Gwiazda Śmierci to pikuś Luke Skywalker to lamus a Tom Cruise może mi czyścić kokpit - Momenty #3 - czort - 2 października 2012

Gwiazda Śmierci to pikuś, Luke Skywalker to lamus, a Tom Cruise może mi czyścić kokpit - Momenty #3

Kluczowy wpływ na moje dzieciństwo miały dwa filmy: Top Gun i Gwiezdne Wojny. Uwielbiałem samoloty z tego pierwszego i całą resztę z drugiego. Ace Combat 2 to gra, która połączyła te dwie miłości.

Większość gry to Top Gun. Myśliwce, lotniskowce, wybuchy, ja jako Ice Man (tak, wolę go, niż Mavericka) i "Danger Zone" lecące z kasety – byłem w siódmym niebie.

Podobieństw do Star Warsów póki co nie stwierdzono. Aż do ostatniej misji. Pamiętacie scenę, gdy Luke niszczy Gwiazdę Śmierci? Głupie pytanie, pewnie, że tak. Pamiętali ją też twórcy AC 2.

Niby normalna misja. Muszę zniszczyć obronę jakiejś tajnej struktury militarnej, a potem ją rozdupczyć na kawałeczki. Robiłem to setki razy, zrobię i teraz.

Ale coś jest nie tak. Walę rakietami, z karabinu, próbuje metody Kamikaze i nic. Ze ścian nie spada nawet tynk. Coś przeoczyłem.

I mniej więcej przy dziesiątym podejściu olśnienie – kurde, tam jest jakiś tunel. Spróbuję wlecieć. I wleciałem.

Moje życie już nigdy nie było takie samo.

Zobaczcie sami.

Ważne sprawy zaczynają się około szóstej minuty.

Cudowny cliffhanger. Tu zobaczycie resztę.

BUM. MISZYN AKOMPLISZD. I ta świetna muzyczka. Misję powtarzałem jeszcze co najmniej pięćdziesiąt razy. Za każdym krzyczałem „Użyj mocy, Piotrek!"

czort
2 października 2012 - 14:32