Eclipse - 4X sprawdza się także w grach planszowych - sathorn - 1 lutego 2012

Eclipse - 4X sprawdza się także w grach planszowych

Na formule 4X opiera się zabawa w wielu strategicznych grach wideo. Explore, expand, exploit, exterminate (odkrywaj, rozszerzaj, eksploatuj, eksterminuj) sprawdza się niezmiennie od wielu lat. 4X przewija się w stosunkowo prostych grach, w których jedna partia trwa do kilkudziesięciu minut, jak Starcraft, lub Age of Empires do tytułów typu Master of Orion czy Civilization. Jak się okazuje, tę formułę nie tylko daje się przenieść również na grę planszową, ale sprawia ona także mnóstwo frajdy!

Space opera bez większej fantazji

Eclipse to gra strategiczna gra planszowa przeznaczona dla od dwóch do sześciu osób. Dzieło Fina –Touko Tahkokallia osadzone jest w klasycznym świecie science-fiction, zbliżonym w dużym stopniu do tego znanego graczom z uniwersum Mass Effect. Ludzkość stosunkowo niedawno rozpoczęła eksplorację kosmosu, natykając się początkowo na zbrojny opór ze strony jednej z obcych ras podczas, niespodzianka, Wojny Pierwszego Kontaktu. Po jakimś czasie udało się zawrzeć pokój i zawiązać, druga niespodzianka, Galaktyczną Radę, której celem miało być ograniczenie zbrojeń w galaktyce. Ów organ, dbający o bezpieczeństwo, miłość i dialog ma swoją siedzibę w, nie zgadniecie, Systemie Obronnym Centrum Galaktyki, a.k.a. Cytadeli  - silnie bronionej enklawie, umiejscowionej w sercu cywilizowanego świata.

Oczywiście wszystko co piękne, szybko się kończy, jak możemy się zatem spodziewać, siedem ras tworzących Radę zaczyna się przygotowywać do kolejnej konfrontacji. Wcielić możemy się w: ludzi (reprezentowanych przez sześć różnych stronnictw), Imperium Eridani, Postępowych Hydran, Plantan, Potomków Drako, Mechanemę i Hegemonię Oriona. W tle przewija się także wątek Prastarych, tajemniczej rasy która pozostawiła po sobie kilka statków i artefaktów. Cóż za cliché.

Skomplikowanie na kosmicznym poziomie

 Kiedy po raz pierwszy otworzyłem pudełko pomyślałem – „Łomatko, trzy gry mi zamiast jednej przysłali!”. Elementów składających się na Eclipse są SETKI! Gra jest co prawda przeznaczona dla maksymalnie sześciu graczy, jednak nadzieja, że liczba elementów potrzebnych do zabawy w mniej osób drastycznie zmaleje okazała się płonna. Większość z nich niezbędna jest nawet w przypadku gry w dwie osoby.

Każdy z graczy rozpoczyna zabawę na swoim heksie startowym. Na początku tury gracze kolejno wykonują ruchy, aż do momentu wyczerpania możliwości działania, która zależy od ilości posiadanych funduszy. Akcji które możemy wykonać jest sześć – eksploracja, wpływ, wynajdowanie, ulepszanie, budowanie i ruch. Wybranie każdej z nich wiąże się z opłaceniem naszych działań w pieniądzach, a jeżeli chcemy coś budować, lub wynajdować to dodatkowo potrzebne nam są odpowiednio punkty materiałów, lub nauki. Je z kolei zdobywamy co turę, a ich ilość zależna jest od rozłożenia naszej populacji na różne rodzaje światów.

Następnie rozgrywane są walki, które rozstrzygane są poprzez rzuty kośćmi. Wynik starcia zależy  ulepszeń jakie posiadają nasze statki (komputery celownicze, siła dział, rakiety, pancerz, tarcze, napędy, a do tego jeszcze generatory energii, które to wszystko zasilą), wielkości naszej floty, a także w pewnym stopniu szczęścia.

