Podsumowanie serii - Grand Theft Auto | Część 2 - RazielGP - 28 listopada 2012

Podsumowanie serii - Grand Theft Auto | Część 2

Wielkim skokiem naprzód w przypadku serii Grand Theft Auto, było przeniesienie akcji do miasta odtworzonego w pełni trójwymiarowej strukturze. Zaowocowało to większą swobodą działań, w znaczny sposób pobudzając naszą chorą wyobraźnię. ;) To właśnie od tego momentu inni producenci zaczęli ściągać pomysły Rockstar Games, tworząc w ten sposób własne gry o zbliżonej tematyce. Ktoś może stwierdzić, że pierwszą taką produkcją okazał się Driver 2. Coś w tym jest, jednakże to GTA całkowicie wykorzystało potencjał trójwymiarowości oraz otwartości świata. Dziś poznamy historię najlepszych moim zdaniem odsłon należących do omawianej przeze mnie marki. Niniejszym zapraszam do zapoznania się z niniejszym artykułem, albowiem zagoszczą w nim takie perełki jak rewolucyjna trójka, słoneczne Vice City oraz rozbudowane San Andreas.

2001 - Grand Theft Auto III

Dokładnie tak wyglądało w pełni trójwymiarowe GTA. Piękne, choć mroczne i deszczowe Liberty City, będące odpowiednikiem istniejącego w naszym świecie Nowego Jorku. Ogromna liczba dostępnych aut i motorówek, których model jazdy, waga, przyspieszenie jak i ogólna wytrzymałość wyróżniała każdy odrębny model danego pojazdu. Zmienne warunki pogodowe jak i cykl całodobowy, dodające nie tylko pewnej dozy realizmu, ale i przyczyniające się do lepszego poczucia panującej na ulicach atmosfery. Głównym bohaterem jest małomówny (praktycznie nie wypowiada ani jednego słowa) Claude, który wraz z Cataliną napada na bank. Jednakże owa niewiasta decyduje się na zdradę z kolumbijskim Miguelem i całkiem nieprzypadkowo oddaje kiłka strzałów skierowanych do naszego protagonisty. W taki oto prosty sposób gracz poznaje losy groźnego przestępcy, dla którego liczy się nie tylko kasa zarobiona w różnoraki sposób, ale i żądza zemsty.

Oprócz wielu różnorodnych głównych misji, twórcy zdecydowali się oddać w nasze ręce nie mniej zajęć pobocznych. Dzięki temu możemy nie tylko zostać taksówkarzem, czy strażakiem. Możemy również wykonywać rozmaite rozwałki w misjach Rampages, polegających głównie na eksterminacji ludzi, ewentualnie pojazdów, jak i RC TOYZ, gdzie sterując malutkimi samochodzikami na odległość wysadzamy w powietrze samochody należące do okolicznych gangów. To jednak nie wszystko. Pojawiają się również tutaj znane z poprzedników misje telefoniczne. Warto też zbierać poukrywane tu i ówdzie paczuszki, bo dzięki nim przy naszych kryjówkach pojawi się nielimitowana ilość broni. Także dla fanów Adama Małysza znajdzie się coś miłego. Mowa tu o unikalnych skokach, wykonywanych z pomocą naszych czterech kółek. A skoro jestem już przy nich, to warto wspomnieć o kilku niezwykle trudnych misjach terenowych, wyścigach oraz znacznie łatwiejszych, ale czasochłonnych poszukiwaniach zwykłych jak i specjalnych aut.

Klimat jest niesamowity, bo odzwierciedlający brudny, szary Nowy Jork. Całe miasto zostało jednak podzielone na 3 mniejsze dzielnice, różniące się nie tylko typową dla swojego regionu zabudową i jeżdżącymi tam samochodami, ale i zamożnością ludzi. Portland jest najbiedniejszym zakątkiem, w którym znajdziemy największą ilość bezdomnych. Znacznie bogatszymi są Staunton Island oraz Shoreside Vale. To pierwsze charakteryzuje się wysokimi drapaczami chmur oraz parkiem umieszczonym w samym jego centrum, zaś ostatnia lokacja znana jest wszystkim za sprawą lotniska, tamy oraz stojących nieopodal willi. Sama gra żyje swoim światem. Widzimy zatem kradzieże, gangsterskie porachunki, rozmowy przechodniów etc. Czujemy, że jesteśmy częścią Liberty City, także w kwestii klimatu i panującej tu atmosfery nikt nie powinien narzekać. Całość poprawia również pokaźna ilość stacji radiowych, w których każdy powinien odnaleźć coś dla siebie, a jeśli nie zdoła, to zawsze może wrzucić do gry własne utwory. Mechanika gry zestarzała się z najwyższą godnością. Przyjemność spowodowana obcowaniem z GTA 3 jest niemalże tak duża jak w czasach jej premiery. Duża w tym zasługa dobrego modelu jazdy jak i poruszania się postaci. Jedyne co się tak najbardziej zestarzało, to uszkodzenia aut. Nie robią na nas takiego wrażenia jak kiedyś. Na szczęście pieczołowicie przygotowane i często jajcarskie misje sprawiają, że nadal warto sięgnąć po ten tytuł, bo bez trudu przebija on wiele dostępnych na rynku nowości.

