Dark Messiah of Might & Magic: dobra gra na raz - Prometheus - 6 czerwca 2013

Dark Messiah of Might & Magic: dobra gra na raz

Arkane Studios nie jest ani bardzo znanym studiem, ani nie wydało gry, która na stałe wpisała się w elektroniczną rozrywkę – chociaż przypuszczalnie Dishonored jest blisko. Jednak mimo to, dwa ich tytuły (spośród całych trzech na przestrzeni kilkunastoletniej historii firmy) miały w sobie "to coś" – jedna z nich to całkiem świeże jeszcze (i znakomite, choć nie wolne od wad) Dishonored właśnie, druga zaś, to RPG akcji w perspektywie FPP: Dark Messiah of Might & Magic. To gra z gatunku tych, które są naprawdę udane, jednak „na raz”.

Dark%20Messiah%20of%20Might%20%26%20Magic%3A%20dobra%20gra%20na%20raz

Co najciekawsze, jak tytuł wskazuje, akcja gry dzieje się w Ashan, świecie Might & Magic znanym graczom przede wszystkim z serii Heroes of Might & Magic. Jako, że od strategii turowych stronię, toteż był to mój pierwszy kontakt ze wspomnianym uniwersum. A przyznać trzeba, że pomimo wyboru dość mało uniwersalnej technologii (tytuł ten hula na silniku Source), która pełna jest ograniczeń, zaprojektowane lokacje swego czasu robiły wrażenie. Nie chodzi tu jednak o faktyczną jakość, a raczej styl artystyczny. Kilka miesięcy przed premierą gry francuzów na świat wyszedł TES IV: Oblivion i chociaż bezpośrednim konkurentem z pewnością nie był, to nie sposób nie dostrzec podobieństw pomiędzy oboma tytułami. Dark Messiah, podobnie jak Oblivion to gra RPG, choć o wiele bardziej nastawiona na akcję, mocno ograniczona i liniowa. I jak już wspomniałem, silnik Source nie należy do zbyt elastycznych, a zamknięte, ubogie w efekty przestrzenie w Dark Messiah zdają się to potwierdzać.

Jednak chyba najpoważniejszym problemem gry francuzów jest to, że to tytuł „na raz” i jakoś nie potrafię znaleźć powodu, by w obliczu wielu nowszych i ciekawszych gier, zagrać w Dark Messiah ponownie. Nie pomagają temu różne zakończenia. Poza dwoma kluczowymi decyzjami w trakcie gry, nie mamy jakiegokolwiek wpływu na wątek fabularny, a szkoda. Mimo to historia jest ciekawa, nieprzesadnie rozbudowana i dość przewidywalna, ale stanowi ciekawe tło dla tego, co moim zdaniem w Dark Messiah jest najważniejsze: walki.

Dark%20Messiah%20of%20Might%20%26%20Magic%3A%20dobra%20gra%20na%20raz
Walka w Dark Messiah przynosi sporo frajdy

A gra jest tym bardziej interesująca, że zrezygnowano tu ze sztywnego podziału na klasy. Dzięki temu nasz bohater może być magiem i wojownikiem jednocześnie, a do dyspozycji mamy cały szereg narzędzi zniszczenia: od sztyletów, po miecze, łuki, topory i wiele innych (wszystkich broni jest blisko czterdzieści rodzajów, a do tego kilkadziesiąt zaklęć). Ale i to nie wszystko: broń dzieli się na zwykłą i magiczną, a ta druga jest nie tylko bardziej efektywna, ale i efektowna. Rozbłyski błyskawic, płomienie ognia czy chmura trucizny sprawiają, że walka w grze staje się ciekawsza. Oprócz tego bohater potrafi się skradać, wykorzystywać elementy otoczenia (beczki, deski itp.) do walki czy wpinać po linach wystrzelonych z łuku linowego. Dzięki temu niedogodności techniczne bolą trochę mniej, choć niestety trudno o nich zapomnieć do samego końca rozgrywki. W pewnym momencie zyskujemy nawet nową moc, wcielając się w coś na wzór demona. Dzięki specjalnej mocy (której później możemy się wyrzec) zyskujemy możliwość walki potężnym ogonem i zakończonymi ostrymi pazurami kończynami, jednak jest to okupione zanikającym życiem – te można odnawiać unicestwiając kolejnych wrogów. Możliwości walki połączone z fizyką Havok są tu więc całkiem spore, oczywiście jak na tak ograniczoną technicznie grę. Warto jeszcze wspomnieć o możliwości szerszego wykorzystania środowiska: oprócz już wspomnianych beczek, możemy spychać wrogów w przepaść, przecinać mosty (często jest kilka dróg do przejścia lokacji), niszczyć drewniane podpory, które walą się na wroga czy podpalać strzały, by ciskać nimi będąc skrytym w cieniu.

Jeszcze tylko kilka słów o postaciach na koniec: nie są to osobistości tak wyraźnie rozrysowane jak w wielu znakomitych erpegach, ale z pewnością nie mniej naturalne od gadających głów z Obliviona. Ciekawą personą wydaje się być towarzyszka naszych przygód, Leanna, a pełni ona rolę podobną do Alyx z Half-Life 2: ot, czasem trzeba ją eskortować, choć i sama radzi sobie w walce całkiem nieźle, czasem też wymienimy z nią parę słów. Ogółem rzecz biorąc, poziom postaci można określić jako znośny; bez rewolucji, ale na dobrym poziomie, szczególnie brawszy pod uwagę rok produkcji.

Dark%20Messiah%20of%20Might%20%26%20Magic%3A%20dobra%20gra%20na%20raz
W grze nie znajdziemy zbyt wiele ciekawych postaci, ale i tak
prezentują całkiem niezły poziom.

Słowami podsumowania: francuskiemu studiu udało się stworzyć produkcję ciekawą, bez nudzących dłużyzn czy niedoróbek. Ograniczenia technologiczne i dość mizerny rozwój postaci sprawiają, że do wielu produkcji z gatunku Dark Messiah po prostu się nie umywa, jednak jeśli potraktujemy ją jako action-RPG i przymkniemy oko na dość tunelową rozgrywkę, to system walki, rozbudowany oręż czy całkiem interesujący świat (to w końcu Might & Magic!) nam to wynagrodzą.

________________________________________________________________________________

Znajdziesz mnie też na facebook.com/dinosferato łatwy i szybki dostęp do wszystkich publikowanych przeze mnie materiałów i innych ciekawych rzeczy. Zapraszam!

Prometheus
6 czerwca 2013 - 13:03