Aktorskie kariery #1: Sam Rockwell - Marcus - 25 stycznia 2014

Aktorskie kariery #1: Sam Rockwell

hollywoodreporter.com

Za sprawą tego wpisu rozpoczynam nowy, nieregularny cykl, w którym będę przedstawiał swoich ulubionych, choć niekoniecznie znanych i docenianych aktorów. Głównym bohaterem będzie dzisiaj Sam Rockwell, czyli człowiek, któremu z Oscarami i Złotymi globami było do tej pory zdecydowanie nie po drodze.

Sam swoje pierwsze, poważne role odgrywał już pod koniec lat 80-tych, jednak były to produkcje niszowe, a przede wszystkim – nie dawały mu szans na wykazanie się ze względu na umieszczanie Rockwella na dalszym planie. Przełomowym momentem w karierze Amerykanina okazała się obecność  w obsadzie Zielonej mili. Oparty na książce Stephena Kinga film znajduje się w czołówce najlepiej ocenianych tytułów, dlatego nie powinno nikogo dziwić, że Rockwell zyskał na tej popularności. Nawet mimo faktu, że nie wcielił się w głównego bohatera (z drugiej strony, „Dziki Bill” odegrał w całej historii niebagatelną rolę). Aktor nie zawiódł zaufania Franka Darabonta, a intuicja reżysera wydaje się godna pozazdroszczenia – nie wiem, czy w tamtym momencie można było znaleźć kogoś, kto lepiej zagrałby rolę psychopaty, jakim był Dziki Bill. Niestety, rola, która teoretycznie miała być motorem napędowym dla kariery Sama, dała mu jedną nominację od Amerykańskiej Gildii Aktorów Filmowych.

Rockwell nie stał się więc gwiazdą światowego formatu, ale po 1999 roku jego kolejne filmowe kreacje wydają się coraz bardziej prestiżowe. W 2002 udało mu się zgarnąć Srebrnego Niedźwiedzia za występ w Niebezpiecznym umyśle, by rok później otrzymać nominację do Złotej satelity dzięki aranżowi w Naciągaczach. Za przepustkę na szczyt kariery można chyba uznać jego rolę w Zabójstwie Jesse’ego Jamesa przez tchórzliwego Roberta Forda. Film, podobnie jak tytuł, jest na tyle nietypowy, że nie udało mi się go jeszcze sforsować. Oczywiście próbowałem, ale przegrałem z późną porą emisji i reklamami, z którymi cały seans trwałby jakieś trzy i pół godziny.

foxnews.com

Na szczęście rola życia nadeszła w jego przypadku dopiero w 2009 roku. Mam na myśli występ w Moon, dzięki któremu cały świat mógł na własne oczy zobaczyć, jak genialny jest Rockwell. Istny  majstersztyk w wykonaniu Sama, który na ekranie jest niemal sam przez półtorej godziny. Pomaga mu wcale nie gorszy robot GERTY, mówiący głosem Kevina Spacey’ego. Klimat, fabuła i przede wszystkim gra aktorska – tyle wystarczy, by opisać Moon.

Rok później bohater tego wpisu trafił między plejadę gwiazd, (do której można go powoli zacząć zaliczać) dostając angaż w kontynuacji kasowego Iron Mana. O ile rola Sama Bella zapada w pamięć, tak Justin Hammer z Iron Man 2 nie zrobił na mnie większego wrażenia. Być może to kwestia nagromadzenia hollywoodzkich aktorów, którzy nie bez powodu zyskali sławę. 2011 rok to „tylko” rola w towarzystwie, m.in. Daniela Craiga i Harrisona Forda. Niestety, Kowboje i obcy nie okazali się idealnym połączeniem konwencji sci-fi i westernu, choć sam film oglądało się całkiem przyjemnie. Rockwell w 2011, podobnie jak w 2012 roku zagrał w tylko jednym filmie, jednak trzeba przyznać, iż jego Billy z Siedmiu psychopatów to kolejny, po Samie Bellu i Dzikim Billu, bohater niezwykle zapadający w pamięć. Mimo, że „rywali” z planu miał utalentowanych, wypadł zdecydowanie najlepiej, odgrywając niezłego świra.

W minionym roku, jakoby w celu zaprzeczenia teorii, że „Rockwell umie grać tylko świrów” Sam udanie wybronił się, grając sympatycznego (i dość przyziemnego) pracownika parku wodnego. Idealnie wpasował się w konwencję Najlepszych najgorszych wakacji, czyli spokojnego filmu, w sam raz do obejrzenia w zimowy wieczór, kiedy to tęskni się za wakacyjnym czasem.

Na co warto czekać, jeśli chcemy obejrzeć Sama Rockwella w jednej z nadchodzących produkcji? Chyba najlepszym wyborem będzie Better Living Through Chemistry, bo fabuła zapowiada się co najmniej obiecująco. Zostawiam Was z jeszcze ciepłym trailerem:

Myślę, że warto obserwować Rockwella, bo w ostatnim czasie staje się on wyznacznikiem jakości filmów. Do tej pory takim aktorem był u mnie Leonardo DiCaprio, jednak dzięki rosnącej popularności Sam może go zastąpić.

Pierwsza, decydująca rola: Zielona Mila (1999)

Najlepszy występ: Moon (2009)

Najbardziej oczekiwany film z jego udziałem: Better Living Through Chemistry (2014)

Marcus
25 stycznia 2014 - 15:45