Szaleństwo nabijania platyn i korupcja sceny trofeowej na PlayStation Network - Jaszczomb - 17 grudnia 2013

Szaleństwo nabijania platyn i korupcja sceny trofeowej na PlayStation Network

1990 dni nabijania trofeów. 611 platyn, 30,802 pucharki łącznie, chociaż do czasu wrzucenia tego do sieci pewnie wpadło kilkanaście kolejnych. Gracz Hakoom wbił maksymalny poziom na PlayStation Network, a pomimo to nie przestaje poszerzać swojej kolekcji. Gracz doskonały czy niezrównoważony maniak?

To niemożliwe/Ten koleś nie ma życia/Oszust.


Hakam „Hakoom” Karim - bahrajński fan marki PlayStation i gracz z wyboru. To on dwa lata temu osiągnął pięćdziesiąty poziom trofeowy, przez co podwojono dotychczasowy limit. Wczoraj udowodnił, że również imponująca liczba stu poziomów go ogranicza.

Blokadę postępu na setnym levelu i jednym procencie odkryto już na początku roku, kiedy to użytkownicy PSN BielEric i Pockidrive nieczystymi metodami zdobyli szczyt.

Pytanie tylko - na co to komu?

Scena trofeowa jest brana całkiem poważnie przez środowisko trophy hunterów. Jakkolwiek śmiesznie by to nie brzmiało, na najpopularniejszych stronach rankingowych panuje nawet korupcja. Prestiżowy serwis PSNProfiles nie ma na swoich leaderboardsach Hakooma. Ten tłumaczy swoją nieobecność odwetem za odkrycie i nagłośnienie przez niego sprawy wykupienia miejsca na portalu przez hakerów.

Wszystko to w imię czego - tytułu najlepszego gracza? Na pewno najbogatszego i z najwiekszą ilością wolnego czasu. Trophy whoring, jak zabawnie zwykło się określać ludzi grających wyłącznie dla trofeów, sięga dalej.

Są ludzie gotowi wyłożyć prawdziwą gotówkę, by móc pochwalić się swoim-cudzym osiągnięciem. Sam bohater dzisiejszego wpisu oferuje wbijanie pucharków za absurdalne ceny: Trylogia Dead Space (z bonusową czwartą platyną z Dead Space 2 German Version) to wydatek rzędu $500. Na trzy części Uncharted wydamy $225, za to „najcięższe wyzwanie”, jak określa pakiet Ninja Gaiden: Sigma 2 oraz Ninja Gaiden 3 - okrągłe $1000. Spokojnie „prices are negotiable”...


W końcu z czegoś musi żyć, prawda? Sam zapewnia, że jego dzień polega na jedzeniu, graniu i spaniu, lecz nie wyobraża sobie weekendu bez wyjścia ze znajomymi, a 8.grudnia, lekko ponad tydzień temu, ożenił się z inną łowczynią trofeów. Tak czy inaczej, zupełnym no-life’em nie jest.

Internauci zresztą śledzą czas nabijania pucharków, zarzucają, iż na jego sukces składa się wielu graczy. Z kolei fani Hakooma wysyłają mu trudno dostępne gry z całego świata, szczególnie japońskie tytuły.

Na pytanie co zrobiłby, gdyby nagle stracił bezpowrotnie swoje konto, odpowiada „I would move on”. Ponad 5 lat ciężkiej pracy rzeczywiście nie ma dla niego znaczenia, a może to był jedynie dodatek do czerpanej frajdy z gry?


Jedni powiedzą, że trofea ich nie interesują, bo oni grają dla siebie, a nie dla durnego „ding!”. Inni, wraz z autorem, widzą w tym możliwość zaliczenia w danym tytule wszystkiego, co developer przygotował bądź przedłużenia nieco rozgrywki. Z kolei niektórzy wydają się widzieć sens życia w zaliczaniu kolejnych platyn jak najniższym wysiłkiem.

Utrzymując zdrowy stosunek do sprawy, panu Hakoomowi należy pogratulować zacięcia. I póki nie wypożyczacie egzemplarza Hannah Montana The Movie z uwagi na szybką i łatwą platynę - wszystko dla ludzi.

POW!

Jaszczomb
17 grudnia 2013 - 12:14