Diablo III - bo to dobra gra jest i basta - yasiu - 8 września 2012

Diablo III - bo to dobra gra jest i basta

yasiu ocenia: Diablo III
95

Podobno życie toczy się w cyklach. Coś w tym jest, choćby na przykładzie moim i gier komputerowych. Dwanaście lat temu byłem pierwszym Polakiem który grał w Diablo II i pisałem pierwszą recenzję w polsce. W zeszłym roku byłem jednym z pierwszych, którzy zagrali w Diablo III i tym razem o grze nie pisałem, tylko miałem przyjemność pracować nad jej polską wersją. Emocjonalny związek z tytułem i obecność w napisach końcowych do tej pory skutecznie powstrzymywały mnie przed wystawieniem Diablo III notki wliczanej do średniej serwisu. Może już czas się przełamać?

A co, może Diablo też była kobietą?

Od premiery minęło przecież ponad trzy miesiące, emocje opadły, można na całość spojrzeć z trochę większym dystansem. Mi – według własnej, wewnętrznej oceny – go nie brakuje, ale mam nieodparte wrażenie, że oceniając D3 tak, jak chcę to zrobić, spotkam się z odzewem wszystkich tych, do ktorych nadal nie dotarło, że to jest dobra gra.

Ale, co mi tam, nie muszę przecież nie wiadomo jak się rozpisywać – to już zrobiono w dziesiątkach recenzji w polskim i zagranicznym internecie. Wystarczyłoby powiedzieć, że daję całości ocenę 9,5 bo to dobra gra i basta, i patrzeć na komentarze. Ale tak nie wypada, więc chociaż trochę się rozwinę.

Przede wszystkim chcę zaznaczyć, że na ocenę nie ma żadnego wpływu premiera i sposób jej przeprowadzenia. Chociaż sam nie mogłem zagrać przez pierwsze godziny, nie uważam tego za stan nadzwyczajny a co ważniejsze, jestem przekonany, że nie powinno to w żaden sposób zmieniać oceny gry, szczególnie po takim czasie od premiery. Dalej idąc – tropem malkontentów i ich argumentów – absolutnie nie uważam, żeby wymagane ciągłe połączenie z Internetem mogło w jakikolwiek sposób zmienić mój odbiór gry. Tak ją zrobiono – są ku temu powody, wielu graczy korzysta z większej ilości opcji sieciowych niż ja, ale chyba żaden nie traci na tym, że połączenie jest wymagane. Argument o tym, że przecież można chcieć zagrać samemu, że można nie mieć dostępu do sieci, należy odłożyć na półkę oznaczoną „bez sensu”. Oczywiście, każdy posługujący się tym argumentem dla obniżenia oceny całości ma do tego prawo, ale to tak, jakby obniżyć ocenę trzeciej części Rambo za to, że gra w niej Sylvester Stallone. Korzyści z gry online jest znacznie więcej niż minusów – i z tego co widzę, coraz więcej osób przekonuje się, że wbudowany w grę dom aukcyjny jest elementem całkiem przydatnym i użytecznym. Bez wymaganego online nie miałby racji bytu. Argumenty o farmerach, botach i oszustach proszę odłożyć na półkę o której mowa była przed chwilą. Naprawdę trzeba się mocno postarać, żeby czyjeś działania, gdzieś tam, w Internecie, wpływały na to jak my się bawimy.

Takich troje jak ich dwoje nie ma prawie wcale.

Kolejnym argumentem na minus przedstawianym często i gęsto jest brak konkretnych zadań do wykonania po osiągnięciu limitu poziomów i przejściu gry na wszystkich poziomach trudności. Po raz, po wyjściu aktualizacji 1.0.4 argument ten mocno traci na sile, po drugie, przedstawiają go najczęściej ludzie, którzy i tak wrócą do WoW albo innego MMO. Dla nich brak konkrentnej zawartości po ukończeniu gry jest nie do przyjęcia i to oni w zasadzie do każdej gry podchodzą w ten sam sposób. Tymczasem ja – i nie tylko ja – mimo grania już naprawdę długo, bawię się świetnie po prostu mordując potwory, zbierając przedmioty, szukając tych, które mi się przydadzą, pracując nad swoim buildem, i tak dalej, i tak dalej. Przed grającymi w D3 jeszcze sporo zmian, podobnie jak było w przypadku drugiej odsłony, i jestem przekonany  - można mnie cytować, za jakiś czas, że Blizzard wie co robi. Nie zmienia mojego przekonania fakt, że sami twórcy przyznają się do błędów projektowych. Przyznają się – bo gracze walnęli ich między oczy wieloma rzeczami które według nich się kupy nie trzymały – i próbują coś z tym zrobić. Dlatego poczekajmy do wersji np. 1.14 i wtedy oceniajmy grę jeszcze raz. A potem znów, po wydaniu dodatku – o ile jakiś powstanie – a później znów, za kilka lat. DIII będzie się zmieniać. Na innej zasadzie i z inną dynamiką niż WoW, ale będzie. A to też w dużej części korzyść płynąca z konieczności grania online – gdyby nie to, aktualizacje i różne hotfixy nie byłyby takie łatwe.

