Opinie Niepopularne #1 - Seria Resident Evil to słabizna - Yoghurt - 13 sierpnia 2012

Opinie Niepopularne #1 - Seria Resident Evil to słabizna

Witamy w pierwszym odcinku „Opinii Niepopularnych” – serii, której zadaniem jest wytykanie ewidentnych bubli i średniaków, uważanych (nie wiedzieć czemu) przez tak zwany ogół za boskie objawienie na tym ziemskim łez padole. Produkcje, pojawiające się w „Opiniach Niepopularnych” ponoć są najlepszym, co mogło spotkać graczy z każdego zakątka świata. Podobno warte są setki znaczków jakości i tytułów Game of the Year. Otóż nie, moje słodkie pysiaki, nie są. I my, zespół doświadczonych  graczy w składzie jednoosobowym (za to wyjątkowo upierdliwym) wyjaśnimy wam dlaczego, rozbierając owe rzekome cuda myśli programistycznej na czynniki pierwsze i śmiejąc się z nich aż do pęknięcia przepony.

Przenosimy się teraz do Raccoon City, gdzie nasz reporter terenowy, Yoghurt, przeprowadzi wywiad w cztery oczy z głównymi bohaterami serii, która sprzedała się w ponad 50 milionach egzemplarzy i zrewolucjonizowała gatunek survival horroru – Resident Evil.

- Drogi Yoghurcie, kto idzie na pierwszy ogień?

- Witaj, droga redakcjo. Obok mnie stoi Jill Valentine, protagonistka pierwszej odsłony Residenta, która postanowiła odpowiedzieć na kilka pytań. Miło mi cię wreszcie poznać, Jill.

- Mi również jest miło, ze mogę udzielić wam wywiadu. Pytajcie o co chcecie.

- Dobrze. Może na początek powiesz nam, dlaczego pomimo przynależności do amerykańskich służb specjalnych, tak słabo mówisz po angielsku w pierwszym Residencie? Skąd pomysł na takie perełki jak „Jill’s sandwich” lub „Master of unlocking”?

- Cóż, to nie moja wina, Japończycy mylnie sądzą, że znają język Szekspira. Zresztą, w późniejszych częściach serii było nieco lepiej.

-Nieco to ładny eufemizm. Może opowiesz nam trochę o swoim szkoleniu? Dlaczego podczas treningu nie nauczono ciebie oraz twoich kolegów jednocześnie chodzić i strzelać? Wiem, że stercząc nieruchomo łatwiej jest trafić przeciwnika, ale nie uważasz, że podczas epidemii zombizmu ważniejsza jest zwinność i błyskawiczny refleks?

- Niestety, zarówno ja, jak i Chris czy Leon cierpimy na specyficzną chorobę, nazwaną przez naukowców z korporacji Umbrella „Zespołem Łatwego Pokarmu dla Zombie” – po prostu nasze zdolności ruchowe ograniczone są do wykonywania najwyżej jednej czynności w danym momencie. Gdybyśmy spróbowali na przykład jednocześnie cofać się i strzelać, natychmiast zmarlibyśmy na niewydolność serca. Szczerze powiedziawszy nie rozumiem, dlaczego wszyscy moi koledzy i koleżanki  cierpią na to samo. Być może to jakieś fatum?

- Rozumiem i podziwiam, ze udało wam się przeżyć tak długo pomimo waszej niepełnosprawności. Niemożność poruszania nogami nawet podczas cięcia nożem musi strasznie utrudniać wam przygotowanie obiadu. Przejdźmy do kolejnego pytania , wiążącego się poniekąd z poprzednim – wiemy już, że kiepsko się poruszacie z powodu waszego schorzenia. Ale odpowiedz mi, czy naprawdę nie jesteście w stanie biegać tak, by gracz nie odnosił wrażenia, że jesteście obuci w za duże drewniane chodaki?

- Co masz na myśli?

- Gdybym ja stanął naprzeciw hordy zombiaków, po pierwsze – umiałbym do nich strzelać i biec jednocześnie, ale to już omówiliśmy. Po drugie – biegałbym znacznie szybciej. Po trzecie – umiałbym skakać nie tylko tam, gdzie ustalili projektanci poziomów. Nawet roczne dziecko jest sprawniejsze od was!

-Rozumiem twoje zarzuty, ale przecież dzięki ograniczeniu naszej zwinności bardziej się boisz o nasze życie, śledząc kolejne odsłony serii, prawda?

- Nieprawda. Żołnierze sił specjalnych, policjanci, tajni agenci i reszta ekipy, która przewija się przez Resident Evil, potykają się o własne nogi? To kompletnie niewiarygodne. Powinniście siedzieć w sanatorium w Ciechocinku, a nie ratować świat. A przy okazji, wspomniałem o projekcie poziomów – naprawdę nie umiecie wyważać drzwi? Nawet takich z dykty? Dziwnym trafem tylko niektóre potraficie otworzyć, a do większości z nich potrzebujecie jakichś kretyńskich kluczy. Że już nie wspomnę o waszym ewidentnym zaniku mięśni – tak trudno jest popchnąć jedną, drewnianą belkę, by utorować sobie dalszą drogę? Gdyby nie to szukanie różnych popierdółek i wasza niemożność do przesunięcia jednego krzesła,  wszystkie Residenty trwałyby dwie godziny.

- Przecież trzeba czymś zająć naszych fanów, nie wydają grubych pieniędzy po to, by jak najszybciej ukończyć kolejny tytuł.

