'W poszukiwaniu strachu': Akt I - Książka - qGard - 8 maja 2014

"W poszukiwaniu strachu": Akt I - Książka

Ostatnio nabrałem ochoty na przeżycie czegoś nowego. Zapragnąłem się wystraszyć. Tak prawdziwie, porządnie, oczywiście w kulturalny sposób. Nie będę przecież biegał w nocy po lesie. Nie jesteśmy neandertalczykami, potrzebujemy wyszukanych form rozrywki. Chęć przeżycia czegoś strasznego była zbyt wielka. Pragnąłem tego. Sięgnąłem po książkę - bo co innego, jak nie książka, najlepiej dostarczy mi tej przyjemności. To dzięki niej wielokrotnie nie zmrużyłem oka, bo autor uśmiercił mojego ulubionego bohatera. Tak, książka będzie tym, co da mi takiego kopa, że będę musiał nosić pieluchę, by nie popaprać gatków ze strachu.

Źródło:http://kopalniawiedzy.pl/

Kogo wybrać na pierwszy ogień? No tak, Stephen King! No jasne, on przecież jest taki popularny. Nie ma możliwości by nie udało mu się przyprawić mnie o chęć spania z rodzicami, jak za młodu gdy potwory spod łóżka nie dawały mi spokoju. Dobra, King. W końcu po nazwisku widać, że król. Nie mogę się zawieść. Pierwsza książka... i... nic, po prostu nic! Klimat wgniótł mnie w podłogę. Było tak gęsto, że ledwo widziałem co dzieje się po drugiej stronie pokoju. Jednak nie, tutaj nie było się czego wystraszyć. Był jakiś kot, moce o których nie śniło się ludziom ale czegoś zabrakło. Wszystko miało ręce i nogi, jednak nie było "tego czegoś", nie stało się nic. Nadal mogłem pójść do kibla w nocy, a przecież należy pamiętać o ciemnym korytarzu. W końcu każdy krok uświadamiał mi, że nie jestem sam. Skrzypiąca podłoga dająca się we znaki, ten kontur sylwetki mojego mordercy widziany oczami, które ledwo przyzwyczaiły się do ciemności. Tego wszystkiego nie było. Normalnie przeszedłem prez korytarz, zrobiłem co miałem zrobić i wróciłem. Zero presji. No nic, pewnie King miał gorszy dzień, nie możemy tak go skreślać. To, że każdy polecał tą książkę nic nie znaczy, to zwykły przypadek. Czytałem przy zbyt mocnej żarówce i nie było tego klimatu. To na pewno to. Dobra, druga książka. Teraz się uda.

Stephen dobrze przeją pałeczkę, po swoim niepisanym mentorze.
Źródło: http://stephenking8.blogspot.com/

 Jednak nie, było to samo. Klimat, dobra fabuła nie śmierdząca byle pisarczykiem, jednak z szafy nie wyskoczył żaden pieprzony klaun. No nic, "Król" mi jednak tutaj nie pomoże ale nie on jeden pisze w tym gatunku. Tak, teraz Graham Masterton, tutaj już nie będzie problemu. Książka dobrana w odpowiedni sposób. Oczywiście unikałem jego poradników seksualnych, bo nie to mnie teraz interesowało. Tutaj odnajdę strach. Dokładnie tego szukam. Wszystko przygotowane: tylko ja, lampka nocna i książka. Skończyłem i... nic, znowu nic. Coś tu jest nie tak. To jest książka polecona przez ludzi? No jak to możliwe? Książka - najlepsze co istnieje. Mogę wejść całym sobą w jej świat, wejść nawet w buty bohatera i poczuć się jakbym to ja tam był, wszystko dzięki mojej wyobraźni. To czemu lustra mnie teraz nie przerażają? No czemu?! Tutaj jest wszystko czarno na białym. Klimat, opowieść, odpowiednie budowanie napięcia, jednak nic się nie dzieje. To na pewno problem z książką. Wiem, wiem już to mówiłem w trakcie zabawy z "Królem", jednak musi być jakieś wyjaśnienie. Dobra, kolejny tytuł tym razem będzie ok. Powtórka z zabawy: ja, lampka nocna, w tym wypadku ze słabszą żarówką(jeszcze trochę i zacznę czytać po ciemku) i książka. Czytamy... i kolejny niewypał. Ja rozumiem, może te mityczne stworzenia nie są takie straszne. Jednak zero? Nawet minimalnego przyśpieszenia rytmu serca? No nic. Słowo "nic" zaczyna mi działać na nerwy. Jednak Masterton również się nie sprawdził, zostaje mi ostatni z popularnych pisarzy. Dokładnie, H. P. Lovecraft, przecież na podstawie jego opowieści nawet gry są tworzone. Toż to on był pionier tego gatunku.Tutaj będzie rzeź niewiniątek. Znów powtórka: ja, lampka, książka i lecimy.

Twórczość H.P. Lovecraft'a, to jednak piękne początki gatunku.
Źródło: http://www.zgrami.pl/ 

Przyznaje, tym razem to było coś innego. Inaczej budowany klimat, obszerniejsza geneza, dzięki czemu wydaje nam się, że pisarz opowiada nam prawdziwe historię popartą faktami, jednak rybka czy kałamarnica nadal nie robi na mnie wrażenia. Nie wiem, chyba przeżywam kryzys. Mój światopogląd umarł, upadł, już nic nie będzie takie samo. Czy jeszcze kiedykolwiek zagram na skrzypcach? Musze przyznać, tego się nie spodziewałem. Książki zawsze były ważną częścią mojego życia. Jako gówniarz co prawda unikałem ich jak ognia bo kojarzyły mi się tylko z lekturami szkolnymi, później jednak gdy odkryłem, że książka nie gryzie, a świat tam ukryty to magiczna kraina. Do teraz nigdy mnie nie zawiodły. Jednak jak widać, nie w każdej dziedzinie książka miażdży wszystko niczym Hulk po alkoholu. Z niektórymi rzeczami musimy się pogodzić. Cóż, książka nie straszy, ale przecież dostałem genialne historie, pomysł, wykonanie. Szkoda, że zabrakło zafajdanej bielizny ze strachu(choć nie jestem pewny czy na pewno tego dokładnie pragnę), jednak nadal twierdzę, że było warto przeczytać te tytułu. Wysoki poziom... A ja ciągle nie wiem co ma mnie wystraszyć...?!

qGard
8 maja 2014 - 18:32