Kino zwycięzców i przegranych - filmowy rok 2014 - eJay - 21 grudnia 2014

Kino zwycięzców i przegranych - filmowy rok 2014

To miało być tradycyjne podsumowanie z trzema fajnymi hitami i trzema mniej lubianymi filmami, ale po licznych przemyśleniach przekształciło się w coś pokroju „naj, naj, naj”. W rezultacie zmodyfikowałem formułę, aby była bardziej festiwalowa (przy czym festiwal ten proszę traktować jako wydarzenie spod znaku kebaba i energetyków). Kończący się rok 2014 trzeba bowiem zebrać do kupy, kadzić tym którym się należy i piętnować mniej zdolnych, aby ich zmotywować. W końcu – kto jak nie my (widzowie) zostawiamy w multipleksach grubą kasę? A kto płaci ten wymaga i ma prawo do krytyki;)

Z góry nie przepraszam, jeżeli w którejś z kategorii podałem inny tytuł niż wy – moja perspektywa, moje zasady, mój gust. Nie siliłem aby specjalnie ukoronować ten czy inny obraz. Jest to po prostu lista „nagrodzonych” (ha!) i jednocześnie luźne spostrzeżenie na temat tego, co widziałem w ostatnich 12 miesiącach. Zaczynamy?

Najlepszy film na świeżo po wyjściu z kina

Ewolucja Planety Małp

Fantastycznie, rozrywkowe kino, wykorzystujące w 100% swój potencjał i szanujące portfel widza. Choć nie zmusza specjalnie do myślenia w trakcie seansu jak i po, to muszę przyznać, że widowisko w reżyserii Matta Reeves'a zrobiło na mnie ogromne wrażenie realizmem przedstawionego świata, scenografią oraz emocjonującą końcówką. To również jeden z niewielu przykładów umiejętnego wykorzystania nowoczesnych technologii do opowiedzenia historii, a nie do udowodnienia, że posiada się spory budżet.

Najlepszy film po drugim seansie

Strażnicy Galaktyki

Czytam swoją recenzję na GP i nie dowierzam. eJay, chłopie! Przesadziłeś :) 7+ dla jednego najlepszych Marveli ostatnich lat? 7+ za udaną reaktywację space opery i super chemię między bohaterami? No właśnie, im dłużej myślałem o Strażnikach tym bardziej ten tytuł zyskiwał w moich oczach. A drugi seans mnie po prostu rozłożył na łopatki. Ekipa Star-lorda ma w sobie tyle uroku, że możnaby nim obdzielić 10 innych filmów. Nie wiesz co dać rodzeństwu pod choinkę? Kup Strażników Galaktyki, a następnie obejrzyjcie ich razem zamiast Kevina.

Najlepszy film, który stracił po drugim seansie

X-men: Przeszłość, która nadejdzie

Poszedłem do kina na nowych X-menów i doznałem olśnienia - wow, jakie to było zajebiste! I jaka zabawa z motywem cofania się w czasie! I super wizja przyszłości! Ogólnie, cymes. Kiedy po kilku miesiącach zafundowałem sobie kolejny seans - coś nie zaiskrzyło. Nawet nie wiem do końca, czym to mogło być spowodowane, ale mój entuzjazm względem dzieła Bryana Singera spadł. Dzisiaj dałbym mu 2 oczka mniej.

Najlepszy film, którego nie zdążyłem zobaczyć

The Guest/Gość

Opinia fsm'a spowodowała, że Gość wylądował u mnie w pierwszej trójce filmów, które muszę koniecznie obejrzeć. Mojej ekscytacji nie sprostał jednak dystrybutor, który rzucił do kin  zaledwie kilka kopii. Aczkolwiek broni nie składam i liczę, że do wiosny jakimś cudem nadrobię zaległości. No i w roli głównej gra Dan Stevens. Facet od czasu Downtown Abbey przeszedł długą drogę i zaczyna wreszcie angażować się w projekty, na które zasługuje.

Najlepsza rola męska

Chris Pratt (Strażnicy Galaktyki)

Sympatyczny grubasek z komedii romantycznych i seriali przeistacza się w wysportowanego łotrzyka, który niczym Han Solo od pierwszej sekundy zgarnia dla siebie ekran i nie oddaje do ostatniej minuty. Pratt zrobił dla tej roli naprawdę wiele i dzisiaj można mówić o narodzinach nowej gwiazdy. Aktor nie musi się już martwić o propozycje - obecnie w kolejce czeka Jurrasic World a niektórzy widzą go jako nowego Indianę Jonesa. Brawa dla tego Pana.

