Maksujemy Crasha Bandicoota 2 #4 - Brucevsky - 20 czerwca 2013

Maksujemy Crasha Bandicoota 2 #4

Crash Bandicoot 2 to jedna z najlepszych platformówek jakie ukazały się na PlayStation. Teoretycznie prosta gra z uczłowieczonym jamrajem rzuca wyzwanie wszystkim, którzy spróbują zdobyć sto procent na liczniku i odkryć ukryte zakończenie. Czy jest to proste zadanie? Czy nie mający dostępu do sieci gracz w 1997 roku mógł bezstresowo podołać wyzwaniu? Najlepiej sprawdzić to w praktyce.

Warp Room 4

Plansze 11-15 stanowiły wyraźny sygnał, że poziom trudności rośnie i wymaksowanie Cortex Strikes Back nie będzie łatwe. Do tej pory jednak zawsze wystarczyło kilkanaście minut, by pokonać nawet najbardziej wymagającą sekwencję zręcznościową. Czy samozaparcie i cierpliwość wystarczą na kolejnych pięciu mapach?

Poziom Hangin' Out

Zaczynamy tradycyjnie od zebrania wszystkich skrzynek i zdobycia srebrnego gema. Specjalnie trudne to nie jest, wystarczy odpowiednio wymierzać skoki, działać rozważnie i bez pośpiechu. Crash ma już w swoim CV pokonanie trudniejszych przeszkód, więc beczki, węgorze i inne stwory nie stanowią wyjątkowego wyzwania. By jednak móc odptaszkować tę mapę z czystym sumieniem trzeba też być ciekawskim i sprawdzać wszystkie ścieżki i zaułki. Wtedy w jednej z dziur, na szczęście tym razem nie ukrytych w jakiś perfidny sposób, znajdziemy dodatkowy podpoziom. Na jego końcu jest teleport, który prowadzi nas do ukrytej mapy, Totally Fly.

To kolejny etap rozgrywany w egipskich ciemnościach. Tym razem na szczęście misiek został w domu, ale nie znaczy to, że mamy zapas czasu i możemy przesuwać się powolutku do przodu. Do ukończenia planszy potrzebna nam jest pomoc świetlików, a z tymi skubańcami problem jest taki, że są strasznie niecierpliwe. Jeśli nie będziemy działać wystarczająco szybko to taki wredny insekt pozostawi nas na samym środku mapy bez żadnej pomocy i wtedy tylko cud będzie mógł nam pomóc pokonać kolejne rozpadliny i inne przeszkody. Zebranie wszystkich skrzynek w takich warunkach łatwe nie jest, więc trzeba kombinować. Przydaje się dobra pamięć, bo w jednym z fragmentów poziomu trzeba działać przez moment po omacku, aby rozwalić wszystkie porozstawiane w sporych odległościach skrzynie. Zrobienie tego z pomocą świetlika jest niemożliwe, bo gdy złapiemy go zbyt wcześnie to potem zabraknie nam jego wsparcia przy dalszym fragmencie z rozpadlinami. Metodą prób i błędów, które szybko opróżniają zapas żyć,  w końcu udaje się jakoś doczłapać do srebrnego gema.

Poziom Diggin' It

Kolejna plansza, która może śmiało kandydować do Top 5 najbardziej upierdliwych w Cortex Strikes Back. Strzelające pestkami (wybuchowymi, o zgrozo!) rośliny towarzyszą nam przez całą podróż przez ten etap i na pewno przynajmniej kilkukrotnie zyskują nasze najszczersze życzenia śmierci w męczarniach. Zbieranie skarbów zaczynamy od zdobycia srebrnego gema za pokonanie połowy poziomu bez straty życia, a potem poradzenie sobie z trudnościami w ukrytym fragmencie, do którego zawozi nas platforma z trupią czachą. Tam trzeba zmierzyć się ze slalomem pomiędzy nitro, nacierającymi pszczołami i całymi oddziałami plujących roślin. Poziom wyzwania 6/10.

Następnie trzeba odwiedzić mapkę jeszcze raz, tym razem celem rozwalenia wszystkich kartoników. Mocno zadanie to utrudnia fakt, że trzeba rozbić też te z ukrytej sekcji. Znów musimy więc skorzystać z platformy z czachą, ale tym razem zamiast radośnie przebiec do końca, trzeba na samym końcu odnogi zawrócić, dotrzeć do rozwidlenia i usunąć wszystkie skrzynki z prawej ścieżki. Skakanie pod prąd nie jest w Crashu 2 łatwe, a każdy może tę czynność jeszcze bardziej sobie unieprzyjemnić pozostawiając gdzieś na drodze plującą roślinkę. Dlatego, zapamiętać, plujące rośliny trzeba zawsze i wszędzie eliminować! W Crashu 2 i w rzeczywistości także.

