Jak być idiotą? - Sacha Baron Cohen - Floyd - 11 maja 2013

Jak być idiotą? - Sacha Baron Cohen

Sacha Baron Cohen - urodzony 13 października 1971 roku, angielski komik (stand-up), pisarz, aktor. Absolwent Cambrid­ge University, szerszej publiczności znany dzięki czterem fikcyjnym postaciom, które stworzył: Ali G, Borat i Bruno i Dyktator. Ludzie, którzy występują w jego projektach, są z reguły nieświadomi tego, iż są ich częścią. Wszystko to w prześmiewczym klimacie, by ukazać absurdy naszej codzienności. Bullshit! - czas na prawdziwy komentarz dojego twórczości.

Sacha Baron Cohen dla wielu jest dworskim głupcem, który wkom­ponował się w światowy trend po­szukiwania coraz to nowych atrakcji w celu rozbawienia tłumu. Borat, dziennikarz z za­miłowania, Kazach, który w Ameryce porywa Pamelę Anderson, Bruno - austriacki dzienni­karz, kochający seks bez zobowiązań i Ali G, gwiazdor telewizji HBO. To właśnie jego szo­kujące kreacje sprawiają, że na każdym kro­ku jest o nim głośno. Jest niczym kameleon, a swoją jedną z ostatnich ról w Hugo i jego wynalazek znów dowiódł swojego talentu. Tym razem nie tylko komika, ale także aktora, zdolnego za­grać coś więcej niż kolejną wymyśloną przez siebie postać klauna.

Hate it or love it

Borata można kochać albo nienawidzić. Ale na pewno nic sposób przejść obok niego obo­jętnie. Do dziś doskonale pamiętam, jak przy­glądałem się scenie defekacji podczas wielkiego wiecu w filmie Ali G. Zdziwiony i przerażo­ny zapytałem moich rodziców - "Kim jest ten człowiek''. Odpowiedź dostałem natychmiasto­wą. Nie należy się nim przejmować synu, jest kretynem pozbawionym ambicji. Teraz mógł­bym spytać rodziców, czy aby na pewno. Sacha wielokrotnie już uwodnił, że nie ma dla nie­go rzeczy niemożliwych. Cała rozdania Osca­rów upłynęła pod znakiem Dyktatora - nowej produkcji jego autorstwa. Niosąc prochy wiel­kiego mistrza i króla Dżima, a następnie roz­sypując je na oczach zgromadzonych, pokazał że nie obawia się słów krytyki. Czy jest to je­dynie medialna wydmuszka skazana na suk­ces, czy może przemawia przez niego coś znacz­nie większego? Dla mnie, młodego widza, jest po prostu człowiekiem, który bez ogródek ko­mentuje otaczającą go rzeczywistość. Potra­fi doskonale rozłożyć USA na czynniki pierw­sze, umiejętnie wytykając na każdym kroku problemy współczesnych Amerykanów. Histo­ria Borata, kazachskiego dziennikarza, w 2006 roku elektryzowała także Polskę. Maj nejm is Borat. Aj lajk ju! Aj lajk seks. Ła­mał i nadal łamie stereotypy. Wielu zarzucało mu nawet antysemityzm, ale czy nie ma lepsze­go komentarza do tego, co dzieje się wśród ży­dowskiej społeczności, niż opinia człowieka o żydowskich korzeniach? Bruno był uderzeniem znacznie mocniejszym. Homoseksualny dzien­nikarz zawsze będzie spotykać się z dezaprobatą ludzi. Gej to człowiek zły! Nie wspominając już wyjątkowo wiarygodnych scen seksu oralnego. Olaboga, wszyscy pójdziecie do piekła! Należy bez wątpienia nienawidzić go i na każdym kro­ku gnębić, tak jak Żydów.

 

High five!

Siłą Sachy Barona Cohena jesr bez wątpienia umiejętność zwrócenia na siebie uwagi i poru­szenia publiczności, nikt nie pozostaje obojęt­ny na jego zabiegi artystyczne. A odbiór bywa różny. Prawdą jest jednak, że potrafi całkowicie oddać się temu, co robi i poświęcić się swojej roli. Tak jak w Dyktatorze, którym Cohen zagrał sławnego generała Aladeena. Sce­nariusz został zainspirowany bestsellerem Ża­bi bah and The King autorstwa Saddama Husseina. Jak mówi Cohen, jest to niezwykła historia dyktatora, który heroicznie ryzykował własne ży­cie po to, by demokracja nigdy nie zawitała do kraju, który z taką miłością terroryzował. Trud­no wyobrazić sobie bardziej bezpośredni i iro­niczny komentarz. Sacha Baron Cohen po raz kolejny łamie schematy i wzbudza odra­zę, a wszystko po to by zmusić do przemyśleń. Nie jest tanim idiotą, za jakiego wiele osób go uważa. To człowiek, który doskonale wie, co robi i chce być na językach wszystkich. Odbior­cy albo doszukują się u niego farsowych gagów, albo krytykują za przewidywalność i niskie po­czucie humoru. A może on po prostu próbuje zainteresować i rzucić światło na otaczające nas realia? Czy przez pryzmat jego twórczości nic przemawia człowiek próbujący powiedzieć coś bardzo ważnego? Wielu go krytykuje, a znacz­na część postępuje i myśli podobnie. A że mó­wią? Bardzo dobrze, w końcu gorzej byłoby, gdyby nie mówili niczego. W dobie Internetu i nowych mediów Sacha Baron Cohen po prostu skazany jest na sukces.

Floyd
11 maja 2013 - 23:31