- Ale nie uważasz, że to sztuczne, w wielu miejscach absolutnie zbyteczne i przeczące podstawowym prawom logiki przedłużanie rozgrywki? 

- Nie.

- Capcom płaci ci za takie odpowiedzi?

- Tak.

- Doceniam szczerość. Dziękuję za rozmowę. Możesz zawołać Leona?

- Witaj Leon. Przedstaw się fanom.

- Witam. Nazywam się Leon S. Kennedy, jestem byłym policjantem z posterunku w Racoon City. Obecnie zajmuję się ratowaniem córek prezydentów i strzelaniem do hiszpańskich wieśniaków.

- Może powiesz nam, kto cię strzyże?

- Hej! Moja fryzura przyciąga mnóstwo lasek.

- Zapewne tych, które wciąż kochają się w chłopakach z Backstreet Boys. Naprawdę nie możesz powiedzieć designerom, że nie wyglądasz na bohatera, tylko na piętnastolatka wciąż tkwiącego w roku 1995?

- Koniec wywiadu!

- Cóż, Leon okazał się drażliwy, ale czegóż spodziewać się po kimś, z kim nie da rady się w żaden sposób identyfikować? Z tego co słyszałem, gieroj, w którego wciela się gracz, powinien mieć odpowiedni nie tylko wygląd, ale też charakter, który sprawi, że wzbudzi sympatię – to wydatnie zwiększa przyjemność rozgrywki. No cóż, seria Resident Evil takowych postaci nie posiada. Zgodzisz się ze mną, Staszku?

- Raaaargh

- Cieszę się, że chociaż ty jesteś konkretnym rozmówcą. Nie ma czemu się dziwić, producenci traktują cię jak bydło, prawda?

-Grrrrbllll

- Czerpiesz chociaż przyjemność z występowania w Residentach?

- Wrrrrrr

- Tak też sądziłem. Ja również nie odczuwam radości z obcowania z tą serią. Być może zapomniałbym o topornym sterowaniu, przy którym szał mnie ogarnia, oraz o masie antypatycznych kalek, z którymi muszę się utożsamiać, gdyby chociaż fabuła się do czegoś nadawała. Ale im dalej brnę w historię, którą starają się nam nakreślić scenarzyści, tym mocniej czuję, że robią ze mnie idiotę. Może wyjaśnisz mi, o co właściwie chodzi w Resident Evil? Pierwsze trzy części były nawet w miarę spójne, choć wyjątkowo głupawe w prezentowaniu zarazy opracowanej przez Umbrellę, jednak czwórka i piątka to już niestrawny bełkot, zwłaszcza jeśli chodzi o Weskera. Miałem wrażenie, że panowie z Capcomu zatrudnili Hideo Kojimę, ale wcześniej kazali mu wypić jeszcze więcej, niż zwykle ma w zwyczaju.

- Haaaarrrrk

- Chcesz mi powiedzieć, że nie jestem daleki od prawdy?

- Rawr

- A co sadzisz o towarzyszach głównych bohaterów w czwórce i w piątce?

- Grrrrraaaaagh

- Też nie wiem, która była głupsza – Ashley czy Sheva. Ich brak pomyślunku i zerowy instynkt samozachowawczy doprowadzały mnie do szewskiej pasji. Ostatnie pytanie i jesteś wolny. Powiedz, czemu w ogóle nie jesteś straszny?

- Huuurk

- To nie był komplement. Chodzi mi o jedną, kluczową kwestię – dlaczego ty i twoi kumple w ogóle nie potraficie mnie wystraszyć? Czy to wina braku wyobraźni programistów, którzy zawsze korzystają z tych samych trików, by budować nieudolnie napięcie? Owszem, pies wskakujący przez okno, ogromny żabo-rekin żyjący sobie w jeziorze czy insza zmutowana bestia może nawet robić wrażenie. Za pierwszym razem, nie za piętnastym podejściem. Jak na survival horror, mało tu horroru, czyż nie? Survivalu też by pewnie nie było, gdyby nie nieporadność animowanych przeze mnie postaci, a to jeszcze bardziej pogłębia wrażenie sztuczności całego przedsięwzięcia, nieprawdaż?

- Khhhhhhhak

- To miło, że się ze mną zgadzasz. Chciałbyś kogoś pozdrowić?

- Blarrrrb

- Nasi odbiorcy też cię lubią, Staszku. Dziękuję za szczery wywiad. Wracamy do studia.

Dziękujemy naszemu reporterowi za przyciśnięcie swych rozmówców, tego nam było trzeba. Czekamy niecierpliwie na szóstą odsłonę Residenta, w której naukowcom udało się wyleczyć głównych bohaterów serii z niepełnosprawności. Nie cieszmy się jednak pochopnie! Sądząc po pokazanych trailerach i gameplayach z dema,  wygląda na to, że seria wcale nie stanie się lepsza – programiści z Japonii jak zwykle są z tyłu i nie nadążają za naturalną ewolucją gatunku TPP, więc ich najnowsza gra wygląda jak niskobudżetowa wersja Gears of War. Nie bójcie się, na pewno zajmiemy się ta sprawą po premierze produkcji Capcomu. Póki co do zobaczenia w kolejnym odcinku „Opinii Niepopularnych”. I przestańcie rzucać tymi śmieciami, szyba pancerna  chroni nas przed niezadowoloną gawiedzią.

Yoghurt
13 sierpnia 2012 - 19:51