Najlepsza rola żeńska

Jennifer Lawrence (Igrzyska Śmierci: Kosogłos cz. 1)

Z Igrzyskami Śmieci u mnie jest tak, że chciałbym je bardzo polubić, ale strasznie przeszkadza mi w nich nachalna propaganda oraz niepotrzebny wątek miłosny. Kiedy jednak przedrzemy się przez stek bzdur serwowanych przez scenarzystów, znajdziemy perłę o imieniu Jennifer i nazwisku Lawrence. Zdobywczyni Oskara nie pasuje do poziomu tego widowiska, ona je przewyższa. Gra lepiej niż powinna i wypada autentyczniej niż reszta partnerujących jej aktorek i aktorów.

Najlepsza oprawa, od której nie bolały oczy

Ewolucja Planety Małp

Perfekcja w wykorzystaniu techniki performance capture pozwoliła mi chłonąć Ewolucję jak przygodowe kino akcji w nieco starym stylu. Ani razu nie zastanawiałem się "jak to jest zrobione" albo "dlaczego tło jest takie sztuczne?" - dzieło Matta Reeves'a poraża jakością wykonania na każdym polu. W kategorii oskarowych należy upatrywać ten film w roli faworyta.

Najlepszy duet

Groot & Rocket Raccon

Strzelający szop i jegomość wyglądający jak drzewo - przynajmniej z opisu wygląda to na niezłe dziwactwo. Tymczasem w filmie obaj zaprezentowali się znakomicie, a Marvel pokazał poraz kolejny, że ryzyko popłaca. Wprowadzenie tak nietuzinkowych, niejednoznacznych postaci dało rezyserowi sporo nowych możliwości i podbiło wyżej poprzeczkę z napisem "humor". O tak, szop zasługuje na osobny epizod!

Najlepszy aktor, którego nie widać na ekranie

Andy Serkis

Kategoria skupiająca wokół się mistrzów dubbingu i nie tylko. Miałem zagwozdkę, czy wybrać charakterystyczny ton Vina Diesela (jako Groot), jajcarskie gadki Chrisa Pratta (w LEGO Przygoda) i kolejne, małpie wcielenie Andy'ego Serkisa. Ostatecznie gratulacje lecą do ostatniego z wymienionych. Za niesamowity wkład w rolę, która obarczona jest w dużej mierze techniką, a jednak wymaga od aktora sporego wysiłku oraz interpretacji. Serkis jako Ceasar pozamiatał równo.

Najlepszy film, który po mnie spłynął

LEGO Przygoda

Wielki hit, jeden z najlepiej ocenianych filmów roku (96% pozytywnych recenzji w serwisie Rotten Tomatoes) nie zrobił na mnie dużego wrażenia. Owszem, jest to symaptyczna bajka, z mnóstwem pomysłów, gagów i akcją, która pędzi na złamanie karku. Zabrakło mi tu jednak jakiegoś konkretnego wątku, wokół którego twórcy zbudowaliby (z klocków) fabułę. Animacja przypomina bardziej spontaniczny skok na kasę z wykorzystaniem znanej marki. Poza początkową piosenką Everything is awesome nic mnie już nie rozbawiło.

Najlepszy tekst

We are Groot!

Dla osób, które jeszcze nie oglądały Strażników Galaktyki będzie to spojler - Vien Diesel posiada więcej niż jedną kwestię :) Ale za to jaką, w jakim momencie i jakich okolicznościach wypowiadaną. Majstersztyk!

Najlepszy polski film

Jack Strong

Kojarzycie jeszcze ten film? Jak się okazuje, miał swoją premierę na początku tego roku (a mi się wydawało, że to był już 2013). Pasikowski pokazał w nim po raz kolejny, że jest jednym z lepszych polskich reżyserów. Świetnie dawkowany suspens, dobre wykonanie, solidne aktorstwo to elementy, które w Jacku Strongu wybijają się na pierwszy plan. Na pewno wrócę do niego przy najbliższej okazji.

