Moje ulubione serie anime: Black Blood Brothers - Strider - 25 stycznia 2014

Moje ulubione serie anime: Black Blood Brothers

Tak się jakoś złożyło, że w ostatnich latach wampiry stały się szalenie popularne, jednocześnie tracąc wiele ze swojego mrocznego pochodzenia. Nie są już straszliwymi , żądnymi krwi potworami, ale raczej miłymi istotkami, górującymi nad śmiertelnikami wiekiem i mądrością, które co prawda od czasu do czasu muszą coś „przekąsić”, ale w żadnym wypadku nie ma mowy o krzywdzeniu przy tym ludzi (pamiętacie dziwne fascynacje łabędziami niejakiego Edwarda Coolena?). Trend to przerażający, w który częściowo  (całe szczęście, że tylko częściowo!) wpisuje się jedno z moich ulubionych anime, Black Blood Brothers.

Akcja serialu rozpoczyna się w 1997 r., w Hong-Kongu, będącym strefą regularnych działań wojennych pomiędzy nowym, tajemniczym rodzajem wampirów (jap. „Kowroon Children”, pol. „Bękartami Kowloona), a sojuszem wampirów Starej Krwi i ludzi. Wspólnymi siłami „aliantów” udaje się co prawda zażegnać niebezpieczeństwo, miasto zostaje jednak doszczętnie zburzone, a prawda o wampirach wychodzi na światło dzienne.

Dziesięć lat później bohater walk o Hong-Kong, wampir Jirou Mochizuki przybywa wraz ze swoim 10-letnim bratem, Kotaro, do Japonii. Jego celem jest Strefa Specjalna w pobliżu Yokohamy, gdzie wampiry żyją w pokojowej koegzystencji z ludźmi. Oddzielona od świata niewidzialną, magiczną barierą Strefa stanowić ma azyl od zagrożenia ze strony rozproszonych po świecie Bękartów Kowloona. Szybko okazuje się jednak, że od dawna jest już ona infiltrowana przez dawną przyjaciółkę Jirou i zarazem najpotężniejsze „dziecko” Adama Wonga (vel: Króla Kowloon), Cassandrę Jill Warlock. Szukający spokojnego miejsca do życia Jirou, po raz kolejny zmuszony zostaje do wzięcia udziału w bratobójczej walce.

Niewątpliwą zaletą serialu jest jego humor – prosty, ale zarazem pozwalający odprężyć się przed telewizorem. Przyjemnie śledzi się codzienne utarczki i przekomarzania pomiędzy stuletnim Jirou a odpowiedzialną za niego, młodziutką „negocjatorką” Mimiko Katsuragi. Żarty nie są wymuszone i nie drażnią, a gdy trzeba ustępują miejsca powadze (śmierć Alice, ukochanej Jirou, czy konfrontacja pomiędzy Cassandrą a potężnym Zelmanem Clockiem) – pod tym względem serial jest naprawdę dobrze zbalansowany. Całkiem nieźle zarysowane są również charaktery głównych bohaterów i wzajemne relacje pomiędzy nimi (chociaż wątek Jirou i Cassy mógł być zdecydowanie bardziej rozbudowany).

Największą wadą serialu jest jego długość – zaledwie 12 odcinków. Wyraźnie czuć, że historia została urwana w połowie, a Black Blood Brothers powinno trwać przynajmniej dwukrotnie dłużej – część wątków pozostała niedokończona, a mniej ważni bohaterowie, którzy konkretnych barw nabierają dopiero pod koniec serii, zostali zredukowani do roli tła. Oczywiście, ortodoksyjnych wielbicieli wampirów drażnić może również przedstawienie krwijopijców jako istoty honorowe i kierujące się humanitaryzmem wobec ludzi, ale mnie akurat w tym konkretnym przypadku to nie przeszkadzało.

Black Blood Brothers zostało zlicencjonowane i wydane w Polsce przez Anime Gate w 2008 r. w dość przystępnej cenie (swego czasu za swój egzemplarz zapłaciłem 49,99 zł). Polskie tłumaczenie nie ustrzegło się pewnych kwiatków językowych, generalnie jednak trzyma niezły poziom (chociaż część terminów w tekście przytoczyłem za lepiej wg mnie pasującymi odpowiednikami angielskimi). Nie jest to pozycja obowiązkowa dla fanów anime, jeśli jednak będziecie mieli kiedyś okazję obejrzeć serial, te kilka godzin nie będzie raczej czasem straconym. :)

Strider
25 stycznia 2014 - 15:43