Powrót do Azeroth! - Dateusz - 1 kwietnia 2014

Powrót do Azeroth!

Po raz kolejny, po długiej, ponad dwuletniej przerwie wróciłem do grania w World of Warcraft. Dlaczego Świat Wojennego Rzemiosła jest tak wciągający, że co jakiś czas do niego wracam? Oto X (słownie: iks) podpunktów, które sprawiają, że WoW w zasadzie nigdy się nie nudzi.

X. Rozwój i przystępność!

WoW ma już niemal 10 lat. Przez bardzo długi czas po premierze w 2004 roku wszystkie MMO wychodzące na rynek brały z niego przykład (a niektóre ściągały niemalże wszystko w sposób, że ciężko było je odróżnić), jednak w końcu rynek zaczął się zmieniać. Na całe szczęście twórcy World of Warcraft nie przysypiali i na bieżąco starali się rozwijać swój produkt. Z każdą ekspansją do Świata Warcrafta wprowadzano nowe elementy, z każdym następnym razem zawartości było coraz więcej. Awansując na kolejne poziomy i przenosząc się pomiędzy lokacjami z różnych dodatków idzie bez problemu zauważyć różnice pomiędzy nimi. W początkowych krainach gra się niemal identycznie, jak dziesięć lat temu, w miejscówkach wysokopoziomowych nieco inaczej. Nie mam tu na myśli zmian w mechanice, lecz różnice w prowadzeniu narracji. Im bardziej rozwinięta postać, tym więcej napotykamy event’ów, cut-scenek, zadania są przedstawione o wiele ciekawiej, coraz więcej napotkanych postaci jest wartych zapamiętania. Dzisiejszy sposób rozgrywki sprawia, że grze coraz bliżej do zwykłego RPG, niż wydawanych przed dekadą MMORPG. I jasne, jest wiele osób, które od grania odeszły właśnie z powodu tych zmian, ale – wiadomo – wszystkim nie dogodzisz.

X. Społeczność!

Kojarzymy „dzieci” – osoby, które z pomocą swojego wymyślonego wieku (który w rzeczywistoci boryka się między 12-16 rokiem życia; wymyślony wiek musi być odpowiednio większy) chcą pokazać wyższość nad innymi graczami. Obok nich trolle, spamerzy i im podobni, czyli bolączka czatu wszystkich popularnych gier online. Również w WoWie mamy przykrość spotkania gromady takich ludzi, od tego nie da się całkowicie uchronić. Jednak gry MMO, które nie poddały abonamentu na rzecz modelu free-to-play (czyli m. in. World of Warcraft właśnie) mają zauważalnie wyższy poziom kultury zachowania i przyjemności obcowania ze społeczeństwem grających. Poznaje się mnóstwo osób, naprawdę świetnych ludzi, z którymi wspólne koszenie zarówno mobów jak i przedstawicieli przeciwnej frakcji jest jeszcze bardziej miodne.

X. Żarty i smaczki!

Jako ogromny fan sagi o Indianie Jonesie i całokształtu twórczości Harrisona Forda, moim ulubionym zagraniem ze strony Blizzardu jest postać Harrisona Jonesa. Pan archeolog odgrywa znaczącą rolę w rejonie Uldum, gdzie otrzymał cały łańcuch zadań do wykonania, które również są dla fanów filmu „Poszukiwacze zaginionej Arki” świetnym kąskiem. Widzimy Jonesy’ego walczącego z łysym osiłkiem przy samolocie, pomagamy w naprawie berła, a w zadaniu „Harrison Jones and the Temple of Uldum” jesteśmy świadkami otworzenia filmowej Arki (w tej roli The Coffer of Promise) i niemalże tak samo filmowej śmierci antagonisty. Zainteresowani filmem odwiedzając Azeroth zauważą niemałe podobieństwo pewnej postaci do Johna Rambo, będą mogli spróbować swoich sił w Fight Clubie i usłyszą chyba każdą kwestię wypowiedzianą przez Arnolda w ciągu jego kariery. Easter Eggi, przeróżne smaczki dla poszukiwaczy ukrytego sensu, naśmiewanie się z innych gier (również swoich), filmów i książek, w Azeroth jest tego mnóstwo: ukryte na mapie odbicie myszki Miki, łowiący na brzegu rzeki Jason z „Piątku 13-go” czy niszczący zbiory ziarna Cornan Barbarzyńca to ledwie zalążek.

