Gejming jaki pamiętam #3: Grand Theft Auto 2 - Qualltin - 4 października 2012

Gejming, jaki pamiętam #3: Grand Theft Auto 2

"Gejming, jaki pamiętam" nie jest serią z punktu widzenia każdego gracza. To tylko krótki rzut okiem na to, co spędzało mi sen z powiek w przeszłości. Ale nie przeszłości, która ma stanowić 2 czy 3 lata wstecz. Myślimy o późnych latach 90' oraz początku nowego milenium. Na ten właśnie okres przypadały wydarzenia, które ukształtowały moją kulturę grania i rozumienia gier. Na tapetę rzucamy dziś coś bardzo oczywistego. Gra, a nawet seria gier, która chyba na dobre wpisała w kanon gier zabijanie, potem prostytucję i narkotyki, czyli Grand Theft Auto 2!

Wiem, że poruszanie tematu takiego klasyka może mijać się z celem, ale jeżeli mówimy o takiej „serii”, to czegoś tak oczywistego nie mogłoby zabraknąć. Gra, która była wzorcem dla późniejszych pokoleń developerów. Gra, która przełamała według mnie wszelkie granice ustanawiając nową erę świata komputerowej rozgrywki. Wydana przez studio Rockstar North, które wówczas nazywało się DMA Design. Wszyscy i tak kojarzą głównie literę „R” na żółtym tle na wstępie gry. Rzadziej zwracało się uwagę na postać w kolorach niebieskim, zielonym i czerwonym, gdzie za głowę robiła właśnie litera „D” od nazwy studia. To jednak nie ma aż tak wielkiego znaczenia. Liczy się sama rozgrywka.

Wydanie Grand Theft Auto  2 odbiło się głośnym echem w świecie gier. Ludzie ściągali zewsząd do kawiarenek internetowych gdzie czekały już zainstalowane gry, a w nich właśnie wymieniony tytuł. Dokonywano rezerwacji na miejsca z solidnym wyprzedzeniem tak, aby na wieczór móc dumnym krokiem wskoczyć do wewnątrz wypatrując zajętego miejsca. Dokoła grającego zbierały się małe grupki ludzi obserwujących wariacje autobusem na zatłoczonej drodze miasta. Tak, to są piękne wspomnienia, ale co tak naprawdę dawało GTA?

Otwarty świat. To pierwsza gra z jaką miałem okazję się zetknąć gdzie do mojej dyspozycji oddano każdą uliczkę i zakamarek oraz umożliwiono mi dostanie się do każdego pojazdu w zasięgu wzroku. Nie było tutaj zbyt wielkiej filozofii. 3 gangi, my pracowaliśmy w gruncie rzeczy na korzyść każdego z nich zbierając kasę, której wydawanie.. No właśnie. Rzadko miało miejsce. Tutaj grało się głównie po to, aby korzystać ze świata w którym sialiśmy zamęt i spustoszenie. Rozjeżdżanie przechodniów, brak zasad na drodze, wariacje na zakrętach, ślady po oponach na nawierzchni po udanym ślizgu, tona radiowozów goniąca za nami tylko po to, aby przy pierwszej okazji wlepić nam kulkę w łeb. Nie ma tutaj finezji, ale ten typ gry tego nie wymaga.

Co to ja mówiłem o śladach opon i szalonej jeździe?
No i wspomniana rzeźnia. Każdy to pamięta!

Tutaj też jest miejsce dla krzykaczy, która przecież oburzy się i wspomni prequel, czyli GTA 1 wydane w 1997 roku. Przecież dwójka wyszła dwa lata później, dlaczego o niej piszesz?! Ano dlatego, że w moim środowisku to ona wybiła się bardziej. Ludzie wprawdzie słyszeli hasła jak GTA 1 czy London, ale nikt tego na oczy nie widział. W sumie nawet nie wiem czemu. Ta gra stworzyła wokół siebie mit. Była, ale jednocześnie nikt jej nie widział. Podobnie było z dwójką, ale tutaj zadziałało społeczeństwo, które za wszelką cenę wspierało ideę dzielenia się płytą. I w taki sposób każdy miał parę dni na skorzystanie z przywileju zagrania w wielką kradzież auta. Nazwa ta nie brzmi już tak fascynująco w przetłumaczeniu na nasz rodzimy język.

O tej grze nie ma co się rozpisywać zbytnio, bo przecież prawie każdy się z nią zetknął. Mnie natomiast bardziej interesowałoby to, co powiecie Wy. Moje pytanie więc: co takiego było w Grand Theft Auto, co stawiało ją na czele produkcji komputerowych? Co konkretnie przyciągnęło was? Odpowiedzcie w komentarzach. Możecie też powiedzieć mi czy wy też o GTA 1 i London wtedy słyszeliście, ale była to gra-mit? Mam wrażenie, że to tylko moje środowisko tak zaniedbało sprawę. ;-)

Qualltin
4 października 2012 - 18:03