Uboga krewna w rodzinie - recenzja gry Forza Horizon 2 na X360 - DM - 13 grudnia 2014

Uboga krewna w rodzinie - recenzja gry Forza Horizon 2 na X360

DM ocenia: Forza Horizon 2
63

Forza Horizon była całkiem udaną grą wyścigową i niezłym tytułem ekskluzywnym na Xboksa 360. Przybliżyła ona poważną i wymagającą serię Motorsport zwolennikom bardziej przystępnej i swobodnej jazdy wirtualnymi brykami. Tym bardziej fani ucieszyli się, że mocno reklamowana na najnowszego XOne druga część, ukaże się również na starszą generację. Radość stopniowo przygasała gdy okazywało się, że grę zrobi inne studio, wielu samochodów będzie brakować, nie uświadczymy dynamicznej pogody (największej zmiany w serii Forza), nie będzie też żadnych dodatków DLC. Gdy gra pojawiła się na półkach sklepowych - próżno było szukać w mediach jakiś informacji, recenzji czy choćby screenów z "biedniejszej" wersji. Wszyscy zachwycali się tylko nextgenową oprawą najlepszego „exclusiva” na XOne. FH2 na X360 stała się takim bękartem, do którego nikt się nie przyznawał, którego nikt nie opisywał. Czy Forza pożegnała się ze starą generacją w godny sposób?

Nad serią Forza dla X360 zapadł już zmierzch...

Nie ma sensu oczywiście porównywać gry z tą na Xboksa One - tu przepaść jest znaczna - jak najbardziej jednak możemy to zrobić z poprzednią, całkiem niezłą „jedynką”. Według niektórych devów - sequel powinien być „większy, lepszy, ładniejszy”… W Forza Horizon 2 X360 jest idealnie… na odwrót! Twórcy z Sumo Digital nie wykonali swojej pracy tak dobrze, jak Playground Games w 2012 roku. FH2 wydaje się być zrobioną na odczepne fuszerką, w którą nikt nie włożył choćby odrobiny serca czy wysiłku. Już po pierwszych chwilach z grą możemy się przekonać, dlaczego Microsoft nie może być dumny z tej wersji, a oficjalny portal forzamotorsport.net nie zlicza z niej punktów do comiesięcznych nagród (choć nadal robi to z pierwszą częścią).

Południe Europy potrafi wyglądać na X360 całkiem znośnie

Drugą część na XOne reklamowano jako grę z otwartym światem - możemy pojechać wszędzie, nie tylko po wyznaczonych drogach. Podobnie jest na X360, wiele barierek wzdłuż szos zniknęło, ale ani gra, ani misje nie wykorzystują tego, nie zachęcają nas do zbaczania z trasy. Szybko staje się jasne dlaczego - oprawa graficzna uległa znacznemu pogorszeniu (co szczególnie rzuca się w oczy, gdy zaczniemy zwiedzać teren poza trasami). Nie - nie jest po prostu słabsza od Xboksa One - jest o wiele słabsza niż w Forza Horizon 1. Miejscami wygląda jak gra z końca lat 90-tych, gdzie na płaskiej, jednolitej teksturze wbito pojedyncze drzewo, bez cienia czy detali. Gęste lasy znane z FH1 zniknęły, tu mamy jednolite, jasnobrązowe połacie z okazyjnymi drzewkami czy krzakami. Co ciekawe - grafika jest bardzo nierówna. Niektóre miejsca są zrobione z większą dbałością - są jakieś kępki trawy, drzewka gęściej zasadzone - inne skłaniają do stwierdzenia, że tutaj nie chciało się już nikomu bawić w „kopiuj-wklej”. Porównując bezkresną monotonię beżowych wzgórz (z okazjonalnymi winnicami i domkami), do jesiennych lasów, ośnieżonych szczytów i pustkowi Kolorado z pierwszej części - możemy mieć wrażenie, że to FH2 ukazała się pierwsza i to jako tytuł startowy na X360 w 2005 roku, a FH1 to jej kontynuacja po latach - „większa, lepsza, ładniejsza”.

albo tak...
czy nawet tak!

W pewnym stopniu może tu być winne południe Europy, które bez widoku morza - nie jest tak spektakularne i „zadrzewione” jak stan Kolorado w USA. Zamknięte drogi w FH1 mogły umożliwiać małe sztuczki graficzne, w których odległe obiekty nie musiały być zbyt szczegółowe - ewidentnie jednak coś w FH2 nie zagrało. Nie zrobiono tyle ile by można, aby gra wyglądała porządnie, co widać choćby po niektórych teksturach. Całość wydaje się też trochę wyprana z kolorów, a sama mapa jest po prostu niesłychanie nudna. Zwiedzając fragment południowych Włoch i Francji - nie odwiedzimy absolutnie żadnej spektakularnej miejscówki, żadnego miejsca godnego screenshota, żadnych oryginalnych obiektów - obecne jest tylko lotnisko, gdzie można poszaleć po pasie startowym. Wszędzie tylko ten sam, jednostajny krajobraz, raz po raz z jakimś miasteczkiem i większą Niceą, która też wielkiego wrażenia na nas nie zrobi. Widok mapy na dużym ekranie jest trochę mylący, bo teren tak naprawdę jest nie duży - ustalając sobie jakiś dalszy punkt nawigacyjny - dotrzemy tam zaledwie w przeciągu paru minut.