Najlepszy film, który oceniłem nisko

Godzilla

Nie lubię Garetha Edwardsa za to co zrobił nowej Godzilli. To przykład najlepszego trollingu, jaki widziałem w kinie w ostatnim czasie. Edwards mając do dyspozycji furę szmalu, świetnych speców od efektów, niezłych aktorów i przede wszystkim błogosławieństwo Japończyków wypuścił na ekrany coś, co trudno nawet określić mianem "kina katastroficznego" lub "monster movie". Król Potworów pojawił się w akcji jedynie na kilka minut, po czym zanurzył się w morzu i tyle go widzieli. Edwards przez cały czas igra sobie z cierpliwością widza, tnąć akcję w najlepszym fragmencie, pokazując Godzillę z nieciekawej perspektywy i uśmiercając najlepszych bohaterów ludzkich w środku fabuły. Liczba nietrafionych pomysłów ociera się tutaj o kosmos. Po drugiej stronie barykady stoją z kolei entuzjaści, dla których schemat nowej Godzilli przypomina słynne Szczęki. Ja pozostanę przy swoim - klapa to ogromnych rozmiarów.

===========================================================

Najgorszy film po wyjściu z kina i bez powtórki

Transformers: Wiek zagłady

Michael Bay po raz czwarty serwuje dokładnie to samo i w masakrycznych proporcjach. Tym razem reżyser od wybychowych produkcji każe męczyć się z idiotyzmami, klozetowym humorem oraz drewnianymi bohaterami przez prawie 3 godziny. Sadyzm w najczystszej postaci, wypełniony po brzegi nieznośną warstwą wizualną. Idealny pomysł na rózgę pod choinką.

Najgorsza rola męska

Arnold Schwarzenegger (Sabotaż)

Arnie po zakończeniu gubernatury nie może trafić w dobry scenariusz. Ten z Sabotażu robi z niego uber twardziela, który mógłby zapłodnić pół Ziemi, wypić hektolitry alkoholu, a na koniec wybić w pojedynkę całą Al-Kaidę. Stety, Arnold wypadł w tej roli niezmiesko źle, wręcz komiksowo i śmiesznie. Ilośc bluzgów i pozerstwa, jaka leci z jego ust jest mocno niesmaczna. Są granice, których nie warto przekraczać, ale twórcy Sabotażu postanowili sprawdzić, jak mocno gówniane dialogi można przemycić do kina. Patrząc na wyniki box office - widzowie nie dali się nabrać.

Najgorsza rola żeńska

Emma Watson (Noe)

Hermionka poza Harrym Potterem pokazuje, że raczej kariery większej w Hollywoodzie nie zrobi. W Noe wypadła bardzo źle. Na dodatek reżyser poświęcił jej postaci cały 3 akt, co ostatecznie spowodowało, że film okazał się moim zdaniem porażką artystyczną.

Najgorszy czarny charakter

Electro (Niesamowity Spiderman 2)

Po zobaczeniu nowego przeciwnika dla Człowieka Pająka zareagowałem następująco - WTF?!?!?! Ktoś spóźnił się z tym czarnym charakterem o 30 lat. Dzisiaj już się takich postaci nie tworzy. Życiowy frajer, stawiający ołtarzyk Spidermanowi, następnie wpadający do basenu z elektrycznymi węgorzami ma budzić w nas jakikolwiek szacunek? Scenarzyście przydałby się urlop.

Najgorsza oprawa „artystyczna”

Transformers: Wiek zagłady

Formę wizualną filmu Baya przedstawia powyższy obrazek. COŚ się na nim znajduje, ale co - ciężko stwierdzić. Miliard pikseli, nawet najbardziej dopracowanych nie jest w stanie przedstawić czegokolwiek jeżeli jest to chaotyczne, brzydkie, bez smaku i na dodatek dynamiczne. Nikt nie potrafił Bayowi przemówić do rozsądku, aby ograniczył się przy montażu lub zmienił design robotów. Nic z tego, Wiek Zagłady to techniczna papka.

Najgorszy koncept

Film o Godzilli bez Godzilli

Czas trwania filmu - 123 minuty. Czas ekranowy Godzilli - 8 minut. Czy w kolejnej części Gareth Edwards pójdzie na całość i pokaże nam tylko ogon gada?

eJay
21 grudnia 2014 - 19:42