Brickleberry – kolejna bajka dla dorosłych - Cascad - 4 października 2012

Brickleberry – kolejna bajka dla dorosłych

Rynek stworzony przez Simpsonów, Futuramę, South Park czy Family Guya to prawdziwa żyła złota, bezczelności i chamstwa. Niektórzy lubią się na to obrażać, inni po prostu „to lubią”.  Ja doceniam funkcję tego typu show i lubię „czyścić” sobie mózg takimi animowanymi, szybkimi, przejawami prostactwa. Teraz dołączył do nich nowy serial Comedy Central – Brickleberry.

 

*niezły kontrast względem treści poprzedniego wpisu.

 

 

W Brickleberry mamy do czynienia z małą grupą strażników Parku Narodowego o takiej samej nazwie. Dzięki ich „wyjątkowemu” usposobieniu i uroczemu, małemu, gadającemu misiowi będziemy w stanie po raz kolejny zaobserwować jak czystość i niewinność (przedstawiana przez naturę) jest bezczeszczona typowo amerykańskim humorem równie „półgłówkowym” co szczerym. Obrywa się tu jak zwykle wszystkim – gejom, czarnym, białym, latynosom, redneckom, alkoholikom – i jak zwykle warstwa wizualna została zepchnięta na dalszy plan.

 

Dość dobitnie obrazuje to począterwszego odcinka (nie jest co prawda tylko dla dorosłych, ale lepiej, żeby dzieci też go nie widziały):

 

 

Dalej idą prezentacje bohaterów:

 

 

 

 

Czy to może śmieszyć? Na Kupałe, tak – czasem po prostu tego mi trzeba i chcąc zapodać sobie strzał prostej rozrywki (odcinek trwa 21 minut) między ratowaniem świata, a pisaniem o bardzo ważnych sprawach, używam do tego właśnie takich kreskówek, lub seriali komediowych (to swego rodzaju ostrzenie piły). Poza tym, takiego ataku na misia Yogi się nie spodziewałem.

 

 

Podsumowując:

 

  • oryginalność: 2/5
  • śmieszność: 3/5
  • lekkość: 3/5
  • zabawa: 3/5
  • wulgarność: 5/5

 

 

Jeszcze kilka słów o twórcy: Z Brickleberry najbardziej kojarzona jest postać amerykańskiego stand-upowego komika Daniela Tosha. Ten pan słynie przede wszystkim z humoru przekraczającego granice dobrego smaku, przemycając w tym jednak masę ironii. Politycznie niepoprawny, urodzony w 1975, lubi snowboard i jeśli oglądaliście filmiki, które wstawiłem do tego wpisu to wiecie jak wygląda.

 

 

Adiós!


Cascad
4 października 2012 - 11:09