Kooperacja nie zawsze wspólna - Mureet - 6 listopada 2012

Kooperacja nie zawsze wspólna

Od jakiegoś czasu wyraźnie zarysowuje się trend dotyczący kooperacji. Niemal każda gra musi mieć taki tryb bez względu na to czy forma rozgrywki pasuje do takiego rozwiązania czy nie. Teoretycznie nic do tego nie mam, wręcz przeciwnie, uważam, że dopiero gra w kooperacji nabiera rumieńców. W końcu nic nie przysparza tyle emocji, co wspólna gra ze znajomymi.
Jednak w tej całej kooperacji dręczy mnie jedna myśl: czy faktycznie w każdej grze powinien być taki tryb?

Otóż w wielu grach, w których występuje ten tryb istnieje klasyfikacja zawodników pomiędzy członkami tej samej drużyny poprzez wskazywanie "lepszego" gracza, co uważam absolutnie za sprzeczne z ideą kooperacji. Aby łatwiej było to zrozumieć spójrzmy na Shanka 2. 

Tryb hordy dla dwóch osób, gdzie oprócz walki z kolejnymi falami wrogów, musimy rozbrajać podłożone ładunki. Dlatego podział ról wydaje się oczywisty - jedna osoba wybiera postać nastawioną na eksterminację przeciwników, a druga na szybkie rozbrajanie bomb. Po zwycięskiej (bądź przegranej) rundzie wyświetla się zestawienie wyników obu graczy ze wskazaniem na tego, co ma więcej zabitych, zdobytego złota, itd., aby na końcu wskazać zwycięzce. Tak, tutaj tylko jeden gracz wygrywa. Z resztą zobaczcie sami:

Osoba, która wcześniej nie miała styczności z drugim Shankiem, patrząc na ten screen śmiało może pomyśleć, że dwóch graczy rywalizowało ze sobą, a przecież jest zupełnie odwrotnie - ściśle ze sobą współpracowali.
Nie rozumiem dlaczego grając w drużynie tylko jedna osoba ma być zwycięzcą - ta, która jest nastawiona na bezpośredni kontakt i absolutną rzeź. Przecież drugi członek drużyny, który skupiony był na bardziej finezyjną robotę, miał również ogromny wpływ na powodzenie misji. W takim razie dlaczego ma być poszkodowany?
Drugi zarzut do kooperacji w grach to brak dopasowania rozgrywki do dwóch, bądź więcej graczy. Często jest tak, że mechanika gry kompletnie nie jest dostosowana dla wielu osób, a twórcy nie przysporzyli sobie kłopotu by przygotować coś ciekawego. Świetnym przykładem jest tegoroczne Diablo III. Rozgrywka dla jednego gracza jest całkiem przyjemna. Dla dwóch... właściwie taka sama. Nic się nie zmienia, poza bardziej wymagającymi przeciwnikami.

Przegrałem wiele godzin ze znajomymi i doszedłem do wniosku, że tryb jest nijaki. Fajnie, że jest tylko brak w nim polotu. Ani razu nie spotkałem się, aby wymusić na nas ścisłą współpracę. Po prostu przebijamy się przez kolejne hordy przeciwników. Nie mówię, że nie jest to przyjemne, jednak po kooperacji oczekuję bardziej angażującej rozgrywki. Wpływ na taki stan rzeczy może mieć m.in. niski poziom trudności, w efekcie doskonale radzimy sobie razem, co osobno.
Podczas wspólnego grania w Diablo III nie mogę oprzeć się wrażeniu, że tryb wrzucono bez pomysłu. Nie wprowadzono kompletnie żadnych rozwiązań, które zachęcałyby do gry ze znajomymi. Grając z kimś, absolutnie nie czuję potrzeby pomocy ze strony kompana. Równie dobrze mogłoby go nie być. Blizzard myślał, że dorzuci kolejnego gracza, wzmocni przeciwników i już gotowe. Niestety, nie tak to działa.
Na szczęście są gry, które ratują honor kooperacji i są wręcz stworzone do wspólnej rozgrywki. Mam na myśli drugą część Orcs Must Die! Absolutnie wciągająca rozgrywka, perfekcyjnie wykorzystuje zaangażowanie obydwu graczy. Każdy dostaje innego bohatera i nieco inne umiejętności, dzięki czemu gra nie jest monotonna. Parę osób mogłoby zarzucić, że razem można grać wyłącznie we dwójkę, ale ja osobiście uważam, że to w sam raz. Przy większej ilości graczy trzeba by było stworzyć duże mapy z większą ilością bram, co wprowadziłoby do rozgrywki harmider.

Jest jeszcze jedna ważna rzecz. Tutaj gracze są jednością. Nie ma porównań statystyk pierwszego z drugim, kto zabił więcej orków, kto postawił więcej pułapek itd. Jesteśmy oceniani jako drużyna, więc wynik końcowy jest przypisywany do obydwu graczy. Tak powinna wyglądać kooperacja w każdej grze.
Odpowiadając na pytanie ze wstępu, tak, w każdej powinien być tryb współpracy. Mam jednak nadzieję, że twórcy pójdą nam na rękę i przestaną wrzucać bezmyślnie możliwość podłączenia się kilku graczy. Niech uczestnicy poczują, że nie grają w klona kampanii dla jednej osoby, tylko w produkcję/tryb przygotowaną z myślą o współpracy.

Mureet
6 listopada 2012 - 11:01