Teraz gracze którzy osiągnęli 60. poziom mogą zdobywać poziomy dalej. Niby zwykły grind, ale jest odpowiedzią na problemy zgłaszane przez samych graczy. Wielu z nich przy walkach z potworami elitarnymi zmieniało przed końcem starcia sprzęt na taki który zwiększa MF – no bo zawsze większa szansa żeby coś ciekawego wypadło. Głupie to, psuje płynność zabawy, a i pomysłu jakiegoś świetnego nie było, jak sprawę rozwiązać. Wprowadzono więc poziomy mistrzowskie – czego chyba nikt się nie spodziewał – po nabiciu setnego (wiem, syzyfowa praca) nie musimy już bawić się w żadne podmiany sprzętu, osiągamy bowiem maksymalny poziom MF i sprzętu leci tyle, ile trzeba. Poprawiono też to, co wypada, teraz więcej przedmiotów nadaje się do czegoś innego niż sprzedania kupcowi.

Podobnych zmian zapewne będzie znacznie więcej, kiedy tylko pojawi się potrzeba i przyjdzie twórcom do głowy odpowiedni pomysł, wprowadzą go do gry. Ja i wielu innych będziemy świetnie się bawić jeszcze przez lata. Wprowadzanie mniejszych i większych zmian w kolejnych łatkach powoduje, że ludzie do zabawy wracają falami – i nic w tym złego, wielu znajduje powód, żeby cały czas trzymać DIII na dysku i od czasu do czasu go odpalać.

A bandą taką jak ta, to można nawet do całodobowego monopolowego spokojnie iść.

O plusach samej mechaniki, oprawy graficznej, lokalizacji ;), systemu losowego generowania przedmiotów i tym podobnych sprawach nie będę się rozpisywał, bo napisano na ten temat naprawdę wiele, a malkontentów i tak nie przekonam. To nie te czasy, że jak yasiu napisał, że czarne jest białe, to ktoś w to wierzył. Wspomnę za to o jeszcze jednym elemencie który wielu recenzentów i graczy uważa za zrealizowany słabo. Losowe generowanie labiryntów i otoczenia – nie działa aż tak mocno jak w części drugiej. Ja osobiście nie uważam tego za wadę, bo jednak działa, labirynty czy otwarte przestrzenie zazwyczaj za każdym podejśćiem wyglądają inaczej. Nie są jednak zbytnio losowe, dzięki czemu nie marnujemy – na późniejszych etapach – czasu na pierdoły w stylu szukania tego samego miejsca po raz enty. Chociaż w tym przypadku sprawa nie wygląda do końca tak. O ile rozkład korytarzy i pomieszczeń czy drzew i skał jest losowy w małym stopniu, to już wydarzenia na które trafiamy czy postacie które napotykamy potrafią być bardzo mocno losowe. Wystarczy poczytać wątek o D3 na GOLu albo spróbować w drugim akcie znaleźć jeden z elementów potrzebnych do wytworzenia kostura. Szlag może człowieka trafić zanim wylosuje to, czego szuka. Ale przecież losowość jest za mała!?

Ocenę D3 mogłem wystawić w zasadzie już dawno, mogłem tak naprawdę wpisać punktację w odpowiednie pole i napisać dwa akapity – bo to dobra gra, nawet bardzo dobra i żadne narzekanie tego nie zmieni. Żadne marudzenie na Activision i Blizzarda nie zmienia faktu, że to produkt na lata. Ludzie zresztą już zagłosowali, portfelami, a ilość graczy na serwerach zapewne jeszcze długo będzie dość wysoka. Ja na swojej liście znajomych widzę parę osób za każdym razem, kiedy się loguję. Dziwnym trafem malkontenci widzą puste listy – cóż, może ich znajomi mają podobne podejście do gier. Ja nie zamierzam szukać dziury w całym, bo istnieje spore ryzyko, że dziura dziś znaleziona, za pół roku zostanie załatana i tekst straci na aktualności.

Dobrych dropów!

P.S. Na pytanie, dlaczego nie 10/10 skoro jestem grą tak zachwycony. Cóż... DIII nie uderzyło mnie tak, jak dwójka, jest grą świetną, doskonale łączy elementy znane z innych produkcji, być może wyznacza jakiś nowy trend, ale do ideału jeszcze trochę brakuje. Jeszcze...

yasiu
8 września 2012 - 13:34