Szalone pomysły Rockstara - mini-gry w Bully - Brucevsky - 25 marca 2014

Szalone pomysły Rockstara - mini-gry w Bully

W kolejnym odcinku Strefy zrzutu* przyjrzymy się kilku nowym produkcjom, które na rynek trafiły po cichu, bez większej kampanii marketingowej. Wyraźnie widać, że tworzyły je mniejsze studia za mikroskopijne budżety, w porównaniu do tych przeznaczonych na stworzenie Legend of Zelda czy Contry. Czy z automatu możemy więc uznać, że to produkcje niewarte naszego czasu i pieniędzy? Na to pytanie odpowiedzą nasi recenzenci.

ConSumo

Dobra zręcznościówka nie jest zła. Pamiętam jak sam straciłem setki żetonów na Pac-Manie czy Galadze w zadymionym baraku pana Stacha, który stał dwa kilometry od mojego domu. Mając miłe wspomnienia z czasów dzieciństwa, z dużymi nadziejami zasiadłem do najnowszego dzieła studia JapEater Entertainment, ConSumo.

W pozbawionej fabuły produkcji sterujemy małym sumitą, którego jedynym życiowym celem jest najeść się i urosnąć do ogromnych rozmiarów. Nasz bohater trafia więc na zdecydowanie nieproporcjonalną w stosunku do jego wielkości matę, gdzie co chwila przelatują różne smakołyki, a także niezbyt jadalne dania i przedmioty. Odpowiednio sterując śmigającym po planszy sumitą musimy zbierać ryby i świeży ryż, jednocześnie unikając zepsutych potraw i rybek nadymek.

ConSumo oferuje sporo zabawy, choć wszystkie sekrety gry poznajemy już praktycznie po pierwszych sześćdziesięciu sekundach od jej uruchomienia. Walka o wysoki high-score motywuje jednak do kolejnych prób i stanowi wystarczający powód, by nie oderwać się od kineskopowego telewizorka przez długie godziny. W dobrej zabawie pomaga też wpadający w ucho motyw przewodni i przyjemna, kolorowa oprawa graficzna. ConSumo to gra zdecydowanie warta rozważenia przy zakupach, której każdy miłośnik zręcznościówek powinien dać szansę. Przynajmniej do czasu kolejnej premiery gry Nintendo na naszym kochanym Pegasusie.

Ocena: 7/10

Monkey Fling

Shigeru Miyamoto, Yu Suzuki i inni wielcy twórcy gier cały czas pracują na rzecz poprawy wizerunku naszego kochanego hobby.  Tworzą przepiękne światy i wymyślają fantastyczne historie lub po prostu projektują znakomicie odprężające i dające sporo satysfakcji tytuły. Niestety wciąż dla większości dorosłych gry to bezmyślna forma rozrywki, strata czasu. Z taką krytyką będziemy musieli mierzyć się jeszcze długo. Przynajmniej tak długo, jak kolejne tytuły tworzyć będą studia w stylu BananAss Ltd.

Ich Monkey Fling jest żenującą, niedopracowaną, okropnie zaprojektowaną i źle wyglądającą kalką znanych nam już wcześniej pomysłów. Twórcy przygotowali grę tylko w założeniach zabawną, która nie ma nic ciekawego do zaoferowania. Rzucanie odchodami w wiszące na drzewach kiście bananów i spuszczające się na pajęczynach pająki może w teorii śmieszyło kogoś w BananAss, ale graczy nie ma prawa porwać. Nie widzę sensu rozpisywać się więcej nawet o mało intuicyjnym sterowaniu i fatalnej grafice, Monkey Fling to chybiony pomysł, który mam nadzieję, że przyniesie twórcom straty finansowe. Na razie niestety przyniósł tylko szkodę wszystkim fanom gier.

Ocena: 1/10

NutShots

Naczelny miał wyjątkowo dziwny wyraz twarzy, gdy wręczał mi pudełko z NutShots, side-scrollowaną strzelanką autorstwa CoConingun Entertainment. Było na tej twarzy coś z uśmiechu, trochę współczucia, znalazło się też miejsce na błysk złośliwości. Niezrażony tym jakże przyjemnym spotkaniem z szefem (radzę ostrożnie dobierać słowa – przyp. red. nacz.) wróciłem do domu i wsunąłem kartridż w czekającą od dłuższego czasu na coś nowego Segę Mega Drive.

