Fisz + Emade + Tworzywo = nowa płyta Mamut - Klaudyna - 28 listopada 2014

Fisz + Emade + Tworzywo = nowa płyta Mamut

Zanim Mamut - nowa płyta Tworzywa Sztucznego - ujrzał światło dzienne w pełnej krasie, pojawił się singiel pod tytułem Pył. Już po pierwszym odsłuchu sprawa wydawała się być przesądzona – jeśli cała płyta zawiera numery podobne do singla, czeka nas coś niesamowitego. Moje przypuszczenia potwierdziły się - Mamut to chyba najlepsza płyta w dorobku Fisza i Emade, czyli braci Waglewskich! Pytasz, jakiego gatunku muzycznego musisz być fanem, by po nią sięgnąć? Żadnego konkretnego, musisz kochać muzykę.


Tworzywo zawsze wymykało się etykietkom – na hip-hop zbyt wielokierunkowi, na rock za bardzo hip-hopowi, na oldschool zbyt nowocześni itd. Fisz na samym początku swej muzycznej działalności twierdził, że muzyka jest językiem Wszechświata i Mamut jest kwintesencją tej tezy. Ale dość ogólników, podzielę się z Wami konkretami.

„tańcz, tańcz wpraw stopy w ruch”
Tanecznym, wręcz dyskotekowym krokiem, wkraczamy we wspomniany już Pył. Fisz nigdy nie stronił od wokalnych kooperacji. Na płycie trzykrotnie usłyszymy głos Justyny Święs z The Dumplings, również w tym utworze. Nie wiem czy ktoś, kto Pyłu nie słyszał, uwierzy, jeśli powiem, że Tworzywo stworzyło chwytliwy, śpiewny utwór, do którego nóżka sama się w rytm gnie.

„trwa szalony bieg, by więcej mieć”
Aby nie doznać zbyt wielkiego szoku, drugi utwór sprowadza nas w znajome rejony z poprzednich płyt. Dzieje się tak za sprawą DJ Eproma, który zapewnia utworowi fajny, "Staroszkolny" rytm. Mimo ładnego, śpiewnego refrenu, ten kawałek jest stworzony bardzuej dla fanów "Starego" Fisza.

„mój brat dał mi dźwięki, by ludziom pomoc nieść”
Zwiedzam świat – bardzo optymistyczny numer, w którym występuje nieco wątków autobiograficznych. Jest trochę o tacie, o mamie, o bracie, a wszystko to z melodyjną nutą.

„zapomnij o tych, co tęsknią do wojen”
Wojna to jeden z moich ulubionych utworów na płycie. Szczerze mówiąc duet Fisz-Nosowska był długo przeze mnie wyczekiwany. Moje małe marzenie zostało spełnione i… efekt jest piorunujący. Serce dodatkowo kradną smyczki. Jeśli jesteście zaintrygowani – załóżcie słuchawki, zamknijcie oczy i dajcie się porwać. Tworzywo tworzy trip-hop!

 „będę zawsze stać po twojej stronie, wiedz”
Piosenka numer pięć też jest ulubioną. Niezwykle romantyczna, lecz to nie romantyzm rodem z Hollywood. W zasadzie Ślady tak bardzo mi się podobają, że nie potrafię o nich pisać. Posłuchajcie!

 „chwytem karate będzie diabła gnał”
Karate jest perełką pod względem oryginalności i stylu. Nagle przenosimy się do innego świata. Stoimy gdzieś w Stanach Zjednoczonych i wychwytujemy rytmy z pobliskiego kościoła (tak!). Myślę, że ten utwór mógłby się znaleźć również na płycie Kim Nowak. Tym razem chłopakom towarzyszy chór Ensemble Terrible.

 „nie lubimy tłumów, bez siebie nie umiemy spać”
Kolejny piękny utwór to ten o tytule Zemsta, który długo obija się o zwoje mózgowe. Myślę, że nie będzie nadużyciem, jeśli powiem, że jest to kołysanka zatroskanego ojca. Bardzo melodyjna i wpadająca w ucho!

 „kilk, klik, klik – mózgu aerobik”
Tutaj znów wracamy do nieco bardziej oldschoolowej formy. Dzień dobry naszpikowane jest słowami, w których kryje się więcej niż na pierwszy rzut ucha można wysłyszeć. I chyba łatwo będzie tutaj znak równości ze starymi dokonaniami Fisza oraz udanym "Blablabla" w kawałku Klon na Zwierzu bez nogi.

 „więc wróć…”
W utworze Wróć po raz ostatni na tej płycie słyszymy Justynę Święs. Numer 9 to refleksyjny utwór o przemijającym czasie - coś w sam raz na jesienny wieczór z słuchawkami na uszach (sytnetycznemu rytmowi towarzyszy elektroniczna ekwilibrystyka w tle, na którą wypada zwrócić uwagę).

- (a tu nic nie ma, bo...)
Ku mojemu zaskoczeniu, tytułowy Mamut jest… instrumentalny! Jedynie kompozytorsko-pproducencki talent pana Emade połączony z foszową mruczanką. Coś na wyciszenie i przygotowanie do pożegnania z płytą, które następi już za moment.

„nie zostawaj sam, nie słuchaj płyt, smutnych pieśni, czarnych nut…”
Piwnica znów nas namawia, byśmy ruszyli się z miejsca i rzucili wyzwanie przygodzie! To dobre zakończenie, optymistyczne i… zostawiające niedosyt (choć na żywo całośc została pieknie rozbudowana, ożywiona i podkręcona - doskonały utwór na pożegnanie z publicznością).

Podsumowując – Fisz Emade Tworzywo podbili moje serce Mamutem. Fisz robi się coraz śpiewniejszy i pozwole sobie zauważyć, ze coraz lepiej mu to wychodzi. Najwyraźniej chłopaki rozwijają się razem z melodiami w sercach i niczego nie robią wbrew sobie. Coraz częściej jednak dostrzegam, że niedaleko pada jabłko od jabłoni. Im dojrzalsi są muzycy, tym częściej łapię się na tym, że Fisz miejscami brzmi jak pan Waglewski senior. I wcale nie jest to wadą. Na koniec zdradzę, że materiał świetnie brzmi w wersji koncertowej! Więcej żywych instumentów, wydłużone numery, soczyste solówki Michała Sobolewskiego... Sprawdźcie to przy najbliższej okazji!

Całą płytę możecie przesłuchać na portalu Ninateka. Warto to zrobić, bo jest to jedno z lepszych wydawnictw w tym roku, a jeśli się skusicie na pudełko, książeczkę i CD, to zwróćcie uwagę na bardzo ładne rysunki.

Klaudyna
28 listopada 2014 - 15:20