sprawy.
„Bo jak wiesz, jutro będą nowi turyści i trzeba by im wymyślić jakieś atrakcje. A ja nie mam do tego głowy.”
A jako że w tym momencie ja miałem głowę jedynie do truskawek w śmietanie - tak, czasem mam tak, że jem jak kobieta w ciąży - zapytałem, znowu jak na pisarza przystało:
„No i?”
Sycylijski uśmiech numer cztery.
„No i dzięki, że mogę na ciebie liczyć, bracie.”
Z wrażenia aż połknąłem szypułkę.

***

I znowu plaża, ja i notatnik. Kolega homofob siedzi obok i już mnie lubi, bo on też kiedyś dał się nabrać na papugę. Więc rozkminiamy we dwóch.
„Taniec na rurze jest dobry” mówi kolega.
„Nie wiem czy Luigiemu do końca o to chodziło” odpowiadam.
Pomarszczony kolega marszczy się jeszcze bardziej, na czole.
„Zawsze uważałem, że ten facet jest niepewny” mówi.
A potem:
„Może siatkówka plażowa. Ale tylko dla kobiet, bo jak faceci poprawiają gacie, to jest paskudne.”
Zapisuję, oczywiście bez tej ostatniej uwagi.
„A coś z wodą?” pytam nagle.
Kolega homofob wzrusza ramionami.
„Co z wodą? Można w niej pływać albo ją pić - zależy jaką masz.”
„Nie słyszałeś nigdy o sportach wodnych?”
„ A ty o tym, że sól szkodzi na kuśkę? Jak będziesz dupę w oceanie moczył, to ci się skurczy i tak zostanie. Nie ryzykuj chłopie.”
Puszczam tę uwagę mimo uszu i zastanawiam się nad znalezieniem ratownika i wypytanie go o możliwości.
Choć przyznam się Wam skrycie, że albo bimber Antona, albo też wyspiarskie lenistwo zupełnie, ale to zupełnie wyprało mnie z pomysłów.
Mam w głowie pustkę jakby mi zombie mózg wyżarły...

Od redakcji: Zwyciężcą wczorajszej edycji konkursu i kojejnym finalistą jest Clockwork_Gunslinger, kolejne zadanie znajdziecie w komentarzach.

Jakub Ćwiek
7 września 2011 - 18:49