Czy Internet to miejsce do dyskusji? - siwy - 6 maja 2013

Czy Internet to miejsce do dyskusji?

Oczywiście, że tak – chórem powiedzą prawie wszyscy jego użytkownicy, nie zważając na różnego rodzaju przejawy chamstwa, niekulturalnego zachowania i debilizmu, który jest obecny praktycznie na każdym kroku w sieci. To nie jest do końca szczera odpowiedź, bowiem istnieje mały odsetek twierdzących, że Internet nie nadaje się do prowadzenia kulturalnych konwersacji na poziomie i po części mają racje. Ogólnie rzecz biorąc pytanie zadane w tytule jest mocno złożone i jako, że nawet w Internecie świat nie jest cały czarny ani cały biały to odpowiedź na nie jest dość ciężka. A żeby zabić spójność tego tekstu już na początku napisze jakieś zdanie, że poniżej wstawiam obrazek, który troszkę mnie zmotywował do napisania tego wpisu.

Dyskusja (od łac. discussio, aby to omówić) – jeden ze sposobów wymiany poglądów na określony temat, popartych argumentami… bla, bla, nudy z Wikipedii. Będąc złośliwym możnaby rzecz, że argumentów to w internetowych dyskusjach jest jak na lekarstwo, właściwie to ich ilość można przyrównać do poziomu kultury. I chyba nie muszę mówić, że oba te wskaźniki są bardzo niskie. OK, jak zwykle popadam w głupie skrajności – ale tylko tak trochę.

To nie jest oczywiście tak, że cały Internet chamstwem i zawiścią stoi. Jest kilkaset środowisk, kilkanaście tysięcy for i miliony przeróżnych stron. Więc głupotą jest uogólnianie. Żeby było wiadomo o czym jest ten akapit muszę posłużyć się przykładem. Domyślam się, że nikt z Was spodziewa się takiej dyskusji na forum wędkarzy:
-„Moim zdaniem ta przynęta się nie nadaje do niczego”.
-„Twoja stara się nie nadaje debilu”.
-„Twój stary, jeb się!”.
Jestem wstanie dużo postawić na to, że akurat na takim forum czegoś podobnego do powyższej dyskusji nigdy nie ujrzymy. Po części pewnie dlatego, że miłośnicy wędkarstwa nie mieli bezpośredniej styczności z gimnazjum, a nawet jak mieli to już dawno z niego wyszli.

Wykorzystując mój mały suchar obrażający pewną grupę społeczną uczęszczającą do pewnego rodzaju szkoły mogę płynnie przejść to tematu przedziału wiekowego, który generuje najwięcej niepotrzebnej zawartości w Internecie. Trzeba powiedzieć to jasno: ów przedział jest nieokreślony, wbrew tym wszystkim teorią o gimbusach, studentach czy innych. W sieci każdy może być szkodnikiem uniemożliwiającym dyskusje bez względu na to ile ma lat. Działa to też w drugą stronę każdy bez względu na wiek może być normalnym internautą z którym prowadzić dyskusje to przyjemność.

Zwykłem użytkownikiem internetu może być też każdy człowiek bez względu na płeć, status społeczny, wykształcenie czy cokolwiek innego co odróżnia i usilnie szufladkuje ludzi w normalnym społeczeństwie.

Zaczynam mieć wrażenie, że wydźwięk tego wpisu zaczyna być za bardzo moralizatorski, a ledwo tknąłem rozwijanie odpowiedzi na zadane w temacie pytanie, ale spokojnie jest jeszcze szansa na to, że coś ten tekst wniesie.

Ogólnie powinno być tak, że dyskusja w Internecie to, to samo co w normalnym życiu czyli jeśli trafimy na frustrata chcącego na siłę wylać swoje negatywne emocje na kogoś innego to się w życiu nie dogadamy, co więcej może to zrodzić jakiś konflikt. Jednak w Internecie nasz rozmówca nie musi mieć koniecznie złego nastroju, wystarczy, że poczuje się wyżej nad kimś innym, wówczas argumenty przestają mieć znaczenie i liczy się to kto komu bardziej dogada.

W przypadku kiedy dwóch ludzi chcę ze sobą toczyć normalną dyskusje(i tylko na to z góry się nastawiają) to nawet rozmowy na takie tematy jak polityka czy religia idą sprawnie, kulturalnie i bez żadnych spięć. Mocno wierzę, że tak się da nawet w polskim Internecie.

Jako, że cały tekst to zlepek takich oczywistości, także jego zakończenie musi być równie banalne. Dyskusja w Internecie może jak najbardziej istnieć pod warunkiem, że po drugiej stronie nie spotkamy jakiegoś bezmózga(życiowego frustrata, klawiaturowego cwaniaczka, trolla czy kogoś kto myśli, że jest trollem). 

siwy
6 maja 2013 - 18:44