Moja kariera w FIFA 12: dwudziestu dwóch piłkarzy jeden sędzia i ich show - Brucevsky - 27 sierpnia 2012

Moja kariera w FIFA 12: dwudziestu dwóch piłkarzy, jeden sędzia i ich show

Tryb kariery w FIFA12 potrafi wciągnąć i zaoferować niesamowitą zabawę. Postanowiłem połączyć swoje pasje i relacjonować Wam na bieżąco swoje postępy w grze. Przy okazji jest szansa, aby podyskutować o piłce i produkcji EA Sports.

Tuż za plecami Marsylii, wciąż w grze o krajowe puchary i w 1/8 Ligi Europejskiej. Każdy klub, który osiąga takie wyniki w rzeczywistości jest postrzegany jako czołowy zespół danej ligi. Może jeszcze nie jest „wielką firmą”, ale kibice ze Starego Kontynentu rozpoznają go już i nie traktują jego zwycięstw jak niespodzianek. Czy to znaczy, że zbudowałem w Chateauroux coś dużego?

Nie pamiętam już teraz, ile czasu zajęło mi pokonanie kilkunastu sezonów w ISS Pro Evolution 2 na PlayStation, czy Pro Evolution Soccer 5 na PlayStation 2. Wiem jednak, że obie te gry zostawiłem, gdy mój klub był na szczycie i po raz kolejny triumfował w europejskich pucharach oraz lidze. W FIFA 12 nie zdążyłem rozegrać aż tylu sezonów i może dlatego wciąż jeszcze daleki jestem od seryjnego sięgania po trofea. Walczę jednak, aby przed porzuceniem „dwunastki” zrealizować choć część postawionych celów. I jak na razie cały czas jestem na dobrej drodze ku temu.

W lidze w dwóch kolejnych potyczkach z Montpellier i Sochaux Chateauroux zdobyło siedem goli i nie straciło nawet jednej bramki. Obecny mistrz Francji z realnego świata wystawił zupełnie nieadekwatny do poziomu pierwszej ligi skład. Obok jakoś niezwykle niezgranej linii obrony w ofensywie próbowali nam zagrozić młodzi gracze o OVR 45 i 55. Nie trudno domyślić się, że ich szanse przeciwko Makeevowi i Popescu były znikome. Toqeuro tymczasem ustrzelił hat-tricka i poprowadził kolegów po kolejne trzy punkty. Chyba Montpellier jest jedną z pierwszych „ofiar” systemu starzenia się zawodników w FIFA 12. Transfery z klubu i przejście na emeryturę kilku bardziej doświadczonych graczy pozostawiły zespół w rozsypce. Może w waszych karierach którąś drużynę spotkał podobny los?

My tymczasem nieco gorzej wypadliśmy z Sochaux, ale dobra postawa Juana Pablo, który broni ze słabszymi rywalami, aby zdobywać doświadczenie, dała nam do przerwy bezbramkowy remis. Potem wystarczyła jedna kontra, aby Dupuis wpakował futbolówkę do siatki. Co ciekawe, Francuz miał być za moment zmieniony, bo przez poprzednią godzinę grał bardzo słabo, tracił mnóstwo piłek i nie potrafił nic rozegrać na skrzydle. Okazało się jednak, że warto mu było zaufać.

Wreszcie nadszedł moment potyczki z Benficą. Pierwszy mecz wypadał u nas i po naszych konfrontacjach z przeszłości wielu kibiców podchodziło do wyniku z pewnymi obawami. Zaczęło się jednak dobrze, bo pan sędzia zdecydował, że Nielsen był faulowany w polu karnym i przyznał nam jedenastkę. Tę wykorzystał pewnie niezawodny Borven. Arbiter szybko jednak postanowił wyrównać szanse obu zespołów i w podobny sposób nagrodził Portugalczyków. Efekt? 1:1 do przerwy. Dla gości było to za mało, a że mają spory potencjał w ofensywie to nacierali różnymi środkami. Smithies pewnie wyłapywał jednak groźne wrzutki, a obrona wspierana przez Ignjovskiego nie pozwalała za bardzo szaleć Witselowi i spółce. Około godziny odkryliśmy wreszcie słaby punkt ekipy z Lizbony, którym okazali się wolni obrońcy. Skrzydłowi szybko zaczęli więc korzystać ze swojego przyspieszenia i po dwóch dobrych akcjach udało nam się dorzucić kolejne gole. Szczególnej urody był ten na 3:1, w którym wprowadzonemu Kelemenowi zrobił iście koszykarską zasłonę Borven, tak że młody Czech mógł tylko posłać futbolówkę do siatki. Skończyło się więc dwubramkowym zwycięstwem.

Nim pojechaliśmy na Estadio da Luz ograliśmy też w lidze Stade Brest, które próbowało zaparkować autobus przed bramką. Sprawiło nam to trochę problemów, ale w końcu napastnicy znaleźli sposób na gęste krycie i strzelili dwa gole. Szybki rzut oka na tabelę i … mamy pozycję lidera po potknięciu się Marsylii. Po raz pierwszy w mojej karierze jesteśmy na prowadzeniu na tym etapie rozgrywek. Sporo jednak jeszcze przed nami i nie będzie łatwo utrzymać to miejsce. W końcu zagramy też choćby jeszcze raz z Marsylią…

Spotkanie w Portugalii zaczęło się najgorzej jak mogło. Kolejny arbiter uparł się, aby zaznaczyć swoją obecnośćna boisku i w dyskusyjnej sytuacji dał rywalom karnego. Po kwadransie było więc 3:2 w dwumeczu dla nas, ale moment później Belg strzelił po raz drugi i zrobił się remis ze wskazaniem na Benficę. Kibice się cieszą, sędzia się cieszy (?), a w naszym obozie coraz większa nerwowość. W takich chwilach warto mieć na murawie doświadczonego gracza, jak Danilo. Brazylijski defensor jeszcze przed przerwą znalazł się w polu karnym przy jednym z rzutów rożnych i wpakował piłkę do siatki głową. Sytuacja się poprawiła.

Jedenastka z Lizbony była pod ścianą i zaczęła mocniej nacierać, ale trafialiśmy za to my. Najpierw Toquero zamknął strzałem z pierwszej piłki dośrodkowanie na długi słupek od Biabiany’ego, a potem Jose Romero wykorzystał kolejną dobrą wrzutkę z rzutu rożnego. Wściekła i zrozpaczona Benfica zaatakowała z furią, ale znalazła na nas sposób dopiero w 90 minucie, gdy Cardozo trafił z bliska na 3:3. W sumie jednak było 6:4 dla nas i to my znaleźliśmy się po pasjonującym widowisku już w ćwierćfinale Ligi Europejskiej. Tam czeka na nas rosyjski potentat "z silnikiem" Hondy…

Brucevsky
27 sierpnia 2012 - 11:20