2002 - Grand Theft Auto: Vice City

Rockstar zdążył nas przyzwyczaić do tego, że jego flagowa marka zalicza obsuwę w przypadku pecetowej wersji. Niemniej jednak warto było poczekać na każdą kolejną część, ponieważ każda oferuje ogromną frajdę, niezależnie od tego, co zamierzamy w niej robić. Nie inaczej jest w przypadku Vice City. Miasta wzorowanego na nieskazitelnie pięknym oraz wiecznie słonecznym Miami. Tym razem twórcy postanowili ukazać nam kolorowe lata 80, dzięki czemu poznajemy GTA od całkiem innej strony. Pomaga nam w tym charyzmatyczny i bardzo pyskaty bohater. Tommy Vercetii, bo o nim przecież mowa jest w moim osobistym rankingu najbarwniejszym protagonistą w dziejach całej tej marki. Z żadnym innym nie zdołałem się tak zżyć jak z nim. Kiedy trzeba jest śmiertelnie poważny (dosłownie), a kiedy nie, rzuca zabawnymi tekstami, robiąc przy tym równie zabawne miny. Nowością jest tutaj wątek ekonomiczny, dzięki czemu od pewnego momentu zabawy możemy rozkręcać własny biznes, a naszego gangstera przebierać w kilka rodzai ciuchów. Akcja toczy się 1986 roku, a więc 15 lat przed wydarzeniami znanymi nam z trójki. Spotykamy też parę znanych nam osobistości z poprzedniej odsłony "Zuchwałej Kradzieży Samochodów", co niewątpliwie poprawia smaczek.

Ponure kolory będące wizytówką Liberty City zostały zastąpione pastelowymi, mającymi podkreślić styl Vice City jak i czasów, w których cała zabawa się odbywa. Aby gracz wczuł się w zwariowane klimaty lat 80, twórcy postanowili przygotować dla nas paletę wyśmienitych utworów muzycznych z tamtych czasów. Klimat wylewa się wręcz z ekranu naszych monitorów/telewizorów, sprawiając tym samym niesamowitą, nostalgiczną radość. Fabuła jak przystało na GTA nie zaskakuje i jest tylko wymówką do niczym nieskrępowanej rzezi. Tommy po kilkunastu odbębnionych latach odsiadki za rodzinę, zostaje w końcu wypuszczony na wolność, a jego szefostwo obmyśla plan pozbycia się go ze swoich regionów. W ten oto sposób wysyłają go na misję w słonecznym Vice City, gdzie ma dokonać wymiany. Niestety w trakcie zadania zostają napadnięci przez nieznanych im ludzi, a nasz bohater wraca do swojego hotelu z pustymi rękoma. Oczywiście jego zleceniodawca nie jestem z tego powodu zadowolony i straszy Tommy'ego, że jeśli ten nie odzyska jego forsy, to pożegna się ze swoim życiem.

Jeśli zaś chodzi o samą mechanikę gry, to jest ona zbliżona do swego poprzednika. Zmiany są czysto kosmetyczne, a wady częściowo wyeliminowane. Po długiej przerwie powróciły jednoślady. Środki lokomocji znane nam wówczas tylko z pierwszej odsłony serii. Możemy też sprawnie latać helikopterami oraz samolotami. Także w kwestii aut mamy teraz ich większą liczbę, co również powinno nas zadowolić, z tego względu, iż część z nich to zabytki. Dodano także więcej strzelanin, bo tych w trójce było niezmiernie mało oraz kilka dodatkowych atrakcji. Do znanych nam z przygód Claude'a zadań doszły nowe jak chociażby arena, gdzie o wieczornych porach możemy pobawić się w derby, czy kaskaderskie wyczyny na crossie. Wyścigi samochodowe nabrały tutaj większego znaczenia, a oprócz nich mamy też zmagania z małymi sterowanymi na odległość samolocikami i helikopterkami. Dla fanów Brudnego Harry'ego znajdą się potyczki w strzelnicy, natomiast dla osiedlowych rzezimieszków napady na sklepy. ;) Podsumowując: jest co robić.

