Wtosięgrało # momenty z Mafii - barth89 - 31 stycznia 2013

Wtosięgrało # momenty z Mafii

Każdy z nas ma jakieś swoje wspomnienia związane z grami. Przeważnie dotyczą one starszych gier, w które graliśmy ładnych kilka(naście) lat temu. W większości przypadków z tymi grami wiążemy miłe dla nas chwile i wspomnienia. Wtosięgrało to cykl felietonów, który przywodzi starsze produkcje, pojedyncze misje czy momenty, które przeszły do historii elektronicznej rozgrywki. Wtosięgrało to sentymentalny powrót do przeszłości i gier, które lata świetności mają już za sobą, ale o których wciąż pamiętamy. Dziś przypomnimy sobie jedną z najlepszych produkcji w historii gier, najlepszą w jaką grałem i moją ulubioną. Bo czyż Mafia nie zasłużyła na takie uznanie?

Za prekursora trójwymiarowych strzelanin z otwartym światem (miastem?) uważamy GTA 3, które w 2001 roku zawojowało rynek, zgarniając w prawie wszystkich recenzjach maksymalne noty. Na fali tej popularności (choć nie ma tu mowy o żadnym 'ściąganiu' od Rockstara) na rynku pojawiła się Mafia - produkcja, przed którą przez jakiś czas, nie wiedząc czemu, broniłem się. Uważałem, że GTA 3 nic nie jest w stanie prześcignąć, a ja sam nie będę zaopatrywał się w usytuowanego w innym okresie historycznym klona. Jakiż ja głupi wtedy byłem... Po kilku miesiącach od premiery Mafii zdecydowałem się nabyć swój egzemplarz produkcji Illusion Softworks (dziś 2K Czech), której elementy zamknięte były w eleganckim, czernym, dużym jeszcze kartonowym pudle, zagrać i doznać prawdziwego szoku. Okazało się bowiem, że stałem się posiadaczem gry, która w moim osobistym rankingu jest najlepszą grą w historii gier wideo. Mafia sama w sobie jest 'momentem', ale postarałem się wybrać te, które mi osobiście najbardziej zapadły w pamięć. Uprzedzam też, że tekst najeżony jest spoilerami, ale czy ktoś w ogóle nie skończył Mafii, jeśli zaczął już w nią grać?

I pomyśleć, że takiego wydania pozbyłem się kiedyś za grosze...

Moment 1: intro

Dziś deweloperzy coraz częściej odchodzą od umieszczania klimatycznych filmików, które towarzyszą uruchamianiu gry. Mafia takowy miała. Intro było strasznie klimatyczne, muzyka przewyborna, a znakomity początek był tylko namiastką tego, co Illusion Softworks przygotowało dla nas w samej rozgrywce.

Moment 2: jazda po mieście

Choć Lost Heaven nie oferowało tak wielu urozmaiceń co Liberty City, jazda po tym mieście dawała sporo frajdy i pozwalała na "wczówkę" w lata '30 XX wieku. Model jazdy był zadziwiająco dobry, a dzielnice takie jak Little Italy, Hoboken, Oakwood czy Oak Hill naprawdę pozwalały poczuć się jak gangster z tamtego okresu. Częste zatrzymania przez policję za przejechanie na czerwonym świetle, nieprzestrzeganie prędkości czy spowodowanie kolizji obrosły już legendą, ale to chyba dobrze?

Moment 3: wnikanie do przestępczego światka

Gra nie wsadzała nas od razu w skórę gangstera z krwi i kości. Główny bohater, Tommy Angelo, był taksówkarzem, który zupełnie przypadkiem zaskarbił sobie wdzięczność lokalnych rzezimieszków, dzięki czemu został wciągnięty do gangsterskiego świata.

Moment 4: ścieżka zdrowia

Jeden z bardziej charakterystycznych schematów w grze: narada "rodzinna", marsz do garażu po nowy (coraz to lepszy) model samochodu, a później po broń do Vincenzo. Strasznie to lubiłem...

Moment 5: misja "Rutynowe zadanie"

Było to pierwsze typowo gangsterskie zadanie. Naszym zadaniem było zebranie "danin" od miejscowych przedsiębiorców. Jednak rozwój sytuacji nie był już tak rutynowy, na szczęście dzięki temu mieliśmy okazję podziwiać urokliwe tereny pozamiejskie.

