Boyhood - niezwykły film kręcony przez niemal 12 lat. - fsm - 12 lipca 2014

Boyhood - niezwykły film kręcony przez niemal 12 lat.

Ilu z Was kojarzy nazwisko Richard Linklater? Zgaduję, że niewielu. Ilu zaś kojarzy filmową trylogię Before z Ethanem Hawke'iem i Julie Delpy? Tu zapewne jest lepiej. Linklater solidnym reżyserem jest (za Szkołę rocka ma dożywotniego plusa!) i najwyraźniej ma upodobanie do wieloletnich, nietuzinkowych projektów. Przed wschodem słońca nakręcił w 1995 roku, Przed zachodem słońca w 2004, zaś ostatni odcinek, Przed północą, ma datę 2013. W trakcie dziewięcioletnich przerw między kolejnymi częściami starzeli się aktorzy, więc starzały się także postacie. Boyhood, najnowszy projekt Linklatera, idzie o krok dalej. Po tytule wpisu możecie się domyślić, o co chodzi.

Film ten jest niezwykłą, jedyną w swoim rodzaju, historią dorastania pewnego chłopca. Projekt rozpoczął się wiosną 2002 roku, gdy główny bohater, młodziutki Mason, miał 7 lat, zaś został zakończony jesienią 2013 roku, wraz z pełnoletnością grającego go Ellara Coltrane'a. Linklater pojawiał się z ekipą w swoim rodzinnym Austin w Teksasie na kilka tygodni, przerywał zdjęcia na długie miesiące, po czym znowu wracał, a cały proces powtarzał się przez ponad dekadę. Niezwykle oryginalny koncept, który narodził się z pragnienia reżysera, by stworzyć autentyczną historię dorastania.

Aby poradzić sobie z problemem zmieniających się twarzy aktorów, wszystkie role przez całe 12 lat odtwarza ta sama ekipa: względnie nieznany (aż do teraz) Ellar Coltrane jako Mason, Ethan Hawke jako jego ojciec i Patricia Arquette jako mama. Scenariusz powstawał w toku kręcenia filmu, by zapewnić możliwą autentyczność filmowego doznania - niektóre sceny były tworzone tuż przed właściwym ich kręceniem. Ethan Hawke jakiś czas przed zakończeniem zdjęć podkreślał niezwykłość przedsięwzięcia - ekipa spotykała się co kilka miesięcy by nakręcić krótką etiudę z życia rodziny, zaś obserwowanie, jak jego filmowy syn dorasta, było wręcz surrealistycznym przeżyciem.

Reżyser, "tata" i "syn".

Boyhood zadebiutował w tym roku na festiwalu w Sundance. Ponad 11 lat historii zostało skompresowane do niecałych 3 godzin filmu, zaś odbiór gotowego dzieła jest jednoznacznie pozytywny. Richard Linklater dokonał rzeczy wielkiej, o czym przekonani się zarówno krytycy (Srebrny Niedźwiedź w Berlinie za reżyserię to nie byle co), jak i widzowie. W Polsce Boyhood (który początkowo miał się nazywać 12 Years, ale Steve McQueen wcześniej pokazał światu 12 Years a Slave, więc tytuł zmieniono na zdecydowanie bardziej mi-się-podobający) zadebiutuje w ostatni weekend sierpnia. Możecie spodziewać się recenzji na łamach gameplaya, a póki co zerknijcie na zwiastun. I jak tu nie kochać kina?

fsm
12 lipca 2014 - 14:06