Ostatecznie następuje tzw. faza czyszczenia, w której podliczamy zasoby, które zarobiliśmy podczas danej tury, a także przesuwamy żetony wpływu, którymi płaciliśmy za nasze działania. 

Po dziewięciu takich cyklach podliczane są punkty zwycięstwa. Przyznawane są one m.in. za branie udziału w bitwach, niszczenie statków przeciwnika, kontrolowanie heksów czy wynajdowanie technologii. System ten jest bardzo kompleksowy, skonstruowany tak, aby zbytnio nie pokrzywdzić osób preferujących bardziej zachowawczy styl gry.

Jestem władcą Galaktyki!!!

Ciężko było mi podejść do Eclipse. Lekkość, to cecha, której dziełu Fina z pewnością nie można zarzucić. Pierwsza partia rozkręcała się bardzo powoli z powodu konieczności ciągłego zaglądania do instrukcji. Ostatecznie okazało się jednak, że było warto.

Eclipse cieszy przede wszytkim zróżnicowaniem. Każdorazowo podczas odkrywania nowych terytoriów heksy dociągamy ze stosu, który jest ułożony rewersem. Elementów losowych w grze jest kilka, jednak nie na tyle dużo, żeby zakłócać balans rozgrywki czy wprowadzać niesprawiedliwość. Aby jeszcze bardziej urozmaicić zabawę twórca zróżnicował mechanikę dla ras nie-ludzkich. Otrzymują one bonusy, bądź kary w pewnych kwestiach związanych z mechaniką.

Zabawa moim zdaniem jest świetna. Można się poczuć jak prawdziwy nerd chwaląc się towarzyszom pokonaniem wrogiego Krążownika Starożytnych, nie mówiąc o satysfakcji płynącej ze zniszczenia statków przeciwnika czy zajęcia jego sektora. Rozegranie partii w cztery osoby zajmuje około dwóch godzin, liczcie się jednak z tym, że pierwsze zetknięcie z Eclipse to zabawa na przynajmniej dwa razy dłużej, z powodu trudności z opanowaniem zasad mechaniki. Nie jest to w żadnym razie czas zmarnowany.

Warto też wspomnieć, że w Eclipse gra się równie dobrze tak w dwie, jak i w trzy czy cztery osoby. Jeżeli jednak chcecie pobawić się w szóstkę, to przygotujcie sobie naprawdę dużo miejsca. Zawsze można grać na podłodze, dobrze by było jednak mieć możliwość skorzystania za stołu w jadalni.

Wykonanie

Jeżeli chodzi o jakoś wykonanie, to Eclipse jest „średniakiem”. Nie bardzo jest za co chwalić, ale nie można też nic grze zarzucić, może za wyjątkiem paskudnych wizerunków na kartach postaci. Całość wykonana jest czytelnie, choć w końcowych fazach gry na stole może zrobić się mały bałagan.

Na wielki plus należy zaliczyć twórcom ułatwienie rozpoznawania różnych rodzajów żetonów według ich kształtu. Niektóre mają ucięte rogi, itp. Pomocą służą też małe „ściągi” w postaci kart, które warto trzymać przy sobie, żeby np. przypomnieć sobie do czego służą poszczególne technologie.

Instrukcja

Podręcznik zawierający zasady gry wykonano dobrze. Poszczególne fazy rozgrywki są opisane w sposób czytelny, niejednokrotnie opatrzony przykładami rozwiewającymi wątpliwości. Jak już wspomniałem wcześniej, Eclipse jest grą trudną, instrukcja jednak bardzo ułatwia nam oswojenie się z mechaniką. Podręcznik napisany jest w języku polskim, nie znalazłem w nim też żadnych większych błędów.

Opinie współgraczy

Czarny: Pierwsze wrażenie gdy zobaczyłem Eclipse? „Oż w mordę, ile elementów!”. Drugie – „Kto grywa w takie coś?”. O dziwo, po godzinnych przygotowaniach i kilkunastu minutach faktycznej gry, kiedy już zaczynało się rozumieć, o co tu właściwie chodzi, gra zaczynała się robić ciekawa. Trochę to przypomina starego, dobrego Ogame’a przeniesionego na papier, trochę uproszczonego space sima. Jednak pytanie, jakie nasunęło mi się na początku pozostaje w mocy – kto w to ma grać? Na partyjkę ze znajomymi zbyt skomplikowane, dla pasjonatów tematu zaś zdecydowanie lepsze będą komputerowe symulatory. No i cena odstrasza.

