Wspomnienia z NES-a # 10 Ghosts 'n Goblins - Strider - 16 grudnia 2011

Wspomnienia z NES-a # 10 Ghosts 'n Goblins

Są takie gry, przy których rezygnują najlepsi gracze. Są takie firmy, które celują w tworzeniu gier o poziomie trudności ocierającym się wręcz o absurdalność. Są gracze, którzy swoimi umiejętnościami udowadniają, że można je ukończyć. No i jest "Ghosts 'n Goblins", które udowadnia, że jednak nie można. :)

O czym opowiada historia "Duchów i Goblinów"? Standard: mamy dzielnego rycerza Arthura (przepraszam: Sir Arthura!), zakochanego w księżniczce Prin Prin. Zielona trawka, zakochane spojrzenia – sielanka. Nagle wszystko spowijają ciemności, pojawia się Szatan, a księżniczka znika. I tyle: tak jak setki razy wyruszamy ratować ukochaną. Banał? Pewnie. Ale, serio, po co Wam rozbudowana historia w grze, której i tak nigdy nie skończycie?

Gdy był u mnie ostatnio evilmg zaproponowałem, że pokażę mu najtrudniejszą grę jaka kiedykolwiek ukazała się na konsole. Zgodził się, ale chyba nieco zwątpił, gdy przed dopuszczeniem go do "zabawy" z klasykiem "żółto-niebieskich", stwierdziłem, że "to jest gra, którą wyprodukował Capcom w czasach, zanim zaczął się tak ograniczać z poziomem trudności w Devil May Cry i reszcie swoich zabawek". I wiecie co? Nawet on, chyba najbardziej uparty gracz jakiego znam, po kilku minutach spasował.

Nie będę Was oszukiwał: nigdy nie skończyłem tej gry. Ba! ja nigdy nie przeszedłem nawet jej połowy! Nie wiem, czy to wina tego, że pierwszy kontakt z nią miałem dopiero na studiach, a więc w czasach, gdy zaczął dopadać mnie niedowład starczy i zdecydowanie zmalał refleks, czy też tego, że po prostu nie chciało mi się z nią walczyć, ale faktem jest, że nigdy nie dane mi było ujrzeć finałowego bossa. Serwis Gametrailer.com sklasyfikował serię "Ghosts 'n Goblins" jako drugą najtrudniejszą grę na świecie, ustępującą palmy pierwszeństwa jedynie "Battletoads" (również wydanej na NES-a i opisywanej przeze mnie przed kilkoma miesiącami), ale kłóciłbym się z tą opinią: "Battletoads" miał przynajmniej momenty na złapanie oddechu, a w "Ghosts 'n Goblins" zatrzymać się, oznacza zginąć. Zawsze.

Dowód na absurdalnie wysoki poziom trudności? Proszę bardzo: finałowego bossa pokonać możemy jedynie przy użyciu krzyża. Jeśli takowej broni nie posiadamy, zostajemy cofnięci do początku poziomu 5 i zmuszeni ponownie przechodzić dwa ostatnie etapy. I tak w kółko, dopóki krzyża nie zdobędziemy. Ale to nie wszystko: mając już krzyż i pokonując Szatana, dowiadujemy się, że... cała walka była jedynie zastawioną na nas pułapką i aby zmierzyć się z finałowym bossem musimy zaczynać grę od początku. Tak, od samego początku. Brawo Capcom, świetny żart...

Mieliście kiedyś do czynienia z tą grą? Jakie są Wasze wrażenia? W tym miejscu liczę oczywiście na Razjela, ale i wielu innych GOL-owiczów pewnie mierzyło się na pewnym etapie swego życia z tym tytułem. Kto wie? Może mamy tu nawet kogoś, kto "G'nG" ukończył?

Strider
16 grudnia 2011 - 13:03