Maksujemy Crasha Bandicoota 2 #1 - Brucevsky - 15 maja 2013

Maksujemy Crasha Bandicoota 2 #1

Crash Bandicoot 2 to jedna z najlepszych platformówek jakie ukazały się na PlayStation. Teoretycznie prosta gra z uczłowieczonym jamrajem rzuca wyzwanie wszystkim, którzy spróbują zdobyć sto procent na liczniku i odkryć ukryte zakończenie. Czy jest to proste zadanie? Czy nie mający dostępu do sieci gracz w 1997 roku mógł bezstresowo podołać temu wyzwaniu? Najlepiej sprawdzić to w praktyce.

Warp Room 1

Początki nie powinny być zbyt trudne, szczególnie w takim tytule, prawda? Naughty Dog jest jednak bardzo sprytne i jednocześnie na swój sposób bezlitosne. Już tutaj nieświadomy czekających go trudności gracz może po raz pierwszy siarczyście zakląć, stracić kilkanaście żyć, a i poświęcić parędziesiąt minut na poszukiwania kolorowych gemów.

Poziom Turtle Woods

Do zdobycia czekają dwa gemy, srebrny i niebieski. Pierwszy z nich jest nagrodą za rozbicie wszystkich skrzynek i tego można się domyślić. Pomimo prostej konstrukcji planszy i niewielkiej liczby przeciwników zadanie to nie okazuje się jednak „kaszką z mleczkiem”. Całą sprawę komplikuje wymagający opanowania, pomyślunku i refleksu etap bonusowy. Niewielki fragment z wybijającą wysoko w górę skrzynią oraz położonymi poziom niżej skrzyniami nitro to pierwsza trudna przeszkoda. Zaraz dalej czają się dwa strusie, przy których trzeba działać błyskawicznie, by po ich grzbietach dostać się na platformy ze skrzyniami. Palce muszą szybko prześlizgiwać się po przyciskach, a Crash robić wślizgi i natychmiastowo wybijać się w powietrze. Pierwszy etap, a tu taki test? Można obawiać się, co będzie dalej.

Wcześniej jednak trzeba zdobyć niebieski gem. Po drodze nie ma jednak żadnej platformy z czachą, więc nie chodzi o dotarcie do określonego miejsca bez utraty życia. Nie włącza się nam też zegar, gdy pędzimy przed siebie, więc nie chodzi o przebiegnięcie poziomu na czas. Co może być rozwiązaniem? Trzeba dojść do mety i nie rozbić ani jednej skrzynki. Jak do tego dojść samemu? Nie mam pojęcia, mnie pomógł internet.

Poziom Snow Go

Znów dwa gemy, tym razem srebrny i czerwony. Pierwszy z nich twórcy dają za rozbicie wszystkich skrzynek, co znowu wiąże się z kilkoma pułapkami. W pewnym momencie planszy trzeba nagle i bez dodatkowych powodów zawrócić, by odnaleźć skrzynię wysadzającą wszystkie nitro. Dalej za to można natrafić na prześwitujące kontury dwóch kolejnych pudełek. Jak je zmaterializować? Trzeba wybić się wysoko z ustawionej kawałek dalej skrzyni, by uaktywnić niewidzialny przełącznik. Mnie udało się to tylko fartem, ale poziom i tak powtarzałem, bo nie wpadłem na to, że trzeba się w pewnym momencie cofnąć.

Czerwonego gemu możecie sobie szukać śmiało nawet kilka godzin. Wtedy nawet najbardziej wytrwali skuszą się na solucję i dowiedzą, że dostęp do niego uzyskuje się z innej planszy. Argh, czemu w tej grze nie ma żadnych wskazówek?!

Poziom Hang Eight

Dwa srebrne gemy, jeden za skrzynki, drugi za ... przebiegnięcie poziomu w minutę. Dopiero metodą prób i błędów można do tego dojść, ale jest to jeszcze w miarę wykonalne. Samo zadanie jest trudne, ale i napędza świetnie adrenalinę. Tym razem rozwalenie skrzynek nie przynosi specjalnych trudności, choć by w ogóle o tym myśleć, trzeba mieć niebieski gem. A jego zdobycie już tak oczywiste przecież nie było.

Poziom The Pits

Znów jeden dodatkowy srebrny gem do zdobycia za rozbicie wszystkich skrzynek. Zadanie może utrudniać fakt, że w środku etapu znajduje się rozwidlenie i trzeba wpaść na pomysł, by najpierw pójść lewą odnogą, uaktywnić część przezroczystych skrzyń w prawej i dopiero udać się drugą ścieżką (pod prąd). Starania wynagradza jednak fakt, że to jedna z najlepszych map do zbierania żyć, w ciągu trzech minut można zdobyć ich nawet pięć.

Poziom Crash Dash

Pierwszy ze słynnych etapów, w których uciekamy w kierunku ekranu przed ścigającym nas głazem. Dodatkowy gem otrzymuje się za rozbicie wszystkich skrzynek. Na szczęście żadna nie jest ukryta, więc wystarczy odrobina refleksu i dobra taktyka, by bez problemu zdobyć cenny kamień.

Uff, pierwszy świat za nami. Dopiero, a już nie brakowało wyzwań dla palców i umysłu, a także testów na wytrwałość i opanowanie. Strach pomyśleć, co będzie na ostatnich etapach. Na razie jednak trzeba poradzić sobie jeszcze ze światem drugim, co tak proste nie jest. O tym już wkrótce w  kolejnym odcinku.

Brucevsky
15 maja 2013 - 15:31