Jak daleko się posuniesz aby uratować osobę którą kochasz? - Recenzja Heavy Rain - MaKaB - 8 stycznia 2013

Jak daleko się posuniesz, aby uratować osobę, którą kochasz? - Recenzja Heavy Rain

MaKaB ocenia: Heavy Rain
91

Wiele osób chwali "filmową" konstrukcję oraz trudne wybory zawarte w grze The Walking Dead. Jeśli i Ty należysz do tego grona, to zapraszam do przeczytania recenzji Heavy Rain, produkcji będącej jedną z najważniejszych inspiracji dla studia Telltale Games.


Kiedy po raz pierwszy ujrzałem zapowiedź tego tytułu, wręcz się nim zauroczyłem. Filmowa stylistka, poważna fabuła, moralne wybory. Wydało mi się, że jest to produkt wręcz wymarzony dla osoby, która chciałaby zagrać w coś, co może wnieść pewien powiew świeżości do gier. Co ostatecznie wynikło? Zobaczmy…

Gra została wyprodukowana przez francuskie studio Quantic Dream, które zasłynęło z dość interesującego Fahrenheita (w USA Indigo Prophecy). Nie odniósł on jednak spektakularnego sukcesu. W przypadku Heavy Rain Francuzi mogli liczyć na silne wsparcie marketingowe i finansowe Sony, które chciało zaprezentować kolejny, wyśmienity exclusive na swoją konsolę.

Fabuła „ulewy” krąży wokół wątku mordercy, który topi młodych chłopców w deszczówce oraz zostawia przy nich swój znak rozpoznawczy, figurkę origami. Całą intrygę poznajemy z perspektywy czterech postaci: architekta Ethana Marsa, dziennikarki Madison Paige, detektywa Scotta Shelby’iego oraz agenta FBI Normana Jaydena. Mogłaby zajść obawa, że prezentacja historii z widoku tylu osób wprowadzi pewien chaos w jej przedstawianiu. Zapewniam, że twórcy wybrnęli z opresji, co więcej może się tak zdarzyć, że część fabuły poznamy w mniejszym składzie.

Gra rozpoczyna się prologiem-samouczkiem, który przedstawia beztroskie życie Ethana, aby później stopniowo się rozkręcać, aż do finału historii. Każda postać posiada ciekawe epizody, dlatego warto dbać o ich przetrwanie. Tak, historia mimo śmierci jednego z bohaterów toczy się dalej, przybierając zmieniony tor! Co więcej, występuje wiele wariantów poszczególnych rozdziałów oraz zakończeń, których pojawienie się zależy od poczynań gracza. Sam scenariusz stoi na dobrym poziomie, choć nie ustrzegł się pewnych wad, o których później. Na plus trzeba zaznaczyć dobrze rozwijającą się, wartką akcję oraz przyzwoicie zarysowaną psychikę bohaterów, zwykłych ludzi, którzy zostają wrzuceni w wir niecodziennych wydarzeń.

Krótko mówiąc, osoby lubujące się w thrillerach, kryminałach itp. powinny poczuć się jak u siebie w domu. Widać w grze inspirację kilkoma filmami np.Siedem, Piła,co obrazuje zwłaszcza jedno z hasłem reklamowych „Jak daleko się posuniesz, aby uratować osobę, którą kochasz?”, zaznaczyć jednak trzeba, że nie ma epatowania przysłowiowymi flakami. Nie mógłbym zapomnieć o chyba najważniejszej zalecie fabuły, a mianowicie wybory. Quantic Dream zrealizowało swoje obietnice i dostarczyło wiele niesłychanie trudnych sytuacji, w których nie ma wyraźnej granicy między dobrem, a złem. Nieraz będziecie się długo zastanawiać, co powinno się zrobić. Więcej z fabuły Wam nie zdradzę, nie chcę odbierać przyjemności z jej poznawania.

Samą rozgrywkę oraz sterowanie należy uznać za dość specyficzne. Kierując poczynaniami postaci, możemy w każdej chwili podejrzeć myśli, które kotłują się w jej głowie. Jest to moim zdaniem bardzo trafny patent, nadający postaciom jeszcze lepsze rysy charakterologiczne. Poza zwiedzaniem różnych miejsc, szukaniem dowodów itp. mamy sceny akcji, w których w każdej z nich zastosowano system QTE (Quick Time Events). W dużym skrócie, gra pokazuje na ekranie, jakie ruchy joypadem mamy wykonać lub jakie klawisze nacisnąć w danej chwili. Jeśli gracz poprawnie wykona określoną czynność, to kierowana postać np. zrobi poprawny unik przed ciosem napastnika. W wielu sytuacjach, a zwłaszcza w rozmowach wybór odnośnie podjęcia konkretnej decyzji należy do gracza, a jak już wspomniałem, może on mieć czasami niebagatelne znaczenie dla historii. W grze nie ma żadnego znacznika życia, ekwipunku itp. Życie, zdrowie, los bohatera zależy od naszej roztropności i sprawności w sterowaniu. Cechą rzucającą się w oczy w grze jest też jej „filmowość”, na co się składa m.in. specyficzna narracja, ujęcia kamery, owe podglądanie myśli, epizodyczna struktura.

