Gry w cieniu - Dark Sector - Prometheus - 15 października 2012

Gry w cieniu - Dark Sector

Kiedy większość z nas chłonie najnowsze (albo starsze nieco) hity, tudzież mocno rozpoznawalne marki, niektórzy sięgają po gry będące niejako w cieniu tych „najlepszych”. Tytuły nieco już zapomniane, albo celujące w inne schematy, niż to się przyjęło na rynku, często więc słabo się sprzedające. W serii tej chciałbym wam możliwie krótko i sensownie przybliżyć najbardziej interesujące moim zdaniem gry, z którymi warto się zapoznać w wolnej chwili, nawet, jeśli na horyzoncie już czekają nowe blockbustery. A dziś - jedna z najlepszych gier akcji 2009 roku – Dark Sector. Czy niesłusznie o nim zapomniano? Przekonajmy się.

Gry%20w%20cieniu%20-%20Dark%20Sector

Dark Sector to tytuł stworzony przez zespół Digital Extremes, znany przede wszystkim z nietypowych FPSów. Na koncie mają m.in. prace nad Unreal Tournament 2003 i 2004, Homefront czy The Darkness II, a więc tytuły cieszące się różnią popularnością. Nie można jednak odmówić im nowatorstwa i ciekawego (choć nie do końca udanego) podejścia do tworzenia gier. Dark Sector jest zatem tytułem dość nietypowym i o specyficznym klimacie, dzięki temu zapewne całkiem przyjemnie mi się w niego grało.

Gry%20w%20cieniu%20-%20Dark%20Sector

Fabularnie gra nie grzeszy, choć inne nadrabia grywalnością. Jako agent Hayden Tenno (kto wymyślił to imię i nazwisko?!) zostajesz wysłany do Rosji, by tam podjąć się tajnej i niebezpiecznej misji. Twoim celem jest zdobycie tajemniczego wirusa, który stworzony został w okresie Zimnej Wojny. Oczywiście nie może być zbyt łatwo i wszystko wymyka się spod kontroli. Bohater zostaje zarażony i posiada niebezpieczną broń – rzucane ostrze, jedną z najciekawszych rzeczy w grze, zaś sprawy nabierają nieciekawych skutków. Będzie musiał stawić czoła innym zarażonym i naprawić to, co inni zdołali napsuć – na naszej drodze staną więc zmutowani ludzie, a nawet mechy i groźni – naprawdę groźni - bossowie.

Co jednak wyróżnia Dark Sector na tle innych gier? Po pierwsze rewelacyjna broń – zamiast typowego karabinku czy miecza w nasze ręce trafia rzucane ostrze, które możemy poddawać wpływowi czasu (a więc zwalniać je i kontrolować tor lotu, precyzyjnie eliminując wroga). W dodatku podniesioną broń palną możemy – podobnie jak w „Kronikach Riddicka” nosić tylko kilka sekund (później wybucha), a by używać jej dłużej, należy wykupić ją na „czarnym rynku” (przy okazji i wszelakie ulepszenia). Po drugie – w grze unosi się mroczny, nietypowy klimat. Po dość ciasnych lokacjach przemieszczałem się z niebywałą chęcią i choć jakościowo fajerwerków nie ma, całość wykonana jest nieprzeciętnie i intrygująco. I wreszcie po trzecie – gra jest naprawdę trudna, co w dzisiejszych czasach ma podwójną zaletę. Niejedne starcie z bossem (a także z minibossami) przysporzyło mi nie lada frustracji, każdy z nich jest też stosunkowo inteligentny i należy go wyeliminować w ściśle określony sposób, np. niszcząc środowisko. Z pewnością fani slasherów nie będą się nudzić.

Gry%20w%20cieniu%20-%20Dark%20Sector

Omawiana gra jest na pewno niesłusznie oceniona i chociaż rzeczywiście wiele brakuje jej do ideału, warto w wolnej chwili do niej przysiąść – dobra zabawa gwarantowana, tym bardziej, jeśli dosyć macie prostych, kolorowych i do bólu sztampowych „samoprzechadzajek”.

Prometheus
15 października 2012 - 15:59