Moja kariera w FIFA 12: zmiana formacji czyli witaj duchu Pro Evo - Brucevsky - 10 maja 2012

Moja kariera w FIFA 12: zmiana formacji, czyli witaj duchu Pro Evo

Tryb kariery w FIFA12 potrafi wciągnąć i zaoferować niesamowitą zabawę. Postanowiłem połączyć swoje pasje i relacjonować Wam na bieżąco swoje postępy w grze. Przy okazji jest szansa, aby podyskutować o piłce i produkcji EA Sports.

Każdy trener ma prawo do wystawienia takiego składu jaki mu się podoba i ustawienia go w sposób, który uważa za najlepszy. Czy widzę w ustawieniu rywala oznaki szaleństwa? Nie, ale podziwiam odwagę – trener PSG, Carlo Ancelotti, przed meczem Pucharu Ligi z Chateauroux.

0:1 z Montpellier, 0:1 z Sochaux i 2:1 z Le Havre. Beznadziejne wyniki po miernych występach, w których dochodzenie do sytuacji strzeleckich było cierpieniem równie wielkim jak te odczuwane przez bohaterów pierwszej części slashera Hostel. Męczarnie w ataku i rozpaczliwe próby ratowania wyniku w obronie w kilku kolejnych spotkaniach przelały czarę goryczy. Nie było sensu grać dalej w taki sposób, bo straciło to już wszelkie oznaki zabawy. Podjąłem więc ryzyko, bo sezon po takich rezultatach był i tak już stracony. Pora sprawdzić w akcji zawsze wykorzystywane w Master League w Pro Evolution Soccer ustawienie 3-4-3.  Ofensywne? Jak najbardziej. Ryzykowne? Bardzo. Zamieniające nudne mecze z jedną bramką w wielkie widowiska? Oby.

Nowe ustawienie. Skrzydłowi mają sporą przestrzeń do popisów i do pracy

Nowa formacja obronna gra blisko siebie, praktycznie przed polem karnym. Ataki skrzydłami mają powstrzymywać nasi boczni pomocnicy oraz schodzący do linii bocznych defensorzy. Dopóki nie wyleczy się Yagudin trójkę z tyłu stanowić będą Zuiverloon-Strandberg-Antonini. Przed nimi w roli defensywnego pomocnika, często obarczonego indywidualnym kryciem najlepszego snajpera przeciwników, występował będzie Poulsen. Lewe skrzydło to Omar Ramos, prawe to Bittencourt. Szybcy i wytrzymali piłkarze mają napędzać naszą grę. Ofensywnym kreatorem sytuacji w środku pola jest Nunez. Przed nim klasyczna trójka z początku sezonu Borven-Toquero-Rodriguez. W ramach kolejnych spotkań dopracujemy indywidualne polecenia dla zawodników i doprecyzujemy ich pozycje na boisku.

Tabela przed zmianą formacji

Pierwszy test z Valenciennes wypadł okazale. Wynik 2:2 po dwóch bramkach Toquero nie był może szczytem oczekiwań, ale wreszcie na boisku było trochę zabawy, a nie tylko stres i ponura walka o jakikolwiek celny strzał. Kolejnym rywalem było PSG w krajowym pucharze. Tym razem gola nie straciliśmy i skończyło się na 0:0 do 120 minuty. Znowu o awansie miały zadecydować jedenastki. Pamiętacie mój ostatni występ i zero strzelonych karnych? Tym razem nauczeni doświadczeniem celowaliśmy uważniej i trafiliśmy ich w sumie siedem. Rywale też mieli taki zamiar, ale Riedmuller wyciągnął dwie piłki i byliśmy w ćwierćfinale. Czy można znaleźć lepszą rekomendację dla nowego ustawienia?

Dwa dni później w lidze przegraliśmy z PSG 0:1....

Nie było się jednak co łamać, bo gola straciliśmy po indywidualnym błędzie Poulsena. A powody do radości przyszły później. Ograliśmy wysoko notowane Rennes po trafieniach Borvena, zremisowaliśmy z Lille 2:2 i 1:1 z Le Mans (to akurat wpadka, bo zamykali tabelę). Daliśmy też popalić napędzanej przez miliardy od szejków Nicei, która uległa nam 0:2, a do siatki trafili Toquero i Bittencourt. Informacyjnie tylko dodam, że w ćwierćfinale Pucharu Ligi Lorient ograło nas 3:1, a dwa gole straciliśmy w 91 i 92 minucie. Nie wnikajmy już jednak jak to się stało, dobrze?

W nowym ustawieniu zachwyca Toquero i odnajduje dawny rytm Borven. Pierwszy przypomina Dupuisa z najlepszych lat, drugi wraca na swój poziom i ratuje miejsce w pierwszym składzie. Bittencourt niestety nie rozwija się, ale wciąż prezentuje się świetnie. Szczególnie genialne są jego powroty do obrony, gdy nagle dopędza będącego kilka metrów przed nim rywala, aby bez kłopotów odebrać mu futbolówkę. Niestety zagubił się w tym wszystkim Nunez, który do tej pory nie strzelił gola, a jedyne asysty zanotował na początku rozgrywek. Trochę przypomina mi to syndrom Edsona z Legii Warszawa sprzed kilku lat. Jeden sezon świetny, a potem równia pochyła...

Po wydaniu fortuny na Bittencourta i kilku miesiącach, w których nie zyskał nawet jednego punktu do jednej statystyki jestem gotów stwierdzić, że szukanie perspektywicznych piłkarzy w FIFA12 mija się z celem. Lepiej zainwestować mniej w solidnego i rozwiniętego już zawodnika, który ewentualnie może jeszcze się nieco poprawić w kilku umiejętnościach. Najlepszym biznesem dla drużyn z ograniczonymi funduszami są gracze koło 30, którzy mają jeszcze kilka lat przed sobą, ale raczej się już nie rozwiną. Kupując ich nie nadziejemy się raczej na rozczarowanie, że nasz środkowy obrońca w wieku 23 lat osiągnął już szczyt swoich możliwości (Cześć Strandberg!). Macie podobne wnioski?

Brucevsky
10 maja 2012 - 15:09