Moment 6: nikt nie mówił, że będzie łatwo

Pamiętacie kultowy wyścig? Sama misja nie zapisała się w pamięci tak bardzo, jak poziom trudności samego wyścigu, który przysporzył graczom wielu problemów. Próba cierpliwości, chciałoby się rzec. Nie wiem, czy chodziło o model sterowania, czy o precyzję jazdy pozostałych uczestników wyścigu, ale ostatecznie twórcy musieli wprowadzić różne poziomy trudności. Muszę się tu pochwalić, że misję z wyścigiem po raz pierwszy przechodziłem, kiedy jeszcze wspomnianego patcha nie było, a udało mi się wygrać bodaj za drugim podejściem.

Moment 7: misja w dokach...

Dlaczego trzykropek? Ano dlatego, że jest to dla mnie dość osobiste wspomnienie. Pamiętacie misję w dokach? To ta, podczas której na samym końcu musieliśmy strzelić do trójkąta blokującego koła wagonu-cysterny. Za nic w świecie nie wiedziałem, że trzeba tam coś takiego zrobić. Do misji spokojnie podchodziłem kilkadziesiąt razy, pozbywałem się wszystkich wrogów, a nic się nie działo. Doszło nawet do tego, że porzuciłem grę na kilka tygodni. Wreszcie, po szczegółowej analizie całej misji, poszedłem po rozum do głowy i postanowiłem strzelić do trójkąta... Wyobrażacie sobie moją radość?

Moment 8: polowanie na Morellich

Don Morello i jego brat, Sergio, rządzili wrogą rodziną. Don Salieri, nasz padre i chlebodawca, postanowił pozbyć się konkurencji i zapolować na Morellich, którym przez bardzo długi czas udawało się ujść z życiem. Czy to przy przejeździe kolejowym, czy też w restauracji.

Moment 9: jak śliwka w kompot

Czy może być większy pech, niż przypadkowe trafienie na pogrzeb gangstera, którego misję wcześniej się sprzątnęło? Wiedziałem, że nie może to być przypadkowy pogrzeb.

Moment 10: Frank

Pierwszy wyciskacz łez. Polujemy na Franka, byłego consilgnere Don Salieriego, by wreszcie, natchnieni ludzkimi odruchami, darować mu życie i pozwolić uciec wraz z rodziną (zresztą nie był on pierwszy. Pamiętacie "Dziwkę"?).

Moment 11: zdrada Sama

Zabił naszego przyjaciela, Pauliego, próbował zabić nas. Zdradził, a zdrada w mafijnej rodzinie nie jest mile widziana. Co prawda na drodze do Sama staje nam cały zastęp wrogów, ale z pozbyciem się ich nie męczyłem się tak bardzo, jak z zabiciem samego zainteresowanego. Pamiętacie moment, kiedy w ostatniej grywalnej w grze scenie Sam wybiega zza rogu? Nie mogłem wyczuć tego momentu i zawsze zdążył wpakować we mnie cały grad kul. Wreszcie zacząłem strzelać na oślep, zanim jeszcze ten na mnie wybiegł i udało się - Mafia skończona (i to aż pięć razy).

Moment 12: zakończenie

Jak dla mnie, najsmutniejsze, najbardziej zaskakujące i najbardziej poruszające zakończenie w grach w historii. Kiedy wydaje nam się już, że wszystko zakończyło się happy endem, dwóch gości w długich płaszczach, jednym ruchem palca zapisuje nam ten moment na zawsze w pamięci - biedny Tommy... A w Mafii 2 okazuje się na dodatek, że tymi egzekutorami byliśmy 'późniejsi' my... Brak słów.

A czy wy także darzycie Mafię takim szacunkiem i wiążecie z nią miłe wspomnienia? Jakie momenty najbardziej zapadły wam w pamięci?


W to też się grało:

# multiplayer z Call of Duty


<Spodobał ci się tekst? Wpisy i felietony przypadły ci do gustu? Polub growo&owo na Facebooku ^^ Znajdź mnie też na Google+>

barth89
31 stycznia 2013 - 14:17