Subiektywne podsumowanie gier z 2012 roku: 2 - Spełnione oczekiwania - OsK - 10 grudnia 2012

Subiektywne podsumowanie gier z 2012 roku: 2 - Spełnione oczekiwania

Kontynuując rozpoczęty wczoraj wątek, przedstawiam cztery tegoroczne gry, które - moim zdaniem - w zupełności spełniły pokładane w nich nadzieje. Nawet jeżeli nie są to tytuły wybitne, zapewniły przynajmniej sporą dawkę dobrej zabawy i nie miałem odczucia, że okazały się czymś o kilka stopni słabszym, niż się spodziewałem.

Hitman: Absolution (8/10)

Stary dobry Hitman wkroczył w nową erę. Okazało się, że połączenie dynamicznej rozgrywki z łamigłówką logiczną jest możliwe. Poznajemy zachowanie wrogów, uczymy się ich ścieżek, sprawdzamy w jaki sposób można wyeliminować cel – i tym samym sprawiamy, że początkowy chaos każdego poziomu staje się stopniowo precyzyjną układanką. Ta gra nie wstydzi się tego, że jest grą i nie udaje realistycznej symulacji profesjonalnego zabójcy, wprost przeciwnie, wszystko jest umowne, od odwracania uwagi strażników rzucanymi przedmiotami po mechanikę przebrań. Zadaniem gracza jest jak najlepsze wypełnianie kolejnych elementów wspomnianej układanki. No ale jeżeli komuś się znudzi, zawsze może spróbować przebić się przez wrogów w stylu terminatora. Nowy Hitman naprawdę daje graczowi pełną dowolność, nie boi się jednak znacznie lepiej wynagradzać tych, którzy poświęcą zabawie więcej czasu i uwagi. Największy podziw budzi to, jak sprawnie udało się twórcom zwiększyć dynamikę rozgrywki bez rezygnowania z jej najważniejszych elementów.  Nowa odsłona jest dokładnie tym, czego oczekiwałem, czyli starym dobrym Hitmanem z kilkoma innowacjami, które stanowią powiew świeżości, ale ani trochę nie zaburzają dawnego schematu gry.

Spec Ops: The Line (8/10)

Gdyby twórcy spełnili wszystkie swoje obietnice, mielibyśmy produkt wybitny (ale tak można powiedzieć o prawie każdej grze), tymczasem otrzymaliśmy mieszankę standardowej strzelaniny TPP z jedną z najambitniejszych historii przedstawionych w wysokobudżetowych grach. Recenzenci często atakują The Line za niezbyt rozgarniętych wrogów i drobne błędy graficzne. Jednak wszystkie minusy gra z nawiązką nadrabia swoją warstwą fabularną. Twórcy często mówili o bazowaniu na Jądrze Ciemności, co budziło pewien niepokój, że będą zbyt kurczowo trzymali się głównego motywu fabularnego książki. Ale jednak tego nie zrobili. Spec Ops w żadnym wypadku nie wydaje się być ograniczane ani przez literacki pierwowzór, ani przez filmową reinterpretację. Dzięki temu otrzymaliśmy grę, która przede wszystkim opowiada bardzo wciągającą historię o podróży człowieka w mrok własnej psychiki. Można marudzić, że wybory nie mają większego wpływu na rozwój fabuły, tylko co z tego, skoro każdy z nich naprawdę angażuje nasze emocje i poczucie moralności. Spec Ops stanowi również bardzo interesujący autokomentarz, elementy standardowe dla gatunku są jednocześnie na bieżąco podważane i komentowane przez rozwój fabuły. Gra, mimo absolutnie nienowatorskiego (ale wciąż całkiem satysfakcjonującego) sposobu prowadzenia samej rozgrywki, okazała się naprawdę wartościowym powiewem świeżości dla skostniałego przez ostatnie parę lat gatunku.

Kingdoms of Amalur: Reckoning (8/10)

Tej grze zdecydowanie nie było łatwo się wybić. Rok 2011 przyniósł dwie najlepsze gry RPG ostatnich lat (Wiedźmina 2 i Skyrim), oczywiste było, że Amalur nie da rady przebić ich pod względem jakości. Do tego ktoś wpadł na pomysł, żeby reklamować grę nazwiskiem Roberta Salvatora, który jest, jakby nie patrzeć, autorem literatury fantastycznej bardzo niskich lotów. Mimo tego KoA, w moim odczuciu, jest grą zdecydowanie wartą uwagi. To, co w literaturze budzi śmiech i politowanie, znacznie lepiej odnajduje się w grze fantasy. Amalur nie próbuje opowiadać dojrzałej historii, ani nawet wprowadzać jakiś większych innowacji, gra sprawia wrażenie zbioru elementów zaczerpniętych z innych produkcji i – co najważniejsze – łączy wszystko w spójną, atrakcyjną dla oka i przyjemną w rozgrywce całość. Z konfrontacji z Wiedźminem i Skyrimem wychodzi obronną ręką nie dlatego, że jest w jakikolwiek sposób lepsza (bo nie jest), ale dlatego, że przedstawia całkowicie odmienny model rozgrywki, a dzięki temu stanowi zgrabne uzupełnienie wspomnianych tytułów. Szczególnie interesująca zabawa dla wszystkich, którzy zawsze chcieli zagrać w MMORPG w trybie single player.

Sleeping Dogs (7/10)

SD nie jest doskonała, ma mało atrakcyjny model jazdy i – dla niektórych – jest nieco zbyt krótka. Całość komplikują jeszcze wątpliwej jakości DLC (których zresztą nawet nie trzeba instalować). Największym plusem Sleepieng Dogs, jak dla mnie było to, że tytuł miał odwagę zaoferować coś odmiennego od konkurencji, choć niestety porównań do SR3 lub serii GTA nie udało się uniknąć. Umiejscowienie akcji w Hong Kongu to nie tylko coś nowego w warstwie wizualnej - pierwszy raz grałem w produkcję, która tak zgrabnie oddawała klimat chińskich filmów akcji, na przykład reżyserowanych przez Johna Woo. Inspiracje chińską kinematografią są widoczne niemal na każdym kroku, oczywiście podczas zabawy trzeba zaakceptować sporą dozę absurdu tak charakterystycznego dla wspomnianych produkcji. Pozycja przede wszystkim dla osób doceniających gatunek (filmowy). Olbrzymi plus należy się również za angażującą i dobrze opowiedzianą historię, która mimo tego, że nie jest zbyt rozbudowana, wystarcza, żeby przytrzymać odbiorcę przy SD do samego końca.

Pośród gier, którymi się interesowałem pod koniec 2011 roku, jest jeszcze kilka tytułów zasługujących na ocenę 7 lub 8, tyle tylko, że w niektórych przypadkach trudno pozbyć się wrażania, że teraz niby gra się dobrze, ale za parę miesięcy już nawet nie będę o nich pamiętał (i na pewno do nich nie wrócę), bo tak naprawdę niemal nic nie wniosły do wirtualnej rozrywki (np. AC3). Jutro domknę zaczęty wątek przedstawiając produkcje, które uważam za najwybitniejsze tegoroczne gry na PC.

OsK
10 grudnia 2012 - 18:40