10 z głowy #02... gier z Pegasusa których nie przeszedłem w dzieciństwie a które mam zamiar jeszcze ukończyć przed śmiercią. - hongi - 18 września 2014

10 z głowy #02... gier z Pegasusa, których nie przeszedłem w dzieciństwie, a które mam zamiar jeszcze ukończyć przed śmiercią.

Kto z nas nie pamięta dziecinnych czasów spędzonych przed telewizorem grając w gry wideo. Nie wszyscy mieli tyle szczęścia by posiadać własne konsole i dlatego musieli kombinować. Częste niezapowiedziane wizyty u kuzynostwa oraz dobrego kolegi, były tylko pretekstem by zagrać sobie na Pegasusie. Tak poznałem wiele gier z ery 8-bitów. Po tylu latach postanowił zrobić małe zestawianie, a dokładnie dziesięć gier, w które grałem jako młody chłopak, ale z jakiegoś powodu nie udało mi się ich ukończyć. Tak więc zapraszam na 10 z głowy... gier z Pegasusa, których nie przeszedłem w dzieciństwie, a które mam zamiar jeszcze ukończyć przed śmiercią.


10. Amagon- jesteś rozbitkiem na bezludnej wyspie, na której czają się straszne maszkary. Na swoje drodze spotkasz skaczące grzyby, latajcie z prędkością światła ptaki oraz plujące pyłkiem kwiatowym osy. Zabijać je będziesz swoim niezawodnym karabinem, a gdy to nie pomoże możesz się zmienić w wielkiego siłacza, który użyje pieści. Komiksowa grafika jest bardzo przyjemna, a rozgrywka  pomimo wielu wad nieustanie w dzieciństwie ścierała mi sen z powiek. Do tej pory nie udało mi nawet dojść do polowy gry, a co mówiąc o zobaczeniu białej flagi na końcu wyspy.


9. Micro Machines - kto posiadał kartridż złota piątka, ten był gość. Znajdowały się tam gry, w które potrafiłem grać dniami, jeśli nie tygodniami. Udało mi się przejść do tej pory trzy z pięciu. Pozostało mi jeszcze tylko ukończyć Ultimate Stuntman, który niestety wylądował poza dziesiątką oraz Micro Machines. Pamiętam, że brakowało mi kilka razy tylko parę wyścigów do końca gry, ale zawsze przed metą jeden z przeciwników dostawał mega przyspieszenie i klapa. Pady latały. Poziom trudności jest przesadzony, w późniejszym etapie gry przeciwnicy są nawet dwa razy szybsi od ciebie. Ahh te przeklęte helikoptery i czołgi. Jeśli szukacie fajnych wyścigów dla dwojga. Polecam, masa zabawy.


8. Wojownicze Żółwie Ninja - gra oparta na komiksach i kreskówkach z lat osiemdziesiątych o zmutowanych Żółwiach Ninja, szkolonych przez mistrza sztuk walki szczura Splintera i walczących z klanem Stopy oraz przywódcą Shredderem. Na początku lat 90-tych, była tylko dostępna pierwsza część. Mogliśmy wcielić się w role jednego żółwi i za pomocą naszej broni walczyć w masą przeciwników, którzy występowali na kartkach komiksów. Na dodatek  mogliśmy jeździć żółwim vanem, co na tamte czasy był wielką rzeczą. Wielokrotnie grałem w grę i wielokrotnie kończyłem z napisem Game Over. Gra jest trudna i irytująca, ale nadal dobra i warta zagrania kolejny raz.


7. Prince of Persia - zastanawialiście się, jak trudne jest życie księcia z bajki? Trudne, jeszcze gdy nasza ukochana zostaje porwana, a zamek jest pełny pułapek i żołnierzy chcących nas pociachać na kawałki. Mamy tylko godzinę by dobiec na szczyt wieży i uratować nasza księżniczkę. Nie jest to niestety,  prosta rzecz. Masa ukrytych kolców wyskakujących z ziemi, zapadających się podłóg oraz zbyt wielkich przepaści, które zmuszały nas do wielokrotnego zobaczenia jak nasz Prince ginie.  Późniejsze gry serii już były łatwiejsze, ale mam nadzieje, ze jeszcze uda mi się kiedyś uratować księżniczkę. Jeśli lubicie gry platformowe, warto sięgnąć do oryginałów.


6. G.I.Joe - pierwszy raz grałem w tą grę w dzieciństwie i to dzięki bratu. Wypożyczył kartridż na dzień z wypożyczalni, która mieściła się na przystanku PKS. Tak, kiedyś istniały takie miejsca, gdzie można nie tylko wypożyczyć kasety VHS, ale również dyskietki z grami do Pegasusa. Na moje szczęście brat poszedł wtedy gdzieś i miałem grę tylko dla siebie. Wtedy była ciężka i nie doszedłem zbyt daleko. Przy kolejnym razie mam nadzieję bardziej się postarać, gdyż jest to bardzo dobry shooter, z masą fajnych postaci i niezapomnianych bossów. Fajny dodatek do komiksów Tm-Semic, jakie czytało się w dzieciństwie.