Po zebraniu srebrnego gema na pewno każdy chciałby już zapomnieć o tej planszy i ruszyć dalej. Nie ma jednak tak łatwo, ale tego domyślić się może chyba tylko uwielbiający platformówki jasnowidz. Ja dopiero z pomocą znalezionej w internecie solucji odkryłem, że w dalszym fragmencie mapy jest ukryty teleport, który prowadzi do wcześniej niedostępnej sekcji planszy Road to Ruin z Warp Roomu numer 3. Gdzie można znaleźć to magiczne i długo wyczekiwane przejście? Trzeba sobie skoczyć na oddzieloną wodą platformę z plującą rośliną. Nie wiem jak jakikolwiek zwykły gracz miałby na to wpaść. Z drugiej strony, gdyby trzymać się zasady, ze plujące rośliny trzeba ZAWSZE eliminować, to przypadkowo można ten teleport odnaleźć. Hmmmm...

Poziom Cold Hard Crash

Z coraz większym podziwem patrzę na osiągnięcie Mychala Jefferson, który całą grę skończył na sto procent w półtorej godziny. Mnie każdy kolejny etap zajmuje coraz więcej czasu, wymaga coraz więcej skupienia i momentami wywołuje coraz większą frustrację. Nie inaczej jest z Cold Hard Crash, kolejnym hołdzie dla zręcznościowych platformówek 2D. Do zebrania dwa dodatkowe kamienie szlachetne, jeden za wszystkie skrzynki, drugi za ukończenie sekcji, do której zabiera platforma z trupią czachą. Na tej mapie właśnie ten podpoziom stanowi najtrudniejsze wyzwanie i zmusza do największego wysiłku. Wszechobecny lód utrudnia poruszanie się i hamowanie, walące się na głowę sople i miażdżące słupy robią wszystko, by jamraja pozbawić życia, a ustawione w slalom nitro stanowi prawdziwy test zręczności i opanowania. Na domiar złego, gdy chce się zebrać wszystkie skrzynki trzeba tę sekcję pokonać także pod prąd. To znaczy ponowne spotkanie z nitro, miażdżącymi słupami, lodem i rozpadlinami. Hohoho, Merry Christmas! Za takie niespodzianki to ja dziękuję.

Poziom Ruination

Po ostatnich mapkach z utęsknieniem czekałem na chwilę oddechu i coś prostszego. Niestety poszukiwania ukojenia nerwów w Ruination okazały się daremne. Znowu dwa srebrne gemy, jeden za skrzynki, drugi za przejście sekcji „zielonego diamentu”. Poziom jest długi, obfituje w rozpadliny i co chwilę zmienia perspektywę z 3D na side-scrollowane 2D, co nie ułatwia zadania i rozbijania skrzynek. Na szczęście upierdliwą sekcję dodatkową trzeba ukończyć tylko raz, bo litościwi autorzy nie zostawili tam żadnej skrzynki. Ich brak jednak zadania nie ułatwia, bo i tak trzeba rytmicznie, szybko i dokładnie skakać, unikając np. kłód rzucanych przez nienormalnych  kuzynów Donkey Konga. Gościnny występ kilku goryli jest krótki, ale i tak pozwala im zapisać się na liście najbardziej znienawidzonych oponentów w Cortex Strikes Back.

Poziom Bee-Hawing

Były plujące rośliny, były głupie goryle, więc pora na wredne owady. Pszczoły (osy?) starają się jak mogą, by utrudnić zebranie dwóch dodatkowych kamieni szlachetnych. Na szczęście Crash może chować się w niektórych miejscach pod ziemię i unikać ich żądeł. Rozbicie wszystkich kartoników z jabłkami tym razem nie wymaga żadnych nadnaturalnych zdolności. Dużo większym problemem może być znalezienie fioletowego gema. Odrobina spostrzegawczości może pozwolić jednak najsprytniejszym zauważyć, że w pewnym fragmencie mapy skrzynki nitro tworzą osobliwą konstrukcję przypominającą schody. Wystarczy zaryzykować i spróbować się po nich wspiąć, by odkryć, że materiały wybuchowe to podpucha, a schody stanowią ukryte przejście do dodatkowej sekcji. Na jej końcu czeka fioletowy gem.

Tym oto sposobem dwadzieścia etapów Crash Bandicoot 2 mamy ukończone na sto procent. Zostaje ostatnia piątka, prawdopodobnie najtrudniejsza. Techniki relaksacyjne opanowane? To możemy zaczynać. Kolejna i ostatnia już część zmagań wkrótce.

Brucevsky
20 czerwca 2013 - 22:00