NutShots to żadna rewolucja, ot tradycyjna strzelanka, choć osadzona w ciekawych klimatach. Tym razem nie suniemy w prawo za sterami pojazdu, a lecimy sobie polatuchą i prujemy z orzechów do pszczół, nietoperzy i jastrzębi. Te ostatnie pełnią rolę bossa i co jakiś czas próbują zestrzelić nas za pomocą zdalnie sterowanego tuńczyka. Mam problem z zachowaniem powagi pisząc to, tak absurdalny jest to pomysł.

NutShots jednak broni się przyjemnym sterowaniem i hipnotyzującą rozgrywką. W premierowej cenie nie jest wart żądanych pieniędzy, ale gdy tylko znajdziecie okazję, by kupić go taniej, możecie tę opcję przemyśleć. Strzela się przyjemnie, jest w tym wszystkim trochę wyzwania, a możliwość zapisywania wyników daje doskonały pretekst, by zaprosić na kilka godzin rywalizacji grupę znajomych. Szefie, NutShots nie okazał się takim crapem, jakim się spodziewałeś! (a niech to! – przyp. red. nacz).

Ocena: 5/10

Future Street Racing 2165 & Future Street Racing 3D

Czegoś takiego w swojej recenzenckiej karierze jeszcze nie spotkałem, studio RockSpeed Generals w tym samym momencie wypuściło dwie wersje jednej gry, jedną w 2D, a drugą w 3D. Trzeba im oddać, że to odważne posunięcie. Posiadacze blaszaków mogą jednak być zadowoleni.

Dzięki tej ryzykownej zagrywce każdy gracz ma do wyboru dwa ciekawe futurystyczne wyścigi, jeden zrobiony na modłę Micro Machines, drugi w rewelacyjnym trójwymiarze. Poza oprawą audiowizualną gry nie różnią się niczym, mają te same trasy, taką samą fizykę i pozwalają bawić się w tylko jednym trybie turnieju. Niestety tej zabawy na długo nie starcza, bo tory są ledwie trzy, a bezbłędne przejechanie całych zawodów zajmuje kilka minut. Później można już tylko śrubować swoje rekordy.

Future Street Racing 2165 i Future Street Racing 3D pozwalają się wyszaleć, bo trasy zaprojektowano zmyślnie, łącząc kombinacje ostrych zakrętów i szybkich prostych. Dodatkowo na każdej znajdują się skróty, które można wykorzystać w rywalizacji z przeciwnikami. Rywali na torze dużo łatwiej jednak eliminować przy pomocy laserów, w które wyposażony jest nasz pojazd. Nieskończona ilość amunicji zachęca, by na torze działo się dużo, a dźwięk silników co rusz zakłócały eksplozje. A wszystko to przy naprawdę niskich wymaganiach sprzętowych.

Przy obu grach bawiłem się dobrze, choć niestety krótko. Na szczęście autorzy wycenili obie produkcje na niższym niż większość premiowych produkcji poziomie, co jest uczciwym podejściem wobec niewielkiej liczby tras. Miłośnicy ścigałek mogą przemyśleć zakup.

Ocena: 5/10

*Secret Service anyone? ;)

Gralingrad potrzebuje Twoich komentarzy, rad, uwag i opinii! Jeśli masz coś do dodania, z czymś się nie zgadzasz lub chciałbyś napisać kilka słów pochwały to śmiało kieruj swe kroki w stronę komentarzy lub na profil na Facebooku, gdzie oprócz informacji o nowych materiałach znajdziesz też ciekawostki dotyczące sportu, motoryzacji, filmu, anime, muzyki i gier. Zainteresowani mogą też uderzać na anglojęzyczną wersję Gralingradu, gdzie trafiają krótkie teksty na rozmaite tematy.
Brucevsky
25 marca 2014 - 15:10