'Bez rąk bez nóg bez granic' - książka którą warto przeczytać. - Dudek - 27 maja 2013

"Bez rąk, bez nóg, bez granic" - książka, którą warto przeczytać.

Przeczytałem ostatnio książkę, której autorem jest Nick Vujicic - człowiek bez rąk i nóg. Ktoś być może go kojarzy z filmu "Cyrk Motyli". Zastanawiałem się o czym może pisać taki człowiek i okazuje się, że o sobie. Dlatego tytuł brzmi: "Bez rąk, bez nóg, bez granic". To bardzo dobry tytuł - człowiek wie czego się spodziewać po książce. Od razu wiadomo, że będzie optymistyczna, motywująca, zachęcająca do łamania granic.

Nick Vujicic opisuje w książce swoje życie, które pod wieloma względami różni się od normalnego. To jaki jest, wymusiło na nim inne podejście do niektórych tematów i wywołało konkretne przemyślenia. Tutaj trochę się dziwię bo gdybym był niepełnosprawnym to raczej bym nie pisał o tym książki bo po co ktoś ma o tym wiedzieć. On jednak uznał, że to wykorzysta i bardzo dobrze.

Mniej więcej do połowy książki nie wiedziałem co o niej myśleć. Z jednej strony autor dawał świadectwo niespotykanego optymizmu i wiary w siebie ale przede wszystkim wiary w Boga. I to ostatnie było powodem mojego zniechęcenia bo jak wiele można tłumaczyć Bogiem? Nick Vujicic tłumaczy nim praktycznie wszystko. Urodził się niepełnosprawny bo Bóg tak chciał, w rodzinie, którą wybrał Bóg. Wszystkie osoby, które spotkał i wszystko co na niego wpłynęło to nic innego jak łaska stwórcy. Bo Pan ma wobec niego plan, który on realizuje jako mówca. Kilka razy Bóg go uratował. Na przykład nie mógł pojechać na lotnisko i jak się okazało wyszło mu to na dobre gdyż wybuchła tam bomba. Stwórca go uratował bo gdyby nie nieprzewidziane okoliczności to byłby na tym lotnisku. Pytanie tylko czemu nie uratował tych ludzi, którzy wtedy zginęli? Mimo wszystko autor książki, wychowany przez pastora, silnie wierzy w Boga, który jest wytłumaczeniem wszystkiego. mnie to nie przeszkadza choć sam bym tak nie potrafił. Autor zadał sobie pytanie: "Dlaczego urodziłem się bez rąk oraz nóg?" i znalazł odpowiedź: "Bo bóg tak chciał". Tylko czy to jest odpowiedź?

Gdzieś w połowie, autor przestaje roztaczać wizje boskiego planu... ale nie mam pretensji, że je roztacza, po prostu dla mnie to jest wyjaśnienie stosowane gdy wyjaśnienia nie ma, a człowiek go potrzebuje. W każdym razie, schodzi z pobożnego tonu i zaczyna mówić jak człowiek. Okazuje się, że ten człowiek ma niezwykle ciekawe życie, a przynajmniej tak je kreuje. Gdyby zbadać tę książkę urządzeniem do wykrywania pozytywnego myślenia, z pewnością pobite zostałyby wszelkie rekordy. Nick Vujicic jako mówca motywacyjny (wiedzieliście, że jest taki zawód?) ma okazję spotykać różnych ludzi i przebywać w różnych miejscach. Jego fizjonomia bez wątpienia wzbudza zainteresowanie oraz dodaje wiarygodności jego słowom - mówi żeby walczyć o szczęście pomimo przeciwności losu, a w końcu się uda.

Tu wrócę na chwilę do zdania, w którym zwróciłem uwagę, że gdybym był niepełnosprawny to bym próbował osiągnąć sukces ale tak by najlepiej nikt się nie dowiedział, że jestem niepełnosprawny. Nick Vujicic faktycznie jest i ma zupełnie inną taktykę. Chciałem zwrócić uwagę jak wiele dobra płynie z takie postępowania. Bo wbrew wszystkim hasłom czy sloganom, człowiek niepełnosprawny często zamyka się w sobie i w domu. Nie wie, że jest w stanie sięgnąć po sukces w życiu, być autorytetem. Gdy rodzi się niepełnosprawne dziecko, dla rodziców często jest to szok, a o pomoc wcale nie jest tak łatwo jakby się mogło wydawać. O tym także pisze Nick Vujicic i takim osobom pomaga dając przykład swoją osobą lub bezpośrednio.

Pomimo nadmiernej pobożności w pierwszej części książki, polecam ją szczerze każdemu. Te kilkaset stron wręcz tętni pozytywną energią, którą warto się zarazić. Po przeczytaniu człowiek sobie myśli: "Gość bez rąk i nóg jest szczęśliwy więc i ja też mogę!". Poza tym uczy dystansu do siebie. Autoironiczne tekst zdarzają się dość często. To miłe, że gość ma dystans do swoich braków - choć nie może skakać ze szczęścia to znalazł sobie inną drogę okazywania radości z życia. I podkreślam jeszcze raz, że jest to silnie zaraźliwe!

Dudek
27 maja 2013 - 23:15