2004 - Grand Theft Auto: San Andreas

W San Andreas przeniesiono nas do 1992 roku. I tu nowość. San Andreas to nie miasto, a stan, w którym znajdują się 3 miasta! Kolejno: Lost Santos (Los Angeles), San Fierro (San Francisco) i Las Venturas (Las Vegas). Oprócz trzech dużych miast, otrzymaliśmy jeszcze więcej terenów pozamiejskich. Mamy zatem tereny górzyste, okoliczne wsie oraz pustynie. Jak widać, teren naszych zmagań jest bardzo zróżnicowany, co cieszy, bo zazwyczaj bywa tak, że jak twórcy udostępnią nam dużą mapkę do zwiedzenia, to jest ona najczęściej wtórna do bólu. Tu tego nie ma. A o ból głowy mogą przyprawić nas mnogie opcje, zaczynając na szczegółowych przebierankach naszego bohatera, poprzez odżywianie go w fast foodach, a kończąc na siłowni. Dzięki temu Carl Johnson (CJ) może się w diametralny sposób zmienić. Jeśli zechcemy brodatego, wytatuowanego pakera, to takiego dostaniemy, a jeśli preferujemy łysych grubasków, to i takiego będziemy w stanie zrobić z naszego protagonisty.

Środków lokomocji mamy co nie miara. Do motocykli, motorówek, helikopterów, samolotów, pociągów i samochodów, doszły pojazdy rolnicze, jetpack oraz rowery. W związku z tym otrzymaliśmy do dyspozycji szkoły jazdy jak i latania, gdzie możemy podszkolić się w ich kierowaniu. Poza rozbudowanym i dość długim wątku fabularnym, czekać na nas będzie masa zadań pobocznych. Tym razem otrzymaliśmy ich jeszcze więcej i jedynie unikalne skoki oraz wątek biznesowy zostały tu potraktowane po macoszemu. Wyliczanie wszystkich atrakcji mija się z celem, bo jest ich naprawdę od groma, dlatego ciekawskich odsyłam na stronę poświęconą marce GTA. No dobrze, ale kim jest CJ i o co w tym wszystkim chodzi? Carl jest czarnoskórym gangsterem, który wraca po latach w rodzinne strony z powodu pogrzebu jego własnej matki. Przy okazji spotyka swoich starych znajomych, z czego część z nich jest tak naprawdę naszymi wrogami (Tenpenny i spółka). W związku z zaistaniłymi sytuacjami CJ decyduje się pozostać w Los Santons, aby pomóc swojemu bratu odbudować gang i przejąć pałęczkę w całym mieście. Sprawy jak to zwykle bywa komplikują się, przez co jesteśmy zmuszeni do odwiedzenia także innych zakątków wielkiego San Andreas.

Standardowo otrzymaliśmy wypasiony soundtrack puszczany z przygotowanych przez Rockstara stacji radiowych oraz swobodę działań. Oprawa wizualna mimo kilku zmian nie prezentowała się nowocześnie w swoich czasach, ponieważ silnik odpowiadający za grafikę (ten sam co w trójce) był już wtedy nieco przestarzały. Zmieniono za to system strzelania, dzięki czemu możemy już namierzać wrogów. Sama fizyka również uległa nieznacznej poprawie. Do klimatu również nie ma się co czepiać, bo jest typowo gangsterski, i choć wolałem atmoferę panującą w trójce oraz Vice City, nie mogę powiedzieić, że tutaj wykonano ten element gorzej. Jest soczyście, barwnie i przede wszystkim z jajem. Wraz z rozwojem wydarzeń będziemy mieli możliwość pokierowania swoim gangiem, któy wesprze nas podczas potyczek z władzami, czy konkurencyjnymi gangami. Wielu graczy zarzuca San Andreas simsowatość. To prawda, że tytuł ten oferuje dużo elementów wpływających na kondycję, siłę oraz wygląd naszego bohatera, ale nikt nas do tego nie zmusza. Twórcy pozostawili nam nieco wolnego wyboru w tej sprawie, dlatego zarzuty można mieć jedynie do czasochłonnego nurkowania, aby mieć odpowiednią objętość płuc, potrzebną nam do wykonania pewnej misji. Jednakże jest to jeden, jedyny wyjątek. Generalnie to właśnie ta część jest największą i najbardziej rozbudowaną w całej historii Grand Theft Auto. Przy żadnym innym nie spędzimy tyle czasu, co właśnie przy San Andreas.

Na dziś to wszystko. Myślę, że wielu z was zna omówione przeze mnie odsłony i czytając niniejszy tekst, niejednemu łezka się w oku zakręciła. Ja osobiście bardzo ciepło wspominam każdą z nich, ponieważ wspólnie dostarczyły mi ogrom niesamowitej frajdy, dając tym samym multum nieograniczonej swobody. Nic dziwnego, że tak często do nich wracam. W kolejnej części podsumowania opiszę Liberty City Stories oraz Vice City Stories, czyli dwa ekskluzywne tytuły wydane tylko na platformach Sony.

Polub, zaćwierkaj lub wykop Raziela oraz jego wpisy, jeśli przypadły ci do gustu. Z góry dziękuję za klik.

RazielGP
28 listopada 2012 - 16:52

Które GTA najmilej wspominasz? Cz.2

Grand Theft Auto III 9,4 %

Grand Theft Auto: Vice City 49,4 %

Grand Theft Auto: San Andreas 41,2 %