5. Metroid – to gra przygodowa science fiction z dużą dawką strzelania i zwiedzania bardzo rozległej bazy, gdzie na każdym kroku czekają na nas potwory i kosmici. W grę nie grałem prawie w cale. Ale przyjdzie taki czas, że wreszcie siądę sobie spokojnie przed telewizorem i poświęcę całej serii więcej czasu. Bo to bardzo dobra, wciągająca gra, która nie należy do łatwych i krótkich. A bohaterka Samus Aran przeżywa masę fantastycznych przygód, ale trzeba się do tego całego uniwersum przyzwyczaić lub lubić ten klimat. Niestety fanem science fiction nie jestem zbyt wielkim, ale chciałbym to zmienić.


4. Mega men – u nas w Polsce bardziej znany jest pod nazwą Rockman i wielu z nas grało w niego na Pegasusie. Jest to platformówka wypełniona po brzegi akcją i masą unikalnych bossów, których moce możemy przejmować i wykorzystywać w dalszej grze. Pamiętam, że zawsze miałem problemu z przejściem całej gry. Dlatego chciałbym znów stoczyć nierówną walkę jako Mega men z masą metalowych sługusów doktorka. I tym razem rozłożyć wszystkich na drobne nie dające się już wykorzystać metalowe części.


3. Castlevania – jako Simon Belmont jeden z wielkich łowców potworów, wkroczymy do zamku Draculi wypełnionego po brzegi wszelkiej złem. Belmont za pomocą swojego bicza uciszy najgorsze szkarady broniące swego pana. Epickie walki oraz niezapomniane lokacje zapisały grę jako jeden z kultowych klasyków. Niestety również jednym z najtrudniejszych. Samo dojście do Draculi jest nie lada wyzwaniem, a walka z nim wymaga od nas masę szczecią lub samozaparcia. Pamiętam, że w dzieciństwie brakowało mi jednego i drugiego. Mam nadzieje, ze gdy wyruszę w podróż razem z Belmonte jeszcze raz, to mi się uda z pewnością pokonać pana ciemności.


2. Ninja Gaiden – Ray Hayabusa musi pomścić śmierć ojca. Dlatego wyrusza do USA by pokroić wszystkich, którzy staną mu na drodze. Ninja Gaiden to japońska gra akcji, gdzie najmniejszy błąd kosztuje nas życie. Wspaniałe lokacje i zróżnicowani przeciwnicy, którzy atakują nas z każdej strony, doprowadzą nas do szału. To koszmar, a nie gra. Ostatni poziom, to coś, co do tej pory nie byłem w stanie przejść. A do tego walka z trzema bossami to już ogromna przesada. Nie wiem co sobie twórcy myśleli. Trzeba być chyba Ninja, by ukończyć tą grę. Mnie to chyba już nie jest to pisane, ale nadal będę próbował.


1. Battletoads – ktoś kto wymyślił tą grę i ją zaprogramował, chyba do końca nie wiedział co tworzy. Battletoads był swego rodzaju karykaturą Wojowniczych Żółwi Ninja. Pomimo tego, że umięśnione żaby nie odniosły tak wielkiego sukcesu, to i tak zapisały się w historii gier wideo. Do końca nie jestem pewien, czy udało mi się w dzieciństwie ją przejść. Pamiętam, że ostatnio próbowałem. Żaby w kosmosie (jak je nazywałem) to jedna z najtrudniejszych gier w jakie grałem. Wielu graczy uważa ją za najtrudniejszą grę do przejścia, spośród tych, które wyszły na Nesa i Pegasusa. Dla mnie najtrudniejszą grę 8-bitową pozostaje Ninja Gaiden, lecz wybrałem Battletoads jako pierwszy, gdyż w dzieciństwie spędziłem o wiele więcej czasu grając żabami, niż bieganiem jako zamaskowany Ninja z mieczem. Sentymenty. Dlatego chciałbym jeszcze raz usiąść i spróbować moich sił z samochodzikami i samolocikami i laniem po gębach wszelkiego kosmicznego pomiotu.

Podsumowując podałem wam tutaj moją 10-tkę gier, którą chciałbym ukończyć jeszcze przed śmiercią, na konsolę Nes (Pegasus). Poza dziesiątką  jest dużo więcej tytułów, a także kontynuację tych wyżej wymienionych, jak Ultimate Stuntman, seria Double Dragon, RoboCop 3 lub Batman. Ciekaw jestem jakie gry z ery 8-bitów chcielibyście wy przejść jeszcze  przed śmiercią. Piszcie w komentarz.


Inne moje 10 z Głowy:

#01... tytułów, które zabrakło mi na mijającej generacji konsol (PS3, Xbox 360)

hongi
18 września 2014 - 09:23