W moim przekonaniu największym atutem Heavy Rain jest wrażenie immersji. Człowiek wręcz zanurza się w grze. Przy wielu etapach rozgrywki tętno może naprawdę podskoczyć. W dość stresowej sytuacji ekran i pad zaczynają się niemiłosiernie trząść przy akompaniamencie paniki, krzyku bohatera. Nieraz zauważycie, że ręce Wam się spociły, gdy w ostatniej chwili uratowaliście się (postać) od śmierci. Świadomość, że postać może zginąć w wyniku błędu mobilizuje do działania. Stąd również zalecenie, żeby nie odpalać poprzednich zapisów gry w przypadku niepowodzenia, gdyż odbiera to istotną część frajdy płynącej z gry. Wiele osób narzekało na QTE. Odnoszę wrażenie, że właśnie ten system sterowania wpływa na powiększenie wrażenia uczestnictwa w tej historii. Zapewne niejedna osoba zawzięcie machała DualShockiem w chwili zagrożenia, jakby niemalże sama walczyła o życie ;).

Co do grafiki, to trzeba przyznać, że stoi ona na bardzo dobrym poziomie. Animacja twarzy postaci jest wyśmienita. Co prawda zdarzają się gorzej wykonane elementy, ale nie wpływają one mocno na odbiór przez gracza. Za to muzyce nie można nic zarzucić, po prostu spełnia swoją rolę. Znakomicie dopasowane kawałki odzwierciedlają i potęgują wrażenie z sytuacji przedstawianej na ekranie.

Jakie zatem wady ma Heavy Rain? Najbardziej odczuwalną na pierwszym kroku bolączką jest niezbyt wygodne sterowanie podczas poruszania się postacią. Sporo gram na konsoli i musiałem przez dłuższą chwilę przyzwyczajać się do niego. Dlatego jeśli chcecie zachęcić nowicjusza do przejścia tej historii, to wpierw pomóżcie mu w opanowaniu sterowania.

W grze jest też scena makijażu ;).

Istotną i chyba najczęściej wspominaną wadą są luki w fabule, które mimo wszystko nie rzucają się drastycznie w oczy. Niektóre wątki sprawiają wrażenie poobcinanych. Jak się później okazało, tak też w istocie było. Zainteresowanych, po przejściu gry oczywiście, zachęcam do obejrzenia wyciętych scen ujawnionych przez producenta. Następne wady ujawniają się podczas kolejnego przechodzenia gry, chyba że ktoś będzie próbował podczas pierwszego przejścia wgrywać poprzednie save’y, czego z całego serca odradzam. Zauważamy wtedy, że część wyborów nie miała większego znaczenia, gdyż prowadziła do tego samego skutku (nie ma jednak porównania do liniowości z TWD). Ta wada nie wydaje się być, aż tak duża. Heavy Rain jest w sumie grą, którą powinno się przejść raz. Kolejne razy zalecałbym dopiero po bardzo długiej przerwie, co nie stoi na przeszkodzie oglądaniu, jak inne osoby rozwiążą historię.

Heavy Rain w moim odczuciu stanowi pewien powiew świeżości. Dość ciężko jest sklasyfikować jej gatunek, gdyż w istocie stanowi niespotykany mix różnorakich rozwiązań zbliżających ją do terminu „gra filmowa/film interaktywny”, który chyba należy uznać za naturalną ewolucję przygodowych gier akcji. Jedno jest pewne, żadna gra nie dostarczyła mi tylu emocji, nie wchłonęła w akcję jak ten tytuł. Co więcej, Heavy Rain może posłużyć jako idealna zachęta dla nowicjuszy, laików np. rodziny do zainteresowania się grami.

Konkludując, jest to jeden z najlepszych exlusive’ów na Playstation 3, dla którego warto kupić konsolę Sony.

Zalety:
+ immersja, wciągnięcie gracza w akcję
+ dobrze oddane emocje postaci
+ prawdziwie poważne wybory
+ oprawa audio-wizualna
+ olbrzymie różnice w zakończeniach
 
Wady:
- częściowo sterowanie
- braki fabularne

Cudowny trailer ze wspaniałym podkładem muzycznym, który swego czasu był nadużywany w reklamach telewizyjnych.

MaKaB
8 stycznia 2013 - 21:38