Samuraj chłopiec i pies - recenzja filmu Sword of The Stranger - MaKaB - 20 stycznia 2013

Samuraj, chłopiec i pies - recenzja filmu Sword of The Stranger

Przypadek często kieruje naszym losem. Przeglądając niezmierzone otchłanie YouTube'a, odkryłem pewien film animowany z Kraju Kwitnącej Wiśni. Zaintrygowany kilkoma ujęciami i opisem dzieła w końcu obejrzałem całe. Czy było warto? O tym dowiecie się z niniejszej recenzji.

Do obejrzenia filmu zachęciła mnie w głównej mierze początkowa, genialnie zrealizowana scena zasadzki. Wspaniale połączony podkład muzyczny, dynamiczny z domieszką oryginalnych, japońskich smaczków, z niezwykle dobrą choreografią walki robi wrażenie szczególnie na osobach gustujących w batalistycznych widowiskach, do których się zaliczam. Trudno o lepszą scenę początkową dla filmu z szeroko pojętego nurtu samurajskiego. Jeśli spodoba Wam się pierwsze 5-25 min Sword of The Stranger, to możecie śmiało oglądać dalej.

Fabuła krąży wokół losów tytułowego, nieznajomego wojownika oraz chłopca (z psem), który jest ścigany z niewiadomego powodu przez grupę Chińczyków. Tradycyjnie wraz z rozwojem akcji poznajemy dalsze szczegóły. W filmie pojawia się kilka typowych motywów kina samurajskiego jak np. ronin z "przeszłością". Poza głównymi bohaterami przewija się sporo postaci pobocznych. Poświęcono im relatywnie mało czasu, ale o dziwo nie pozostają one bezbarwnymi wypełniaczami, choć czuć mały niedosyt. Tutaj warto nadmienić ciekawą decyzję twórców. Postacie chińskie, gdy rozmawiają w pobliżu Japończyków porozumiewają się w języku mandaryńskim tj. słyszymy ich dialogi w filmie w tym języku, a na dole są zamieszczone napisy. Drobna rzecz, a sporo wnosi do kreacji atmosfery. Fabuła filmu jest prosta, ale nie prostacka. Wyżyn czy też nowości w tej materii nie macie się co spodziewać. Ot zmieszano kilka schematów w przystępnej, w miarę lekkiej formie. Mimo tej prostoty kilka epizodów może zapaść Wam na długo w pamięci. Na plus trzeba zdecydowanie zaliczyć długą, oddziałującą na emocję końcową sekwencję wydarzeń. Nie chcę spoilerować, więc powiem tylko, że pewne zdarzenia zaskakują swoją realnością, zrównującą z ziemią oczekiwania. Z perspektywy czasu mogę stwierdzić, że najbardziej w pamięci utknęły mi początek filmu oraz właśnie końcówka.

Prawdziwy kunszt film pokazuje w kwestii audiowizualnej. Wspomniałem pierwsze sceny, a mianowicie zasadzkę. Daje ona posmak, tego czego można się spodziewać, a jest czego. Przebieg każdej walki jest dobrze przemyślany, choreografia wciąga widza od samego początku. Sceny są piekielnie dynamiczne, choć w kilku wypadkach przy drugim obejrzeniu wydawało mi się, że brakuje pojedynczych klatek. Pikanterii walkom dodają również zabawy z ujęciami kamery, które potęgują wrażenia widza.

Motyw przewodni ścieżki dźwiękowej

Za produkcję filmu odpowiadało studio Bones, znane z m.in. anime Fullmetal Alchemist Brotherhood, Darker than Black, Soul Eater. Kreska jest staranna, na tyle "uniwersalna", że powinna przyciągnąć nawet osoby umiarkowanie lub obojętnie odnoszące się do animowanych produkcji z Japonii. Osoby spodziewające się eksperymentów czy też swoistej orientalizacji strony wizualnej raczej nie znajdą tutaj nic interesującego. Napisałem, że kreska jest staranna, to trochę mało powiedziane. Film został wydany w 2007, a wydaje się, że nic nie stracił z upływem czasu, dbałość o detale podczas niektórych scen przebija wiele najnowszych produkcji. Ścieżka dźwiękowa również znakomicie spełnia swoje zadanie. Sekcje batalistyczne stwarzają wrażenie zgiełku bitewnego, większość jest stylizowana na japońskie klimaty. Jednak na pierwsze miejsce przebija się przepiękny motyw główny, który pojawia się w kilku aranżacjach. Ewidentnie bazujący na hollywodzkich motywach, mimo swej małej oryginalności, naprawdę mnie ujął.

Sword of The Stranger to wyśmienicie zrealizowany film animowany z prostą, acz przyjemną fabułą, zrobiony momentami na modłę bardziej hollywodzką. Znakomicie nadaje się na niewymagający, względnie krótki seans (102 min), a jednocześnie może pozostać na bardzo długo w pamięci widza. Film zasługuje na solidne 8/10, ale genialnie poprowadzona końcówka, którą z pewnością jeszcze nie raz obejrzę, winduje moją ocenę na 8,5.

8,5/10


Na plus:
- strona audiowizualna
- choreografia walk, majstersztyk
- przystępny dla szerszego grona
- końcówka


Na minus:
- fabuła mogłaby być ambitniejsza
- dla niektórych może wydać się za mało "japoński"

Odwiedź i polub mój profil. Znajdziesz na nim wiele ciekawych materiałów, nie tylko z gameplaya.

 

PS. Film idealnie nadaje się do dystrybucji w Polsce ze względu na swoją przystępność, ale niestety nie został oficjalnie wydany w naszym kraju.

MaKaB
20 stycznia 2013 - 11:55