Święty: Zetknięcie z Eclipse to najbardziej bezproblemowych nie należy. Mija kilkadziesiąt minut zanim człowiek zacznie w ogóle orientować się w zrębach rozgrywki i przynajmniej dwa razy tyle, zanim zrozumie się w pełni zasady. Poziom skomplikowanie jest zarówno wadą, jak i zaletą Eclipse. Niewiele jest równie złożonych i kompleksowych gier planszowych. Wykonanie mogło by być trochę lepsze – plansze graczy zrobione są ze słabej jakości materiału, nie wspominając o nieposkromionym bałaganie, który panuje na całym stole.

Jacenty: Eclipse trzeba oddać jedno – zarządzanie galaktycznym imperium zostało potraktowane bardzo kompleksowo. Ciekawie rozwiązano kwestię kosztów utrzymania cywilizacji, które rosną wraz z liczbą akcji, które chcemy wykonać, ale też liczbą sektorów nad którymi aktualnie sprawujemy kontrolę. Uważajcie, żeby się nie zablokować z powodu dysproporcji między dochodem a kosztem utrzymania. Podczas pierwszych dwóch partii popełniłem ten błąd.

Podsumowanie

Warto zainwestować niecałe trzysta złotych, jeżeli macie taki nadmiar gotówki i lubicie gry planszowe. Eclipse to produkt dla miłośników strategii, który najprawdopodobniej zapewni Wam rozrywkę na dziesiątki godzin. Początki będą trudne, warto jednak poświęcić dwie godziny na opanowanie zasad, aby poczuć satysfakcję płynącą ze zniszczenia floty przeciwnika czy zajęciu jego rodzimego układu planetarnego.

Ocena : 8/10

Za udostępnienie egzemplarza gry do recenzji dziękujemy wydawnictwu Rebel.pl

Plusy:

- Rozbudowana rozgrywka

- Świetny balans

- Zróżnicowanie

- Jakość wykonania

Minusy:

- Trudno przyswajalna

- Niektórych może męczyć długość rozgrywki

- Wtórna fabuła

Podstawowe informacje:

  • Liczba graczy: 2-6 osób
  • Wiek: od 14 lat
  • Czas gry: ok. 120-180 minut
  • Losowość: istotna losowość
  • Interakcja: bardzo duża interakcja
  • Złożoność: duża złożoność
  • Waga: ok. 3,25kg
  • Wydawca: REBEL.pl
  • Projektant: Touko Tahkokallio
  • Pasujące koszulki: żadne
  • Wydanie: polskie
  • Instrukcja: polska

Zawartość pudełka:

  • 37 heksów sektorów
  • 6 plansz graczy (dwustronnych)
  • 1 plansza zaopatrzenia
  • 96 żetonów technologii
  • 154 żetony części statków
  • 21 żetonów odkryć
  • 22 żetony statków kolonizacyjnych
  • 21 żetonów statków Starożytnych
  • 1 żeton Systemu Obronnego Centrum Galaktyki
  • 32 żetony reputacji
  • 22 żetony orbitali / monolitów
  • 2 żetony zatłoczonych heksów
  • 6 kart podsumowania
  • 1 karta zdrajcy
  • 4 karty informacji
  • 18 kostek sześciościennych
  • 18 ośmiokątnych znaczników zapasów
  • 12 fioletowych kostek uszkodzeń
  • 1 znacznik gracza rozpoczynającego
  • 1 znacznik rundy
  • 2 płócienne woreczki
  • 84 plastykowe figurki
  • statków kosmicznych
  • 24 żetony baz gwiezdnych
  • 198 kostek populacji
  • 96 dysków wpływów
  • 18 żetonów ambasadorów
sathorn
1 lutego 2012 - 15:20