Mass Effekt 4 - skromna recenzja największego hitu wszech czasów - eJay - 1 kwietnia 2012

Mass Effekt 4 - skromna recenzja największego hitu wszech czasów

eJay ocenia:
Mass Effekt 4

Shepard po ostatniej walce i zwycięstwie nad Żniwiarzami trafia pod opiekę najlepszych, brytyjskich lekarzy, którzy próbują przywrócić go do życia. Po długiej reanimacji Komandor zostaje odratowany i kolejne tygodnie spędza w łóżku z amnezją oczekując na rehabilitację. Tymczasem na bliżej nieznanej planecie w galaktyce Joker pracuje w pocie czoła nad odbudową ludzkiej rasy. Z kolei Admirał Hackett odbiera zasłużone medale i wyróżnienia, a ponadto otrzymuje godną emeryturę nie przekraczając nawet 67 roku życia. Przekaźniki masy oraz Cytadela zostają powoli odbudowywane dzięki robotnikom z rejonu Polandii. Kosmos zaczyna łapać równowagę, ale na horyzoncie widać już następnego wroga. Takim o to mocnym akcentem rozpoczyna się czwarta część wielkiej Sagi. To zdecydowanie najbardziej oczekiwany tytuł od lat, który NARESZCIE wyjaśnia wszystkie tajemnice zakończenia części trzeciej.

Pamiętacie sny, w których Shepard biegnie przez las? W czwartej części również tego nie brakuje.

Mass Effekt 4 jest godnym następcą swoich poprzedników. Bioware zdało sobie sprawę, że strzelanie do głupich przeciwników stało się już nudne i postanowiło zmienić diametralnie mechanizmy rozgrywki. Zamiast soczystej strzelaniny otrzymaliśmy hardkorowego cRPGa z multum ikon, liczb, wskaźników na ekranie – to jest to na co czekały wszystkie miśki zakochane w klasykach. W oczy rzuca się przede wszystkim inna perspektywa, z której obserwujemy poczynania Sheparda. Zamiast zblokowanej kamery zamieszczonej nad plecami otrzymujemy tzw. freelook, w którym możemy dowolnie modyfikować kąt ujęcia, przybliżać i oddalać widok. Super rozwiązanie, przydatne zwłaszcza w bardziej rozległych lokacjach.

Dużą zaletą gry są również rozbudowane statystyki postaci, a ogromne wrażenie robi przede wszystkim liczba dostępnych perków – jest ich aż ponad 15000. Wśród nich znalazły się takie rarytasy jak Cookie Monster (Shepard po powrocie na Normandię może gotować obiady załodze i budować z nią więzi – przez żołądek do serca) czy We have to make a stand! (można w dialogach powtarzać tę kwestię aby zdenerwować NPC i zdobyć kasę). Ogólnie rzecz biorąc, jest co robić, a dowolność w kreowaniu postaci zdaje się nie mieć ograniczeń prócz oczywiście konkretnego levela. Shepard w Mass Effekt 4 może uzyskać maksymalnie 160 poziom, co stawia go wówczas w roli pół-Boga. Miłym dodatkiem są opcje skupiające się na kradzieży pojazdów. Aby Shepard stał się wzorowym włamywaczem musi mięć rozwinęte aż 3 umiejętności - stealth, lockpicking, driving. Sprawę ułatwia trochę perk Hey Niko, ale i tak zdobycie wszystkich fur w galaktyce (ponad 2000 modeli - Gran Turismo niech się schowa) i zapełnienie garażu graniczy z cudem.

Misji oraz zadań pobocznych Bioware przygotowało mnóstwo. Miejscami wydawało mi się, że nie starczy mi życia na wykonanie choćby 3/4 z nich. Poza główną osią fabularną rozpisaną na około 200 godzin rozgrywkę wzbogacają tradycyjne questy towarzyszy trwające nawet kilka dni, większe zadania poboczne (jak np. misja Sheparda polegająca na przypominaniu sobie kim się było i co się robiło), krótsze side-questy (poleć, zabij, wróć) oraz drobne zlecenia od sklepikarzy, mechaników czy mieszkańców. Absolutnie wszystkie zadania są na swój sposób unikalne i nie powodują znużenia. Za realizacje misji Shepard do spółki z towarzyszami otrzymują punkty doświadczenia oraz unikalne przedmioty. Wszystko to tworzy niesamowicie spójny świat, w którym każda osoba zdaje się mieć swoje problemy, zmartwienia i radości.

Shepard może korzystać z różnych środków transportu, a nawet maszyn bojowych.

Mass Effekt 4 nie byłby tak dobry gdyby nie znakomita historia. Koniec z dziurami fabularnymi, uciętymi zakończeniami, niedopowiedzeniami. Bioware pokazało pazury wyjaśniając WSZYSTKO. A jak piszę, że WSZYSTKO, to oznacza to, że WSZYSTKO. Myślę, że nikt nie będzie rozczarowany, ba, przewiduję, iż zakończenie Mass Effekt 4 będzie źródłem wielu analiz naukowych. W grze pojawiają się wątki mistyczne, religijne, filozoficzne, nie brakuje również sporej dawki oniryzmu (zwłaszcza na początku gry). Stylowa mieszanka wybuchowa bez dwóch zdań.

Najnowszy tytuł ze studia Bioware spełnia wszystkie pokładane w nim nadzieje. Zapowiedzi nie kłamały – to wielka, emocjonująca podróż i przygoda dla dorosłych odbiorców. Już teraz zachęcam was do zakupu, bo drugiej tak bogatej gry nie znajdziecie. Skyrim przy ME4 wygląda jak jakaś nieudolna wersja demo symulatora rzucania śnieżek w smoki. To właśnie najnowsze przygody Sheparda otworzyły mi oczy na wiele spraw, w tym jak genialne jest zakończenie Mass Effect 3. Czwarta część po prostu rozbija bank i kładzie konkurencję na łopatki.

eJay
1 kwietnia 2012 - 12:10