Recenzja anime „Tiger & Bunny” – mogło być lepiej - Brucevsky - 23 maja 2014

Recenzja anime „Tiger & Bunny” – mogło być lepiej

Źródło: livedoor.blogimg.jp/guraroido/imgs/d/9/d9ed5a46.jpg

Miasto przyszłości. Porządku na ulicach strzegą nie tylko zwykli policjanci, ale i grupa superbohaterów o nadzwyczajnych zdolnościach. Ich poczynania śledzą nieustannie kamery telewizyjne, a każde osiągnięcie nagradzane jest punktami do rankingu herosów. Anime Tiger & Bunny zapowiadało się naprawdę znakomicie, historia miała ogromny potencjał, a kreska i projekty postaci mogły się podobać. Niestety, jak to często bywa, i tym razem całość nie podołała, może zbyt wysokim, oczekiwaniom…

W Tiger & Bunny głównym bohaterem jest ukrywający się pod pseudonimem Wild Tiger Kotetsu T. Kaburagi, weteran wśród herosów miasta Sternbild i bardzo specyficzna persona. Notowany gdzieś w dolnych rejonach rankingu mężczyzna słynie przede wszystkim z regularnie powodowanej, najczęściej przypadkowo, demolki. Wkrótce na skutek problemów finansowych sponsora mężczyzna zostaje zmuszony do podjęcia pracy dla „Apollon Media” i zostania partnerem młodego herosa Barnaby’ego Brooksa Jr. Zderzenie dwóch różnych charakterów, dwóch bardzo odmiennych podejść do roli superbohatera, powoduje wiele spięć i zabawnych sytuacji. Z czasem ta bardzo charakterystyczna dwójka jednak zaprzyjaźnia się i zaczyna tworzyć niemożliwy do zatrzymania duet.

Streszczenie w kilku zdaniach założeń Tiger & Bunny nie jest rzeczą łatwą. Trudno jednoznacznie zdecydować, które wątki tego anime są najważniejsze, a które tylko drugoplanowe. Można odnieść wrażenie, że nawet twórcy do końca nie wiedzieli, co powinno być osią całej historii i jaki ostatecznie charakter ma mieć ich dzieło. Momentami całość zahacza o niezły kryminał, potem zmienia się w serial obyczajowy, by za chwilę stać się komedią, a w jeszcze kolejnym odcinku skupić się na młodzieżowej opowieści o herosach walczących ze złem. Dopiero w samej końcówce serial zaczyna skupiać się bardziej na jednym wątku, zagadce tragicznej śmierci rodziców Barnaby’ego i wokół niego budować fabułę kolejnych epizodów. Wcześniej jednak ten motyw stanowi tylko jeden z wielu, obok rywalizacji herosów, problemów osobistych i zawodowych Kotetsu oraz jego stosunków z nowym partnerem.

Tiger & Bunny przez chaotyczny scenariusz nie potrafi wciągnąć. Szybko wychodzi na jaw, że pomysł na ligę superbohaterów, którzy chronią mieszkańców wielkiej metropolii, a przy okazji rywalizują ze sobą, został potraktowany po macoszemu i stał się tylko pretekstem, by oprzeć na nim opowieść pseudokryminalną. Odbioru nie ułatwia też brak konkretnej decyzji twórców na temat charakteru całego anime. Przeplatające się motywy komediowe i dramatyczne nie wywołują żadnych emocji, bo za każdym razem dany nastrój jest w oka mgnieniu burzony przez zaskakującą wstawkę humorystyczną lub motyw tragiczny.

Zarys Tiger & Bunny może sugerować, że czeka nas sporo emocjonujących i spektakularnych walk superbohaterów z niesamowitymi złoczyńcami. Pojedynków jest jednak jak na lekarstwo, a jeśli już coś się na ekranie dzieje to daleko temu do oczekiwanej efektowności. Wciąż powtarzane są te same ataki, które ani nie zaskakują oryginalnością, ani nie wywołują opadu szczęki. Nawet w starciach na pięści i kopniaki nie czuć specjalnie siły kolejnych uderzeń, choć walczą teoretycznie najpotężniejsze istoty tego fikcyjnego świata.

Summa summarum, ta opowieść o grupie superbohaterów maluje się jako dzieło przeciętne, które w natłoku wielu konkurencyjnych produkcji łatwo przegapić. W takiej sytuacji nie traci się jednak zbyt wiele, bo Tiger & Bunny nie ma nic, czym szukający oryginalnej fabuły, ciekawych bohaterów, efektownych walk lub zabawnych dialogów fan anime mógłby zaspokoić swój głód.

Ocena: 4/10

Plusy:

+ pomysł na ligę superbohaterów
+ niektóre postacie
+ wątek kryminalny

Minusy:

- zmarnowany potencjał wielu postaci
- kiepskie walki
- chaotyczna fabuła
- wiele wątków nic nie wnosi

Brucevsky
23 maja 2014 - 20:48