Kuloodporny #12 - Crash Bandicoot 3: Warped! - Robson - 13 kwietnia 2013

Kuloodporny #12 - Crash Bandicoot 3: Warped!

Dawno, dawno temu, za siedmioma platformami, za siedmioma padami i siedmioma generacjami gier komputerowych (no, może troszkę bliżej, ale nie psujmy bajki), protagoniści największych hitów występowali zazwyczaj pod postaciami zwierząt. I nie chodzi o to, iż pierwsze, drugie czy trzecie akceleratory grafiki 3D nie bardzo radziły sobie z kreowaniem ludzkich postaci nie spychających naszego umysłu w dół doliny niesamowitości. No dobra, może i chodziło, ale to znów rujnuje nam piękno całej opowieści. Zwierzęcy, odjechany bohater to jednak już dzisiaj coś, za czym śmiało możemy powzdychać, wertując kolejne tłumy Marcusów, Kratosów i innych Nejtenów w poszukiwaniu sławetnego wyjątku. Kolekcje HD i samotny Sly z Ratchetem świata nie zbawiają, ale był taki czas, w którym to właśnie zwierzaki rozdawały wszystkie karty. Crash Bandicoot był jednym z nich.

Uka-Uka.

Co dzieje się, gdy geniusz zła postanawia przejąć władzę nad światem za sprawą armii zmutowanych zwierząt-popleczników? Do życia powołany zostaje jeden z najbardziej fikuśnych bohaterów gier „ever”, by za sprawą serii sygnowanej swoim imieniem (i nazwiskiem?) stworzyć kilka naprawdę świetnych i ponadczasowych platformówek. Crash Bandicoot, bo o nim tu mowa, to  nic innego jak człekokształtny, przyozdobiony sterczącym irokezem, czerwony jamraj pasiasty – taka krzyżówka norki, szczura i dowolnego reprezentanta rodziny torbaczy rodem z Australii. Od momentu swoich narodzin, wraz z siostrą Coco i dobrym duchem Aku-Aku (zaklętym w kawałku pomalowanej i obklejonej piórami deski) walczyć będzie z godnym podziwu entuzjazmem ze swoim stwórcą, Dr. Cortexem, jak i towarzyszącym mu złym bratem-bliźniakiem Aku, Uka-Uka. I tak przez 18 tytułów, od pierwszego Playstation po sześć innych konsol, sprzedając się w sumie w liczbie 50 milionów egzemplarzy jak i całkiem niedawno obchodząc swoje 17 urodziny.

Ug-buga!

Niestety, im dalej w głąb wyspy Wumpa, na której to najczęściej toczy się akcja serii, tym ciemniej. Kolejnym odsłonom przygód szurniętego torbacza coraz trudniej było utrzymać poziom i siłę poprzedników, i to nie tylko ze względu na rosnący sentyment względem ich pierwszych części. Perypetie Bandicoota stały się kolejnym dowodem na to, iż więcej nie zawsze równa się lepiej - zwiększenie plejady gwiazd, zarówno po stronie tych dobrych, jak i tych złych, dodanie wszystkim postaciom głosu oraz możliwość poruszania się w pełnym trój wymiarze, a nie jak to drzewiej było, w trójwymiarowym środowisku (lecz zawsze w kierunku ustalonym przez twórców), nie dało sequelom żadnych szans w osiągnięciu statusu gier genialnych, na jaki zasłużył sobie początek serii - a w szczególności jego trzecia część.

Warped!

Crash Bandicoot 3: Warped! był trójwymiarową platformówką, w której to popylając w prawo, lewo, w głąb lub w stronę ekranu wciągaliśmy całe sady jabłek, kasowaliśmy tony drewnianych skrzynek i przeskakiwaliśmy nad rozpadlinami, a za sprawą popisowego, obrotowego ataku Crasha padały całe tabuny sługusów Cortexa. Zdarzyło się nam i również wskoczyć na motor, skuter wodny, za stery samolotu bądź i przebajerowanego mecha (chociaż mały tygrys i dinozaur też się trafił), by dalej siać zniszczenie w dowolnym miejscu (i czasie) jaki podsyłała nam gra. Wszystko to za sprawą systemu warpów (uzasadnionych linią fabularną, zasadniczo sprowadzającą się do pokonania Tego Złego i pokrzyżowania jego Niecnych Planów), wysyłających Bandicoota do lokacji stylizowanych na Egipt, Route 66, czasy Króla Artura czy też prehistoryczną wyspę. Było głośno, pstrokato i z prawdziwą pompą, do czego przyczyniała się nie tylko barwa oprawa graficzna, ale i również soundtrack z najwyższej półki. Co najpiękniejsze, Warped! „wciąga” dzisiaj tak samo, jak robił to całe 13 lat temu. Warto przekonać się o tym na własnej skórze. Polecam!

P.S

Gdybym miał wskazać dodatkowy tytuł z Crashem, który dał mi tyle samo frajdy co i oryginalna trylogia, paluchem wyznaczyłbym Crash Team Racing. Ale to już zupełnie inna historia ;)

Zapraszamy na oficjalny fan-page serwisu – z prędkością karabinu maszynowego wyrzucający najświeższe informacje o nowych recenzjach i felietonach!

Robson
13 kwietnia 2013 - 19:03