Jak mógłby zakończyć się 4. sezon The Walking Dead? - Qualltin - 2 marca 2014

Jak mógłby zakończyć się 4. sezon The Walking Dead?

Sezon 4. serialu The Walking Dead jest już na półmetku. Do końca zostało pięć odcinków, więc niewiele już teoretycznie mogłoby się wydarzyć. Mając jednak na uwadze fakt, że jest to serial dość specyficzny, gdzie twórcy często rzucają się na ścieżkę najmniej dla widzów prawdopodobną do zaistnienia, można by pokusić się o odrobinę fantazji i wykreować własne zakończenie trwającego sezonu tak, aby najpełniej wykorzystać motywy, które otwarto podczas powrotu na wizję drugiej połowy sezonu 4.

Na wstępie chciałbym nadmienić, że nie interesują mnie wszelkie dywagacje na temat rozbieżności bądź zbieżności serialowej fabuły do historii przedstawionej w komiksie o tym samym tytule. Jestem osobą, która ogląda serial The Walking Dead, tego też chciałbym się więc trzymać. Na wstępie krótka dygresja… Czy nie macie wrażenia, że The Walking Dead straciło trochę na swoim uroku w świetle ostatnich wydarzeń? Otóż okazuje się, że zdecydowanie bardziej zaangażowałem się w historię z dwóch pierwszych sezonów, aniżeli w tę z drugiej połowy całego dorobku tego serialu. Mogę nawet zaryzykować stwierdzeniem, że do najnowszych odcinków przyciąga mnie już tylko pewien sentyment połączony z ciekawością i bynajmniej nie chodzi tutaj o tę czystą, zdrową ciekawość, którą cechuje się każdy wierny widz danej serii, a o tę w stylu „ciekawe co oni znowu głupiego wymyślą”. Dużo się pozmieniało, a do szału doprowadzić może choćby Rick, snujący się po świecie z rewolwerem w ręku wycelowanym w dół, niczym Werter musząc mierzyć się ze swoim bólem istnienia. To jednak może być kwestia, na temat której można by napisać cały esej, a nie po to tutaj przecież jesteśmy.

Przypomnijmy sobie szybko to, co wydarzyło się dotychczas w The Walking Dead. Gubernator, korzystając z niewątpliwie przydatnego daru przekonywania słabych psychicznie ludzi (czemu sprzyja styl życia, któremu przystosować się muszą po całej katastrofie wszyscy ocaleni), zebrał małą armię, na wyposażeniu której znalazł się nawet w pełni sprawny czołg. Sielankę więzienną Ricka i jego zespołu obrócił w pył podczas ataku, którego, tak mi się wydaje, powodem była czysta rządza zemsty na byłym szeryfie. Hershel ginie z rąk Briana, ten drugi natomiast polega gdzieś na podwórzu przed głównym budynkiem. Kompleks więzienny zostaje całkowicie zniszczony, szwędacze przejmują cały teren, a dobrze znana nam ekipa rozdziela się w bitewnym chaosie próbując ratować własną skórę. Twórcy przez bodaj dwa ostatnie odcinki raczą nas historiami każdej z tych przypadkowych grup ratunkowych. Rick z synem trafia do domu, gdzie potem spotykają także Michonne. Glenn z nowo poznaną dziewczyną z byłej eskapady Gubernatora natrafia natomiast na żołnierza, a przynajmniej tak się przedstawia, który wraz z dziewczyną ma do Waszyngtonu dostarczyć doktora, który rzekomo ma być w posiadaniu informacji na temat całej katastrofy, jej powodów oraz potencjalnego rozwiązania całego problemu. Ciężarówka, którą podróżują, wskutek niedopatrzenia i głupoty, zostaje unieruchomiona, a Ci muszą zawrócić, towarzysząc Glennowi w drodze powrotnej w poszukiwaniu żony.

A teraz puszczamy wodze fantazji...

Pytanie – co może się teraz wydarzyć? Nie wątpię w to, że Glenn swoją żonę odnajdzie. Nie mógłbym uwierzyć, że scenarzysta byłby w stanie ich rozdzielić choćby poprzez śmierć jednego z małżonków. Wydaje mi się, że w toku pozostałych do końca pięciu odcinków, większość ekipy ponownie zostanie złączona, a całość zakończy się odkryciem obozu, o którym dowiedzieli się Rick, jego syn i Michonne, znajdując tabliczkę informacyjną. Znając styl twórców serialu, mógłbym założyć się o to, że wspomniana baza okaże się całkowitym przeciwieństwem tego, czego spodziewają się główni bohaterowie. Albo będzie to przejęte przez bandytów miejsce, albo zastaną tam tylko zgliszcza. Wszak osoby odpowiedzialne za fabułę serialu lubują się w szokowaniu widzów i robieniu tego, czego najmniej chcieliby być oni świadkami. Zdziwię się natomiast, jeśli napotkają oni tam pełnoprawny, żyjący własnym życiem, organ społeczny, a tym bardziej, jeśli w tym wszystkim czynny udział będzie mieć rząd Stanów Zjednoczonych czy Gwardia Narodowa.

Ciekawiej może być natomiast w samozwańczej drużynie, w której znajduje się doktor, a który miał zostać dostarczony do Waszyngtonu. Nie chce on zdradzić swojej tajemnicy, co daje twórcom niezłe pole do popisu. Mogą wykreować oni jakieś poważne zagrożenie, w którym ten prawie stałby się jednym ze szwendaczy, ale cudem uchodzi z życiem. Widzami zapanowałoby to nieprzyjemne uczucie, że mogliby nie dowiedzieć się już nigdy, co tak naprawdę ów jajogłowy mógł na temat zombie i całej sytuacji wiedzieć. Wokół tego można też zbudować porządny ciąg dalszy, przyciągający tą czystą, zdrową ciekawością. Nie mam jednak żadnego pomysłu, co mogliby twórcy wymyśleć w sprawie całej katastrofy. Co niby mogło ją spowodować? Jedyne, co przychodzi mi na myśl, to powrót do wydarzeń z laboratorium z bodajże pierwszego sezonu. Pozostało parę otwartych kwestii, które można by poruszyć. Dobrym pomysłem byłoby przywołanie komunikatów, które doktor z Centrum Zarządzania Kryzysowego codziennie przygotowywał, a które mogły by pomóc w rozwiązaniu zagadki. Idąc tą drogą, powodem całego zajścia musiałby okazać się jakiś wirus. Brakuje tylko tego czynnika łączącego wszystko w spójną całość.

Macie swoje pomysły? A może macie alternatywny pomysł na dalszą część przygód? Przedstawcie swoje wizje.

Qualltin
2 marca 2014 - 23:05