Kibicowanie obcym ludziom. Coś w tym jest. - RazielGP - 1 września 2013

Kibicowanie obcym ludziom. Coś w tym jest.

Zjawisko kibicowania istnieje niemalże od początku naszej ludzkości. Niezależnie od tego, czy mam tu na myśli walki Gladiatorów, czy współcześnie piłkę nożną. Tak było, jest i będzie. Nie zamierzam jednak rozpisywać się o przeszłości, a chcę po prostu przeanalizować naszą teraźniejszą naturę. Myślę, że każdy z nas podczas trzymania za kogoś kciuków zadał sobie jedno zasadnicze pytanie: dlaczego to właściwie robię? Cóż, przyczyn takiego stanu rzeczy może być wiele, dlatego też postaram się wyjaśnić nasze zamiary w dalszej części tego tekstu.

Cała sprawa nie jest jednak taka dziwna, jeśli dotyczy ona sportu. Otóż poza interesującym nas pokazie (często bardzo widowiskowym) sportowców, w naszej podświadomości najczęściej pojawia się uczucie patriotyzmu (choć nie zawsze tak jest) wynikającego z naszej miłości do ojczyzny, tzw. domu. Dotyczy ona szczególnie wtedy, jeśli nasza rodzima drużyna wygrywa z zagraniczną, do której nie pałamy delikatnie mówiąc sympatią. Oczywiście motyw ten nie objawia się w przypadku osób dopingujących obce kraje. Wtedy zaś powód jest inny, typowo hobbystyczny, bądź związany z dużymi pieniędzmi podczas licznych zakładów. Zdarza się wówczas, iż po prostu lubimy za coś dany klub, bądź sportowca. Wywiera on najczęściej na nas na tyle dobre wrażenie, że po prostu chcemy go w jakiś duchowy sposób wesprzeć. Jeśli zaś chodzi o mnie, to sam spośród wielu takich ludzi najbardziej ceniłem oraz cenię sobie Adama Małysza.

Co jeśli jednak temat dotyczy chociażby teleturniejów? Zazwyczaj nie znamy występujących tam ludzi i tak naprawdę nic o nich nie wiemy. Co takiego jednak w sobie mają, że zdarza nam się im kibicować i co ciekawsze, chcemy aby udalo im się wygrać możliwie jak najwięcej? W końcu my sami nie mamy z tego praktycznie żadnego pożytku? Oczywiście poza dobrą zabawą. Cóż, najwidoczniej gdzieś tam w naszym DNA zapisane jest pewnego rodzaju współzawodnictwo, tak jak i zazdrość, czy inne cechy naszego charakteru. Jednak czasem powód może być całkiem inny. Dla przykładu podam popularny niegdyś teleturniej Milionerzy z Hubertem Ubrańskim na czele. Otóż jak przez bardzo długi czas nikt nie zdołał wygrać całego miliona, mnie osobiście ciekawiło co by się stało, gdyby komuś udało się tego dokonać. I to właśnie ta ciekawość, odkrycie tej tajemnicy stawało się budulcem, aby ktoś w końcu przeszedł przez wszystkie 15 pytań i osiągnął zamierzony cel. Gdy już jeden zawodnik wygrał, a zagadka została rozwiązana, teleturniej stracil moje nadzwyczajne zainteresowanie.

Inaczej jest, gdy w grę wchodzą nasi znajomi, czy rodzina. I o ile ich naprawdę lubimy/kochamy, to życzymy im jak najlepiej. Niezależnie od tego czy mam tu na myśli wyniki w szkole, na studiach, w miłości, tudzież w pracy. Zawsze lepiej wesprzeć "swojego", niż kogoś kogo się ewidentnie nie lubi. Wtedy zaś najchętniej życzyłoby się takiej osobie najgorszego, aczkolwiek to także zależy od indywidualnego charakteru. Ja osobiście wolę nikomu źle nie życzyć, bo i sam nie chciałbym, aby ktoś mnie tak samo traktował. Za to z przyczyn oczywistych cieszę się z radości człowieka, jakiego cenię oraz lubię, bo uważam że na to zasługuje. Sądzę, że sporo osób podziela mój tok myślenia, a jeśli nie, to chętnie dowiem się co mają na ten temat do powiedzenia. Wszakże to podczas dyskusji można wyciągnąć sporo ciekawych informacji.

Tak, czy inaczej nie da się tematu kibicowania obcym ludziom jednoznacznie podsumować. By uzyskać liczne odpowiedzi na niniejsze stwierdzenie, zdecydowałem zasięgnąć również opinii w internecie. Wszakże cóż sam mógłbym osiągnąć podejmując się tak wielkiego tematu? Poza osobistymi spostrzeżeniami, raczej niewiele. Zatem wychodzi na to, że według Dawida Kucińskiego podchodząc do tej kwestii pod względem socjologicznym, okazuje się że nasz doping może wiązać się z chęcią akceptacji oraz przynależności do odpowiedniej grupy społecznej. Natomiast biorąc pod uwagę stronę politologiczną, dotyczy to wyrażenia swoich sympatii politycznych. Z kolei zastanawiając się nad historycznym aspektem całej sprawy, możemy bez trudu odnieść się do starych konfliktów państwowych. Jednak dla większości z nas, to nic innego jak zwykły odruch fizjologiczny, dzięki któremu oprócz wspaniałej zabawy, możemy w pewien sposób wesprzeć naszych ulubieńców.

Polub, zaćwierkaj lub wykop Raziela oraz jego wpisy, jeśli przypadły ci do gustu. Z góry dziękuję za klik.

RazielGP
1 września 2013 - 11:53