W pierwszej części teren wydawał się ładniejszy i bogatszy

Dość dobrze wyglądają za to nasze samochody, podobnie jak w pierwszej części. Liczba detali i wygląd kokpitów jest zadowalająca - sam dobór modeli to już dyskusyjna kwestia (chociaż pokrewna z wersją na X1). Może to być zarówno wada jak i zaleta gry - zależnie od naszych preferencji. W Horizon 2 mamy do dyspozycji sporo starszych aut, z lat 60-90 - łącznie jest około osiemdziesięciu klasyków i youngtimerów, czyli prawie połowa wszystkich samochodów. Całkiem nieźle prezentuje się sieć dróg. Ich układ jest sensowny i naturalny, obecne są nawet charakterystyczne dla Francji, zielone oznakowania zjazdów z autostrad - to jednak jedyny detal - „smaczek” na jaki trafimy na dość nudnej, pozbawionej życia mapie.

Znane z Francji, zielone oznakowanie  zjazdu z autostrady - jedyny charakterystyczny szczegół w grze

Trzonem rozgrywki są schematyczne, dwa rodzaje wyścigów - po kilka w każdym rejonie, skupionym wokół większej miejscowości. Zwycięstwo w każdym okręgu spowoduje powtórne odwiedziny i powtórne zmagania - tym razem w trochę szybszej klasie aut, wyścig możemy też powtórzyć samochodem danej marki (sponsora) - za trochę większe wynagrodzenie. Z Festiwalu Horizon zniknęła szczątkowa fabuła - tym razem nie będziemy ścigać żadnego Dariusa Flynta - jedziemy tylko dla własnej satysfakcji i punktów w grze. Oprócz tego mamy znane z pierwszej części zadania dodatkowe - fotoradary, unikalne samochody do znalezienia w stodołach i wyścigi specjalne - ze śmigłowcem, samolotami czy pociągiem - ale o ile w FH1 potyczka Forda Mustanga z P-51 Mustang miała jakiś swój urok i drugie dno, tak tutaj takich podtekstów brak - to po prostu trochę bardziej widowiskowy wyścig. Najciekawsza wydaje się nowość w grze - Bucket List - zadania, które przede wszystkim wsadzają nas do różnych samochodów, jakich jeszcze nie mamy albo nie zamierzaliśmy kupować. Na deser zostaje tryb online, jednak bez opcji dowolnej jazdy z innymi graczami, odpalamy po prostu serię wyścigów czy zabawę w „gonito”. Podobnie jak w każdej grze z serii Forza, możemy dokonywać tuningu części naszych samochodów i nieznacznie zmienić ich wygląd.

Najlepsze cechy ostatniej Forzy na X360 to model jazdy i dźwięk. Fizyka prowadzenia auta, choć zręcznościowa i niezbyt wymagająca, to nadal wypada całkiem nieźle wśród innych gier arcade i czuć w niej rodowód z „poważniejszej” serii Motorsport.  Auta minimalnie bardziej się ślizgają niż w pierwszej części, ale wrażenia są dobre. Dźwięki silników są poprawne, ale jak na festiwal przystało - pierwszą rolę i tak gra muzyka. Dostępne trzy stacje radiowe grają kawałki w klimacie house, pop, drum&bass i podobnych - i choć nie jestem na co dzień fanem ani słuchaczem tych gatunków - to ani razu nie odczułem potrzeby wyłączenia radia, kilka kawałków nawet kojarzyłem, DJ co jakiś czas wtrąca też informacje bezpośrednio związane z wyścigową częścią festiwalu. Odczuwalna w pierwszej części Horizon atmosfera wielkiej młodzieżowej imprezy tu jednak gdzieś zniknęła - poczujemy ją tylko podczas świetnego intro do gry.

Nowa Forza wydaje się być skierowana do bardzo młodego gracza, głównie za sprawą komentującego postępy lektora. Przyklaskuje naszym wyborom, chwali i gratuluje gdy wygramy wyścig, a gdy przegramy - pociesza i zapewnia, że nic takiego złego się nie stało. Jest to odegrane w tak infantylny sposób, że gdyby ów mentor stał obok - z pewnością poklepałby nas po ramieniu i obdarował lizakiem albo balonem. Znajdźki w postaci ukrytych samochodów są wyjątkowo łatwe do znalezienia, odległości jakie musimy przebyć na mapie do kolejnych wyścigów - na tyle małe, by odbywały się błyskawicznie i nie powodowałby znużenia u mniej cierpliwych graczy.

Czy seria Forza pożegnała się ze starą generacją w godny sposób? Zdecydowanie nie! Będący w ogromnej większości posiadacze Xboksa 360 dostali nie tylko uboższą wersję z XOne - dostali grę, która  odstaje nawet od swojego pierwowzoru, odrobione na kolanie zadanie domowe, a nie dopracowany projekt na szóstkę. Ciekawa lista wozów i niezła muzyka nie ratują produkcji Sumo Digitals. Grę można polecić tylko jako dopełnienie kolekcji, jeśli dostaniemy ją w prezencie albo w dobrej cenie. Gdy jednak wahamy się przy sklepowej półce, z którą częścią warto zacząć przygodę z Horizon - starą, przecenioną czy najnowszą - zdecydowanie powinniśmy sięgnąć po tą pierwszą!

Recenzja części pierwszej - KLIK

Forza Horizon z 2012 roku
DM
13 grudnia 2014 - 09:31