GTA V kupimy w zupełnie innym świecie niż IV - Cascad - 12 lipca 2013

GTA V kupimy w zupełnie innym świecie niż IV

Grand Theft Auto V to gra, której nie przepuszczę. Choć serii nie lubiłem przez bardzo długi czas, to przekonało mnie do niej w ostatniej chwili wielkie San Andreas. Do czwórki podchodziłem z dystansem, ale powaliła mnie wykonaniem (w 2008 to był naprawdę szok) – teraz, pięć lat po jej premierze, część piąta wychodzi na tej samej generacji konsol i chce zawojować świat… tylko świat się zmienił.


 

To naprawdę zabawne, ale wciąż dobrze pamiętam co się działo gdy wychodziło GTA IV (poza tym, że w Internecie wybuchła prawdziwa bomba). Do połowy gry grałem jeszcze na 21-calowym telewizorze CRT, i to właśnie pozycja Rockstar była impulsem do pojechania do Media Marktu (opłacało się czekać na promocje w stylu 0% Vatu) i przyciągnięcia z niego pięknej Regzy. Wtedy to był pierwszy telewizor HD wśród mych znajomych. Na wkroczenie do świata HD wybrałem idealny moment bo pierwsza misja, którą miałem okazję odpalić po przesiadce na wysoką rozdzielczość, była związana z przelotem helikopterem nad Liberty City. Lepszego potwierdzenia dobrze wydanych pieniędzy chyba nigdy wcześniej nie dostałem, nawet rzyganie po pierwszej wódce nie było tak przekonywujące.


 


 

To był też czas w którym czytałem PSX Extreme i widziałem na blogu Mazziego (jestem na 90% pewny, że tam) jak wstawia zdjęcie z Xboksem 360 kupionym specjalnie dla grania w GTA IV i potem ten sam obrazek wylądował w Hyde Parku. Udało mi się nawet wtedy zamienić z nim kilka słów na GG, ja prowadziłem swój pierwszy projekt PeaceGrenade i właśnie pierwsze wrażenia z GTA IV były tam przez długi czas najpopularniejszym tekstem wg wordpressowych statystyk… Na samą myśl o tym ile zmieniło się od tego czasu czuję jak kręci mi się w głowie.


 

Poza tym byłem wtedy growym purystą do kwadratu. Stary TV stał tuż obok nowego, podtrzymując swe życie dzięki wiecznie podpiętemu PlayStation 2, PSXie i N64, które były do niego podłączone tak bardzo dziwnymi i nieoryginalnymi kablami jak to było tylko możliwe. Tuż obok leżał absurdalnie brzydki, srebrny Nintendo DS Classic… spotkałem się wtedy po raz pierwszy z serią Ace Attorney, starałem się skończyć Okami i Shadow of the Colossus, komputer miałem podpięty do wielkiego, starego monitora 15′ (miał tak dość życia, że aż dostałem go za darmo), za telefon robił mi reprezentant nieistniejącego już brandu – Sony Ericsson k300i, pracowałem na magazynie i niedługo potem latałem szybowcem, piłem absynt i obserwowałem jak hiszpańska piłka wbija się na swe wyżyny, zaczynając panowanie od zdobycia mistrzostwa Europy w Austrii i Szwajcarii.


 

Wybaczcie taką ilość prywaty, ale naprawdę emocjonalnie podchodzę do ważnych dla mnie-jako-gracza wydarzeń i gdy myślę o tym co się działo przy premierze GTA IV, i o tym co się dzieje teraz na chwilę przed ukazaniem się V to nie mogę się nadziwić jak bardzo wszystko się zmieniło. A przecież San Andreas i III też ogrywałem na premierze. To szalone.


 


 

Teraz mam o wiele więcej gadżetów i tekstów za sobą, w zasięgu ręki cztery wyświetlacze HD, Hiszpanie wygrali dwa kolejne wielkie turnieje, wpadłem w smartfonową pułapkę, codziennie piszę o grach, Internet szybszy niż błyskawica płynie bez kabla po mym domu, DS Classic zmienił się w piękne, matowe, czarne DSi, a stare konsole leżą gdzieś na dnie szafy. Wszystko zmieniło się nie do poznania. Wciąż jednak mieszkam na mym zadupiu (dzięki bogu), mam tą przestarzałą i śmiesznie już grubą Regzę i do niedawna podłączony był do niej Xbox 360 Elite (w 2008 był to zwykły, premierowy białas!).


 


Świat zwariował w pięć lat, generacja sprzętu się nie zmieniła i GTA V zechce zabrać mnie na ostatnią przygodę przed gorączkową chęcią zakupu kolejnych konsol. Ciekawe czy Rockstarowi się to uda.


 


Jeżeli chcesz dotrzeć do większej ilości podobnych tekstów, zostać moim amigo, lub wygłosić epicki hejt - zrób to widocznie:

#na Facebookowej stronie Cascaderstwo (w kategorii zdrowie/uroda!).
#na rozrywkowym Twitterze pełnym czerstwych żartów i starych linków.

Dzięki!

 

Cascad
12 lipca 2013 - 17:09