Robiący wrażenie nastolatek. Recenzja System Shock 2. - fsm - 29 stycznia 2014

Robiący wrażenie nastolatek. Recenzja System Shock 2.

fsm ocenia: System Shock 2
95

System Shock 2, dziecko drużyny dowodzonej przez Kena Levine'a oraz ekipy odpowiedzialnej za Thiefa, zadebiutował 14,5 roku temu i przez ten czas zdążyło obrosnąć małą legendą. W mojej świadomości gra ta zawsze istniała jako inteligentne połączenie RPG i FPSa, które było dużo dojrzalsze, niż typowe shootery z końcówki XX wieku. Tak się jednak złożyło, że mój rok 1999 był wypełniony zachwytami nad Soul Reaverem, czwartym Need for Speedem, GTA 2, Homeworldem czy pierwszym dodatkiem do Half-Life'a i na System Shock 2 miejsca zabrakło. Tak potężne braki w "grografii" wypada z czasem nadrobić, szczególnie że widniejąca obok ocena dobitnie świadczy o niemałym wrażeniu, jakie gra nadal wywołuje.

[achtung, będą fabularne spoilery pod koniec tekstu]

Chwilę dłuższej refleksji poświęciłem System Shock 2 w momencie, gdy na rynku pojawił się BioShock i zachwycił krytyków i graczy (mnie również). Mówiono, że owszem, nowa gra Levine'a jest bardzo dobra, ale mnóstwo zawdzięcza poprzedniemu dziełu sympatycznego pana dewelopera. I teraz już wiem, że podobieństw jest cała masa - zapożyczenia w mechanice gry czy fabularne zagrywki wszyscy odwiedzający Rapture dobrze znali z czasów spędzonych na pokładzie statku Von Braun. W końcu i ja, nic nieznaczący insekt, odnalazłem światłość i dołączyłem do rzeszy graczy zachwycających się drugim System Shockiem.

Zacznę od kilku zgrzytów, bo będzie tego niewiele. W SS2 można hackować różne sprzęty (systemy ochrony, sklepy, skrzynie, zamki), ale minigierka z tym związana za bardzo bazuje na losowości. Musimy połączyć trzy punkty na siatce, ale są przeszkody w postaci nieczynnych węzłów, a trudność całości jest determinowana naszymi statystykami. Bez inwestowania w "hacking" do oporu zbyt często trzeba liczyć na szczęście. Wolałbym coś bardziej zręcznościowego. Wolałbym też dostać inteligentniejszych wrogów. I wolałbym ładniejszą grafikę*. I generalnie wolałbym, żeby System Shock 2 pojawił się niedawno, albo doczekał wysokobudżetowej wersji HD, bo ten cały geniusz zasługuje na pełne detali modele postaci, tonę filtrów, ostre tekstury i odrestaurowane poziomy. Ale tak nie jest, więc już przestanę bełkotać...

System Shock 2 jest prześwietny. Gra daje nam do wyboru jedną z trzech klas ("magik" posługujący się mocą psioniczną, klasyczny żołnierz ze smykałką do wszelkiego rodzaju żelastwa i techniczny spec od hackowania i naprawiania rzeczy), którą potem rozwijamy wedle własnego widzimisię - aspekt RPG jest zarysowany całkiem mocno, a elementów, w które można ładować cybernetyczne punkty jest zaskakująco dużo (od statystyk postaci, przez moce PSI po sprawność w obsłudze danego rodzaju broni czy tego, jak szybko zbadamy jakiś dziwny obiekt). Ja całość przeszedłem silnym Mocą agentem OSA i byłem pozytywnie zaskoczony różnorodnością sposobów na radzenie sobie z przeciwnościami losu, jakie przyszykowano dla mnie w korytarzach statku Von Braun. Do tego dochodzi typowo erpegowy inwentarz, masa różnych ulepszaczy i przedmiotów wymaganych do sprawnej interakcji ze światem... Klasa!

Gra jest liniowa i polega na wykonywaniu poleceń, które do ucha sączy nam kobiecy głos. Pójdź tam, znajdź to, włącz tamto, przejdź tu... Na zmianę eksplorujemy i walczymy z zainfekowanymi przez kosmiczny wirus załogantami oraz wrogo nastawionym do protagonisty systemem obronnym statku. Bardzo prosta (nie mylić z "łatwa") zabawa, która niesłychanie rajcuje dzięki dwóm niezwykle istotnym elementom. Klimat w SS2 jest pierwszorzędny i bierze to, co najlepsze z takiego choćby Aliena, tworząc przekonujący horror s-f (który bez wątpienia był przerażający w 1999 roku, teraz zaś budzi zasłużone uznanie). Drugi doskonały element to historia, na którą składają się przewspaniałe audio-logi i głosy, które słyszy prowadzona przez gracza postać. Głosy SHODAN i Wielu (pozwólcie, że tak przetłumaczę The Many). To, jak zostały one nagrane i zagrane zasługuje na najwyższą pochwałę również teraz. Ciary, powiadam!

Do tego fabuła trzyma się kupy i sprawnie prowadzi gracza aż do satysfakcjonującego finału. Na wstępie wiemy tyle, że jest gnój i musimy sobie z nim jakoś poradzić. Potem zaczynamy kojarzyć, że statek zrobił przystanek i coś znalazł. Że coś nie jest dobre dla ludzi. A na dodatek tu i ówdzie pojawiają się informacje o złej sztucznej inteligencji, która zrobiła dym w pierwszym System Shocku. No i teraz tak - zwrot akcji, w którym SHODAN ujawnia swoje cyber-wspaniałe oblicze bez wątpienia spowodował przed laty niejedno omdlenie. Teraz zaskakuje dużo mniej, ale jest jak najbardziej pożądany. Sam finał też pięknie wpisuje się w Levine'owską tradycję robienia sobie z gracza jaj (pan deweloper wspominał, że fabularnie umotywowana zdrada, jakiej doświadcza gracz, to kontrowersyjne i niespotykane wówczas rozwiązanie). Generalnie dużo BioShocka w tym System Shocku (choć oczywiście sytuacja przedstawia się dokładnie odwrotnie), co wywołało u mnie dużo szczerzenia się do ekranu. A wspominałem już o głosach? Jakie są super? Są super. Poproszę o System Shock 2 w wersji audiobookowej.

Rozgrywka jest przy tym przyjemnie trudna, do czego przyzwyczaiły nas gry sprzed lat. Pokonywanie wyzwań napawało mnie poczuciem dobrze spełnionego obowiązku, ale też wymagało powtórzenia kawałka gry, gdy np. okazało się, że pojedynek, który uznałem za finalny, wcale takowym nie był, a ja przetrwałem go bez mocy PSI, bez amunicji i z dwoma punktami życia. Oldschool pełną gębą, jako żywo. System Shock 2 to gra, która zestarzała się tylko w aspekcie technicznym. Wszystko inne to kod pierwszej próby i przykład na naprawdę świetnie zaprojektowaną, dorosłą zabawę. Brać i grać, nawet jeśli zrobicie to z kilkunastoletnim opóźnieniem.


* Tam powyżej była gwiazdka przy grafice, pamiętacie? No. Czyli tak: aspekt techniczny się zestarzał, ale dzięki pracy modderów SS2 potrafi wyglądać znośnie. Skorzystałem z tej instrukcji, ściągnąłem i wsadziłem do folderu z grą wszystko, co się dało i byłem bardzo zadowolony. Wszystkie obrazki w tekście pochodzą zresztą z mojej własnej wersji upiększonej.

fsm
29 stycznia 2014 - 21:33