Schafer ty cfaniaku! - Jiker - 17 lutego 2012

Schafer, ty cfaniaku!

Czy Schafer rozbił bank? Nie. Odkrył żyłę złotą? Skąd. Podejrzewam, że nie jest nawet bogaczem - w powszechnym rozumieniu tego słowa. Z pewnością jednak może poczuć się jak KTOŚ.

Oto projektant gier, współautor takich marek jak Psychonauts, Brutal Legend, Stacking oraz starszych Day of the Tentacle, Full Throttle i Grim Fandango, wskazał wszystkim, bo przecież nie tylko wspomnianym deweloperom, nową-starą drogę. Potrzebował 400 tysięcy dolarów, by spełnić marzenia fanów przygodówek point'n'click, lecz zapewne nie spodziewał się, ilu ich chodzi po świecie. Otrzymał niemal 2 miliony dolarów, a suma ta z pewnością jeszcze urośnie, bo uruchomiona przez niego akcja potrwa jeszcze trzy tygodnie.

Negocjacje w świecie gier potrafią przyprawić o ból głowy.

Schafer nie odkrył po raz drugi Ameryki. Platforma Kickstarter, za sprawą której zdobywa fundusze na sfinansowanie prac nad swoją kolejną produkcją, istnieje od 2008 roku. Dotąd nie nie zdołała jednak wedrzeć się do świadomości przeciętnego Internauty, bo też niewiele projektów za jej pośrednictwem realizowanych miało taką siłę przebicia jak pomysł Schafera. Praktycznie żaden z nich nie pozyskał też tyle pieniędzy od indywidualnych sponsorów, co tajemnicze Double Fine Adventure. Uzyskana na tę chwilę kwota jest już tak duża, że kilkukrotnie przekroczyła potrzeby Schafera i jego wesołej ekipy (i to nawet biorąc pod uwagę fakt, że Kickstartet pobiera jednorazową opłatę 5% od zebranej sumy, po zrealizowaniu celów akcji). Dzięki temu gra Double Fine Adventure trafi nie tylko na PC, Maca i Linuksa, ale też na Androida oraz iOS. Ba, będzie nawet miała pełny angielski dubbing. Poczekajmy jeszcze chwilę, a do grona platform dołączą konsole. Początek nowej, kultowej marki? Dlaczego nie.

Schafer pokazał, że stworzenie wymarzonej gry nie jest nierealne, a oldskulowe platformówki, przygodówki point'n'click oraz rozbudowane strategie wcale nie muszą odejść w zapomnienie. O ile oczywiście znajdzie się odpowiednio liczna i hojna grupa fanów, zdolnych zaufać potencjalnemu deweloperowi takiej gry. Czy szef studia Double Fine zapoczątkuje nowy trend? To bardzo prawdopodobne. Pierwszą jaskółkę już zresztą mamy - jest nią Brian Fargo ze studia inXile Entertainment pragnący reaktywować markę Wasteland. Jestem przekonany, że wiele innym, uznanych zespołów/projektantów także chętnie poszłoby tą drogą, ponieważ podążając normalną ścieżką nie mogą liczyć na zrozumienie i otrzymanie szansy. W kolejce stoją też dziesiątki niezależnych producentów, mających głowy pełne świeżych pomysłów i miłości do dawnych czasów. Dzięki swojej sile przebicia oraz wykorzystaniu mediów społecznościowych byliby w stanie skrzyknąć w szczytnym celu duże masy ludzi, a gracze wiele by na tym zyskali.

Schafer udowodnił, że do realizacji growych celów nie są potrzebni są Wielcy Wydawcy. Odwołując się do starej jak świat zasady pospolitego ruszenia i wykorzystując miłość do niegdyś szalenie popularnego gatunku gier, dokonał czegoś, co zasługuje na słowa uznania. Pokazał Wielkim Wydawcom środkowy palec. Wypiął się na nich i powiedział: "Gońcie się!". W sumie nic dziwnego - wszak nie miał z nimi lekko (patrz: afera z Brutal Legend). Pogoń za pieniądzem spowodowała, że Wielcy Wydawcy widzą w nas przede wszystkim konsumentów, a przestali widzieć graczy. Rynek gier już dawno rozerwano na strzępy - casualowe, społecznościowe, mobilne, hardkorowe itd. itp. W każdym z tych strzępków zachowana została jednak prawda o nim. Działalność Schafera i innych deweloperów piszących dla graczy pozwala trzymać się nadziei, że wszystko to kiedyś zostanie poskładane do kupy.

ps. Powyższy tekst napisałem ufając, że Schafer i jego zespół stworzą grę dobrą. Innej możliwości zresztą sobie nie wyobrażam.

Jiker
17 lutego 2012 - 14:05