X. System osiągnięć!        

Osiągnięcia zdobyły swoją popularność wraz z premierą Xboxa 360. Od tamtej pory pomysł podchwyciło między innymi Sony, Valve, banki (!), no i Blizzard. Wśród grających panuje niezgoda, czy achievementy wspomagają rozgrywkę, czy sztucznie ją tylko przedłużają, WoW na pewno nie cierpi z powodu ich istnienia. Od prostych i krótkich zadań, które wykonujemy wraz z postępami (osiągnij wyznaczony poziom, odkryj mapę okolicy), po zajmujące i trudne (zdobycie wysokiego ratingu na Arenach, bądź w 3% najlepszych graczy PvP).

X. Endgame!

Bez przerwy, przez cały miesiąc tłuczesz się po świecie zabijając i pomagając, w końcu osiągasz maksymalny (w tej chwili 90) poziom. Koniec? Nowa postać? Niekoniecznie. Dopiero po osiągnięciu maksymalnego poziomu jesteś w stanie poznać przedstawioną historię do końca i rozwiązać wiele wcześniej niedostępnych zadań. Zajmiesz się więc ulepszaniem swojego ekwipunku, zdobywaniem reputacji, osiągnięć, eksplorowaniem ogromnego świata, możesz nawet bawić się w odgrywanie roli (chociaż, jeżeli chciałeś, to już to robiłeś). A przed Tobą jeszcze heroiczny poziom trudności podziemi, raidy, scenariusze i pełna krasa PvP, dopiero teraz zabawa nabiera rumieńców.

X. PvP!

Kwintesencja spędzonego przeze mnie na grindzie czasu, wisienka na torcie mojej przygody z WoWem, czyli klepanie się po japach z innymi graczami (nie mylić ze /slap). Możliwość tłuczenia się mamy niemalże od samego początku zabawy, ale najciekawiej robi się w endgame. Mając już maksymalny poziom balans rozgrywki PvP normuje się, prawie wszystko zależy więc teraz od naszych umiejętności. Prawie wszystko, bowiem świeżo zdobyty poziom 90. jest dla graczy z długo zdobywanym sprzętem niczym kolejny mob: kilka umiejętności rozpływa pasek zdrowia świeżaka w parę sekund. Przebrnąłeś przez 90 poziomów doświadczenia, przebrniesz i przez to. Kiedy nadejdzie już czas i to Ty będziesz osobą nękającą innych, można postarać się o udział w jakiejś porządnej gildii nastawionej na rozgrywki PvP i wraz z nimi wkroczyć w jeszcze wyższe sfery okładania się mieczami. PvP jest zróżnicowane i ciekawe, możemy wyłącznie zabijać się wzajem z przeciwnikami w trybie Arena (2v2, 3v3 i 5v5), albo w międzyczasie wymieniania razów wykonywać niezbędne do zwycięstwa zadania w trybie Battleground (od 10v10 po 40v40, Alliance vs. Horde) Mamy tu również Dueling (1v1) i World PvP (walki pomiędzy frakcjami na głównej mapie). Pewnikiem, podczas zwykłego levelowania natrafi się również na jakiegoś zbłąkanego przeciwnika, któremu niegrzecznie byłoby nie przedstawić swoich racji.

X. Rozwój po raz 2!

No dobra, zdobyłem wszystkie interesujące mnie osiągnięcia, mój gear lepszy być nie może, wszystkie lochy zdobyte, wszystkie smoki zabite i następna postać mnie nie interesuje, co wtedy? Wtedy należy zrobić sobie przerwę, żeby po premierze następnego dodatku (która, swoją drogą, już nie długo) być zwartym i gotowym do powrotu do odświeżonego graficznie Azeroth i do odkrycia nowego contentu, jaki przygotowali dla nas panowie z Zamieci.

Dateusz
1 kwietnia 2014 - 10:33